Data: 2004-06-09 12:22:03
Temat: Re: kryzys w związku a zmęczenie
Od: "brow\(J\)arek" <b...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sowa" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
news:ca6u6v$lja$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "brow(J)arek" <b...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:ca6r4o$o59$1@213.17.234.82...
> > > mnie nawet spacer za miasto by
> > > ucieszył albo piknik ale stale nie ma na to czasu :(
> >
> > Co stoi na przeszkodzie ?
>
> Nie ma czasu.
> To naprawdę jest możliwe - ja co roku mam zlecenie dość duże, które
> pochłania tyle czasu i sił (ciągle zawalone nocki do 3-4 nad ranem, a
dzieci
> wstają rano bez względu na wszystko),że gdyby trwało cały rok, lub większa
> jego część, to chyba zawaliłoby wszystko inne z rodziną na czele.
> Jeśli ona pracuje podobnie przez cały rok, a z tego co pisze to chyba tak,
> to wcale się nie dziwię.
> Mają dziecko - więc podejrzewam, że w tygodniu pracuje ile się da przy
> dziecku, a resztę nadrabia w weekendy.
> Zmęczona, niewyspana, rozgoryczona - wtedy wszystkiego się odechciewa.
>
> A słodki spacer, gdy cały czas masz świadomość, że ten czas będziesz
musieć
> odsiedzieć w nocy kosztem snu, przestaje być słodki, a staje się
niechcianym
> obciążeniem.
> Czasami naprawdę są sytuacje, z których nie wiadomo jak wybrnąć,
zwłaszcza
> gdy cisną człowieka kredyty.
Też pracuje po 10 godzin lub wiecej. Co wiecej efekt z finansowe z tej pracy
wcale zadowalające nie są. Także doskonale rozumiem co piszecie. Niemniej
ostatnimi czasy zrozumiałem co jest najważniejsze.
Ja wiem, ze jedzeni, że ubranie, ze czynsz i ze za to wszystko trzeba
ZAPŁACIĆ. Ale sa na tym świecie ważniejsze rzeczy i nie mozna nimi prowadzic
gry licząc, że jakoś to będzie.
Lata lecą i pewnego dnia można sie obudzić z "ręką w nocniku", a czasu sie
(póki co) cofnąć nie da.
brow(J)arek pozdrawia
|