Data: 2007-06-16 08:30:53
Temat: Re: kurwa mac
Od: "czeremcha " <c...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Piotr Kasztelowicz <p...@a...torun.pl> napisał(a):
> lekarze w zasadzie nie strajkują w takim sensie jak się to uważa.
???? Odmawianie wykonania zaplanowanej pracy nie jest strajkiem? To w
jakim sensie to się uważa???
> druga forma to ograniczanie (a nie zaprzestanie tak jak jest to
> w strajku) ilości świadczeń medycznych - czyli tzw. praca
> ostrodyżurowa. W przypadku wielu szpitali takie działanie jest
> wskazane, ponieważ pozwoli to uniknąc deficytu szpitalom,
> który powstałby w wyniku przekraczania limitów świadczeń jakie
> ustalił NFZ. Prawda jest taka - istnieją szpitale, która mają
> tak duże nadwykonania, że w zasadzie jeśli ograniczą znacząco
> ilość świadczeń medycznych to nie tylko nie spowoduje to pogorszenia
> kondycji ale wręcz przeciwnie pozwoli na uniknięcie strat wynikających
> z udzielania kosztownych świadczeń, które nie zostaną zapłacone
> przez NFZ.
>
> Co więc mnie zaskakuje. Kompletny brak sensownych rozwiązań
> ze strony czynników konsytucyjnie odpowiedzialnych za opiekę
> zdrowotną w Polsce i przedstawianie nieprawdziwej sytuacji.
Przegląd dzisiejszej prasy z mojego miasta:
"Przedłużający się strajk lekarzy powoduje coraz większe straty w
szpitalach, które do niego przystąpiły. - Na razie mamy jeszcze pieniądze,
ale za jakieś półtora miesiąca może być krucho - przewiduje dr TR, dyrektor
Wojewódzkiego Centrum Medycznego.
To największy szpital w regionie. Strajk trwa tam od początku protestu,
czyli od 21 maja. Oznacza to, że rosną straty ponoszone przez szpital.
- Za każdy dzień roboczy strata wynosi około 200 tys. zł, dużo mniej w dni
świąteczne - mówi R. Policzyliśmy to na świeżo: podczas strajku mamy też
nieco mniejsze koszty, więc w sumie straciliśmy do dziś około 4 mln zł. Na
razie mamy jeszcze pieniądze - dodaje R."
Dalszy cytat z tego samego artykułu:
"Podobnego zdania jest JL, szefowa Szpitala Wojewódzkiego, który strajkuje
od 4 czerwca. Nie podejmuje się na razie oszacowania ponoszonych codziennie
strat, przyznaje jednak, że będą duże. Przede wszystkim z powodu
niewykonanych procedur, ale także dlatego, że w ramach strajku lekarze nie
wypisują części dokumentacji medycznej, w tym tej przeznaczonej dla NFZ, na
podstawie której płaci się za wykonane procedury. - Nie ma dokumentacji, nie
bedzie pieniędzy, a wtedy szpitale znajdą się na równi pochyłej, po której
mogą już tylko staczać się w dół - mówi JL"
Nazwiska dyrektorów zmieniłam i skróciłam.
Kto za to zapłaci? Pan za to zapłaci, pani za to zapłaci, wszyscy za to
zapłacimy. Niektórzy - także zdrowiem.
Nie mówiąc o tym, że zgrzyta mi to w konfrontacji z Pańskimi teoriami.
No tak - szpitali i tak się nie polikwiduje, na pracę lekarzy i tak będzie
zapotrzebowanie - żyć nie umierać! W imię czego martwić się stanem
finansowym zatrudniającej mnie jednostki? Bo byle - wspomniany wcześniej w
dyskusji - debil noszący cegły bałby się o swoją przyszłość, gdyby firma go
zatrudniająca chyliła się ku upadkowi. Ale to już zmartwienie debila.
Ania
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|