Data: 2006-11-01 16:05:41
Temat: Re: krzak, sagan i gry rpg
Od: "Maja" <j...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Paula napisał(a):
> > tłumacze sobie, że to przejściowe, że jak skończy mi się wino i
> > trawka, to może pracy poszukam, może nawet rodzine założe. ale
> > wczoraj kumpel mi opowiadał, że ma znajomego, który ma 30 lat,
> > rozwiódł się, pracuje w psychiatryku, a w domu cały czas gra na
> > kompie. mój typ pomyslałem.
> >
> > a potem pomyslałem, że może oszczędzić sobie tego okresu
> > eksperymentalnego z rodziną, dziećmi i samochodem typu kombi, i od
> > razu zostać starym kawalerem-odludkiem. czuje że ciotki mi na to nie
> > pozwolą; Maryla mi wrzucała, że taki młody, przystojny,
> > wykształcony, a gnije w chałupie.
> >
> > a ja tam od tego brudnego, pełnego zawiści i przemocy w szkołach
> > reala, wole za pomocą hordy orków penetrować elfickie wioski, i
> > lubie jak chłopi tytułują mnie 'arcyksiąże'. dajcie mi rente, a
> > wiecej mnie nie zobaczycie! kto jest na moim poziomie lub wyższym, ten
> > moją postawę zrozumie. reszte błagam wręcz: milczcie.
>
> wiesz co...ja kiedyś czułam się podobnie. I może to zabrzmi
> śmiesznie i naiwnie, to rada jest taka, że trzeba nauczyć się
> kochać życie.
> Jakieś pół roku znajdowałam się w pewnego rodzaju "apatii", życie
> uciekało mi przez palce, a ja praktycznie nie robiłam nic. Później
> wyjechałam. Teraz można powiedzieć, że cały czas żyje na
> emigracji, akurat wczoraj wróciłam do domu, bo mam parę dni wolnego.
> Zmierzam do tego, żeby ci wytłumaczyć, że siedząc w domu na dupie
> nie potrafiłam sobie z sobą poradzić, a potem, gdy rzadko kiedy
> miałam czas aby jechać odwiedzić rodzinkę, zaczęłam tęsknić za
> moją małą mieściną i doceniać to, co mam. Mieszkam obecnie daleko
> od domu, ale wiem, że zawsze mogę tu wrócić, wiem, że mam tu
> naprawdę wspaniałych ludzi, niesamowitych :)
> A w tym wielkim, z początku obcym mi mieście, też się wszystko z
> czasem ułożyło. Poznałam nowe osoby, a szczególnej siły dodaje mi
> jedna dobra dusza, z którą mieszkam i która jest taką samą
> wariatką jak ja - przez co świetnie się rozumiemy. I wierzę, że
> kiedyś pojedziemy do "naszej" Afryki.
> Facetów odstawiam narazie na dalszy plan, teraz nie jest chyba ten
> odpowiedni czas.
> I u Ciebie też najważniejsze nie jest to, czy się ożenisz i czy
> będziesz bogatym biznesmenem, Twoim celem życiowym nie jest chyba
> zaspokojenie pragnień ciotki?
> Może czas na zrobienie jakiegoś kroku, w zupełnie innym kierunku,
> niż dotąd.. na pewno czas na jakieś zmiany. Wtedy łatwiej będzie
> Ci dostrzec, że życie naprawdę może być fascynujące, kurcze no :)
>
> Pozdrawiam, z wyrazami szczerej serdeczności
> Nietoperek
Owszem, zgadzam się z Tobą Paula, ale uważam, że namawianie i
przekonywanie kogoś na siłę nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Czasami potrafi przynieść wręcz odwrotne skutki. (Nie twierdzę, że
namawiałaś na siłę; wierzę również w Twoje dobre i szczere
intencje :) Myślę po prostu, że czasami człowiek, szczególnie
młody, nie wie jaką drogę wybrać. Jednocześnie wydaje mi się, że
w życiu każdego z nas przychodzi taki moment, kiedy raptem doskonale
wiemy, w jakim kierunku powinniśmy zacząć podążać i o co nam w
życiu chodzi.
Na taki moment warto trochę poczekać, by w końcu odnaleźć swój
cel w życiu. Swój własny, taki "prawdziwy", a nie "na siłę".
Byleby nie przekroczyć limitu czasu, bo życie takie krótkie ...
Chociaż pojęcie limitu czasu też jest względne ... :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Maja
|