Strona główna Grupy pl.sci.psychologia ludzie naprawdę wierzą w piekło, sąd i szatana...

Grupy

Szukaj w grupach

 

ludzie naprawdę wierzą w piekło, sąd i szatana...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 405


« poprzedni wątek następny wątek »

281. Data: 2007-09-28 21:24:28

Temat: Re: Trening umysłu
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Sky" napisał w wiadomości :
...
>> > [Nad]wrażliwość to brak przyzwyczajenia
>> > do własnej skali tymczasowego odczuwania
>> > przyzwyczajenie do niej co oczywiste
>> > łagodzi objawy

>> Sorry, Gdybym o tej porze nie był już taki śpiący i stawiałbyś przecinki,
> to
>> pewnie bym ten rebus odszyfrował... ;(
>> Dobranoc

> Mogłeś to zadanie sobie zostawić na rano ;P
> Co niniejszym zalecam... ;)))

Za późno. Znowu u mnie jest wieczór! ;D

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


282. Data: 2007-09-28 21:31:45

Temat: Re: Trening umysłu
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości:
...
>>> Każdy długo innych czyni normą dla siebie
>>> Czasem [potem] chce być normą dla innych
>>> Niektórym udaje się siebie uważać
>>> za normę dla nich samych
>>> Bardzo niewielu dostrzega że normy to...
>>
>>> [Nad]wrażliwość to brak przyzwyczajenia
>>> do własnej skali tymczasowego odczuwania
>>> przyzwyczajenie do niej co oczywiste
>>> łagodzi objawy

>> Sorry, Gdybym o tej porze nie był już taki śpiący i stawiałbyś przecinki,
>> to pewnie bym ten rebus odszyfrował... ;(
>> Dobranoc
> Sky już tak ma. No co pan zrobisz, nic pan nie zrobisz!
> :-)

Wiem, mogę tylko prośby do niego załączać. On nie ma litości dla mojej
obsesji. ;)

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


283. Data: 2007-09-28 22:00:39

Temat: Re: Trening umysłu
Od: Ikselka <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

michal pisze:
>
> Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości :
>
>>> Ty widzisz w tym szukanie poklasku, a ja widzę szukanie wsparcia w
>>> pokrywaniu kosztów na pomocne działanie i pokazywanie istniejącego
>>> problemu szerokiej rzeszy ludzi dobrej woli, którzy mogą pomóc, a nie
>>> wiedzą komu mogliby.
>
>> Wiedzą, wiedzą: dla chcącego...
>
> Bez mediów nie wiedziałabyś nawet, co Dymna robi.

Ale czemu o Dymnej? Powiem szczerze, że mało mnie zajmuje jej
działalność. Ot, jedna z komet na niebie. Epizod.

Ja wiem, komu mam pomagać :-) Bez mediów.
Mam blisko do potrzebujących, jak każdy z nas - czasem dwa kroki. Trzeba
tylko mieć oczy, bo oni rzadko proszą - mają dumę.


>
>> To nie jest kwetia Twojej wiary, oni po prostu tacy sa.
>
> No to mamy swoje subiektywizmy czy nie? ;))

Mamy :-)
I obiektywizmy: aktorzy to... nieźli aktorzy :-D


>> Wybacz, ale małżeństwa w to nie mieszaj. To związek biologiczny. Dla
>> wielu - też emocjonalny i religijny. Ekonomiczny - na końcu.
>> Poza tym - nie sprzedaje się, lecz oddaje drugiemu. Nie myśl, że
>> uderzasz w moją czułą strunę. Na zimno Ci powiem, że jako niepracująca
>> żona dałam mojemu mężowi więcej, niż zdołałby kupić za wszystkie jego
>> pieniądze - wliczając w to tylko dzieci, to już starczy :-)
>
> Nie bierz tego, co napisałem, do siebie.

Ani myślę! Gdybym tak pomyślała, dostałbyś po łapach ;-P

> Ja właśnie tak uważam, że
> ludzie dają siebie innym ludziom, ale nie tylko w małżeństwach. Można
> dawać coś bezpośrednio społeczeństwu

He he - np. politycy?
;-P

Dawanie siebie wszystkim to żadne dawanie.
Dawanie wszystkiego jednemu - to już brzmi lepiej, co?
:-P



> i można jednej, dwóm i grupom osób.
> I nie chciałbym się tutaj dopatrywać forsowania jakichś partykularnych
> interesów, "bo są aktorami, bo są politykami czy reprezentują
> jakiekolwiek grupy zawodowo-hobbystyczne. Każdy z nich może być tym
> aniołem i każdy może być hohsztaplerem. To nie pomiędzy grupami
> zawodowymi biegnie linia podziału.

Jasne, tylko między predyspozycjami.
Aktorstwo - to predyspozycja, w dodatku bardzo podobna do prostytucji.
Ale - zostawiam to już. Pal sześć aktorstwo, prostytucję. Nazwijmy to
teraz manipulacją emocjami. Lepiej? Chyba nie, zważywszy chwilowość
ludzkich emocji (nie uczuć - nie mylić z uczuciami).

>
>>>> Powiedz, skąd się np. bierze u aktorów takie nasilenie rozwodów,
>>>> romansów, skandali?
>
>>> Większa wrazliwość, moja droga, większa wrażliwość. Dlatego nie każdy
>>> może być aktorem. :)
>
>> Raczej mniejsza. Mylenie rzeczywistości z fantazją. Jak dzieci i gry
>> komputerowe - "zabij go, zabij!" - i co, nic się przecież nie dzieje!
>> Przenieśmy to w rzeczywistość! I - mamy rozwód, zdrady, skandale.
>
> Nie masz przypadkiem jakiejś obsesji na punkcie środowiska aktorskiego? :)

Przeciwnie. Kocham aktorów, wielu, wielu. Za ich wspaniałą prostytucję
(no, musiałam, sam wywołaleś) :-)

>>>> I żeby nie było: w tym przypadku TA prostytucja nie budzi mego
>>>> zgorszenia, bo służy warsztatowi i rozwojowi kultury. Ale jednak to
>>>> prostytucja.
>
>>> Zamykam oczy nie mogąc tego czytać!... ')
>
>> Najwyraźniej słowo "prostytucja" kojarzy Ci się tylko ze sprzedajną
>> miłością :-)
>> Prostytucja nie musi gorszyć! - pozostając prostytucją w swej istocie.
>
> Nie znasz innych określeń, tylko musisz użyć słowa pejoratywnego?

Tak Cię to razi? Pejoratywne? Przecież córy Koryntu nie były raczej
nizinami moralnymi?
A kurtyzany? A gejsze? Hmmm, czy Ty aby nie masz przed oczami jedynie
obrazu naszej polskiej przydrożnej żałości?


> Nazywajmy rzeczy po imieniu, a nie dzielmy prostytucję na złą i dobrą.
> Taką mam propozycję... żebym nie musiał zgadywać, czy Ty chcesz aktorów
> obrazić, czy podziwiać... ;)

Podziwiać obrażając, rozdrapując rany zasypywać je pocałunkami ;-)
Bo to bestie są ludzkie, z nimi źle, bez nich jeszcze gorzej.
Kocham teatr, ale nie bezkrytycznie. Tworzą go jednak tylko ludzie, a
wielu z nich na tyle "odwala", że chcą być kimś(czymś?) więcej...

>>>>> Wracając do aktorstwa to jestem nawet przekonany, że to oni właśnie
>>>>> potrafią odróżnić, kiedy grają, a kiedy są sobą - poniewasz dobrze
>>>>> znają swój warsztat, którym sie posługują.
>
>> Tak dobrze, że nie chce im sie wracać "w siebie", bo szkoda czasu i
>> energii na te powroty, można wypaść z wprawy :-)
>
> Z wypowiedzi znanych aktorów pamiętam zupełnie inne opisy relacji i
> zależności na linii praca - życie prywatne.

Dobrze , że piszesz "z wypowiedzi aktorów" :-)
K r e a c j a.

> Zresztą w innych profesjach
> też wielu ludzi wyraźnie odmiennie spędza czas w pracy i w domu.

Nie o to chodzi. Ja w szkole też byłam inna, niż w domu. Jednak w szkole
nie czułam się matką, kucharką, ogrodniczką, muzykiem...
W domu zaś - przestawałam natychmiast być nauczycielem.
O to mi chodzi cały czas.
A oni - grają w domu, grają w teatrze, grają nawet na własnym
pogrzebie... lub co gorsza - reżyserują :-)


> Dobrze
> na zdrowie psychiczne działają przeciwieństwa i dystans między jednym a
> drugim.

Otóż to, otóż to. Aktorzy go nie mają (oczywiście poza nielicznymi
jednostkami potwierdzającymi tylko regułę).

>> Co do "całości poświęcenia" pozostałych osób, które wymieniasz,
>> dyskutowałabym długo, nie umniejszając jednak wcale ich pozytywnego
>> znaczenia.
>
> Nastawiasz się na ujemne skutki uboczne w działanu pasjonatów. A to
> przesłania ich dokonania.

Nie przesłania, lecz podkreśla. Nie widzisz tego? Oczywiście te
dokonania, które stały się faktem bezspornym, pomimo wielu niebezpieczeństw.

> Ja nie lubię szukać dziur w całym. Nie ma to
> dla mnie większego sensu.

Nie szukam dziur. Ale i nie gloryfikuję. Przecież nikt z "aniołów" tego
nie oczekuje, co?
;-)

> Tym bardziej, że o jakichś spektakularnych
> nieszczęściach wynikających z działalności tych i podobnych osób chyba
> nie słyszałem.

MEDIA Ci nie powiedziały. Ale to nie znaczy, że gdzies tam jakiś chory
człowiek nie załamał się z tego powodu, że go nie zakwalifikowali do
programu pomocy. Lub że po programie sponsor nie wstrzymał po cichutku
subwencji.
Po prostu wiesz/wiemy to, co nam media podają, zrozum to wreszcie. To
informacja względna.

> Bo wybacz, ale Twoja teza o rozbudzeniu niespełnionych nadziei nijak się
> nie ma do nieszczęść wszelakich.

Do wszelakich nie, ale pewno do wielu ma się.

>
>>>> Branie odpowiedzialności za tłum potrzebujących to
>>>> nieodpowiedzialność. Matematycznie traktując - analogia do
>>>> odpowiedzialności zbiorowej, która jest też zawsze żadna.
>
>>> Nie rozumiem, jak można mniemać, że pomagając szkodzi się.
>
>> Nie mniemam tak! Tak to zrozumiałeś? Ja rozgraniczam aspekty pomocy.
>> Rozważam je. Biorę pod uwagę. Ważę. Myślę, czy stać mnie na konkretną
>> formę pomocy, obliczam.
>
> A oni się nie chrzanią, tylko biorą byka za rogi. Resztę rozpatruja już
> w praniu.

I szczęśliwym trafem okazuje się zawsze, że to właśnie im się udaje
doprać do końca? czy to nie dziwne?
Media.

> I tym oni różnią się od nas, którzy się zastanawiamy, ważymy,
> obliczamy... o psia mać! umarł ktoś! a ja chciałem mu pomóc, nie zdążyłem!
> Spieszmy się kochać ludzi.... :)

"Śpiesz się powoli" - stare rzymskie (?) powiedzenie. Do pomagania też
trzeba się przygotować, bo na hurra - to można sobie na nartach
pozjeżdżać, a i to groźne w skutkach.

>>> Nawet jak się nie uda, to lepiej było próbować niż zaniechać.
>
>> Nawet jak się zawiedzie czyjąś nadzieje?
>
> Oczywiście że tak. Po trzykroć tak. Dlaczego obawiasz się niespełnionych
> nadziei, skoro da Ci nawet dwie minuty radości z życia więcej. Tylko.

Ale to nie mnie ma dać coś więcej - chyba?

>
>>> Nadzieja nie zabija. Chociaż wg Ciebie zdaje się, że tak.... ;)
>
>> Zawiedziona nadzieja zabija.
>
> Chyba tylko frustratów. Jeżeli coś kogoś zabija, to prędzej świadomość
> własnego nieudacznictwa, prześladowcza mania lub jakieś inne kłopoty z
> własna psychiką ale na pewno nie nadzieja, która się nie spełniła.

Tak. Wyobraź sobie, że obiecano Ci operację ratującą życie, a sponsor po
programie TV się wycofał, bo reklamie stało się zadość...
Albo po prostu umarł. Takie rzeczy się zdarzają, ale o nich się nie
trąbi. Środowisko dziennikarskie też troszkę znam...



>>>> Ale to ciągle nie są kryteria wyboru konkretnego przypadku "do
>>>> pomocy". Obawiam się, że gra tu rolę tylko i wyłącznie medialność
>>>> pani Dymnej, branie pod uwagę, co ciekawiej będzie wyglądało przed
>>>> kamerą, co bardziej wpłynie na oglądalność - niestety...
>
>>> Przy dobrej organizacji nie ma osób pozostawionych bez pomocy.
>
>> Cała Afryka czeka na dobrą organizację...
>> Dzieci w Ameryce Łacińskiej też czekają.
>> Tysiące bezdomnych w Polsce też...
>
> Więc czemu chcesz umniejszać osiągnięcia tych, których jest zbyt mało?

Gdzie je umniejszam???
Ja tylko ich nie gloryfikuję. Przecież ma być cisza na temat, tak?
Przecież liczą się tylko czyny?
Nie będę piała z zachwytu nad kimś, kto czyni dobro, bo inaczej nie
potrafi. A jeśli czyni dobro, żeby nad nim z tego powodu piać, to...?

>
>>> Angażowanie w pomoc inne osoby, wykorzystywanie pomysłów innych osob,
>>> informowanie, ogłaszanie (tv, prasa), wykorzystywanie chęci niesienia
>>> pomocy od osób, które takiej pomocy doświadzyły i w ten sposób
>>> odwdzięczają się światu: pomagaja innym, bo cos odkryli w sobie, coś
>>> się w nich zapaliło...
>
>> Byleby tylko zabawa nie polegała na podobaniu się sobie.
>
> XLko, błagam Cię, strząśnij z siebie te czarne okulary! ;DDDD

Czarne? Zerówki - ani nie powiększające, ani nie pomniejszające, i
wyobraź sobie - ciągle tęczowe (no, może ze złotawym antyrefleksem) :-P

> Nawet, jak ktoś pomaga innym skutecznie, bo ma wielkie parcie na szkło -
> to i tak czyni bardzo wiele. :)

No to - niech czyni i nie patrzy, czy inni robią to samo, niech ćwiczy
się w permanentności na nieskończenie długiej drodze :-)
Dlaczego aktorów-samarytan tak strasznie interesuje, aby być widzianym?
Ileż znam osób anonimowych, co oddają ten grosz ostatni i te siły gasnące...







--
XL wiosenna
====================================================
==========================
Chwilami jestem tu:
http://groups.google.pl/groups/profile?enc_user=eJTu
XQ0AAACUGFDz9PzxwnRUed8hFQkm

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


284. Data: 2007-09-28 22:03:11

Temat: Re: Trening umysłu
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "michal" <6...@g...pl> napisał w wiadomości
news:fdjre7$bg4$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "Sky" napisał w wiadomości :
> ...
> >> > [Nad]wrażliwość to brak przyzwyczajenia
> >> > do własnej skali tymczasowego odczuwania
> >> > przyzwyczajenie do niej co oczywiste
> >> > łagodzi objawy
>
> >> Sorry, Gdybym o tej porze nie był już taki śpiący i stawiałbyś
przecinki,
> > to
> >> pewnie bym ten rebus odszyfrował... ;(
> >> Dobranoc
>
> > Mogłeś to zadanie sobie zostawić na rano ;P
> > Co niniejszym zalecam... ;)))
>
> Za późno. Znowu u mnie jest wieczór! ;D
>
Nie no! Ty to po prostu odwlekasz! ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


285. Data: 2007-09-28 22:04:23

Temat: Re: Trening umysłu
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "michal" <6...@g...pl> napisał w wiadomości
news:fdjrs0$da5$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości:
> ...
> >>> Każdy długo innych czyni normą dla siebie
> >>> Czasem [potem] chce być normą dla innych
> >>> Niektórym udaje się siebie uważać
> >>> za normę dla nich samych
> >>> Bardzo niewielu dostrzega że normy to...
> >>
> >>> [Nad]wrażliwość to brak przyzwyczajenia
> >>> do własnej skali tymczasowego odczuwania
> >>> przyzwyczajenie do niej co oczywiste
> >>> łagodzi objawy
>
> >> Sorry, Gdybym o tej porze nie był już taki śpiący i stawiałbyś
przecinki,
> >> to pewnie bym ten rebus odszyfrował... ;(
> >> Dobranoc
> > Sky już tak ma. No co pan zrobisz, nic pan nie zrobisz!
> > :-)
>
> Wiem, mogę tylko prośby do niego załączać. On nie ma litości dla mojej
> obsesji. ;)
>
Giń przepadnij maro nieczysta -obsesjo zesmolona! ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


286. Data: 2007-09-28 22:57:13

Temat: Re: ludzie naprawdę wierzą w piekło, sąd i szatana...
Od: "Jacek" <s...@w...qwe> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marek Krużel" <f...@g...pl> napisał w wiadomości
news:fd9aq0$pjg$2@news.onet.pl...
> moim zdaniem to straszne...

Smutne jest to ze nie masz wiary prawdopodobnie w nic...
"Moim zdaniem to straszne..."

JK.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


287. Data: 2007-09-28 23:18:30

Temat: Re: Trening umysłu
Od: Fragile <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 28 Wrz, 17:32, Ikselka <i...@p...onet.pl> wrote:
> Fragile pisze:
>
> >>>> Jednak niektorych trudnosci z tym zwiazane wcale nie
> >>>> odstraszaja. Ba, wrecz ich nie zauwazaja.
>
> I to jest właśnie groźne. Należy zauważac trudności, aby je w porę
> ominąć, uniknąć, pokonać.
>
Nie zrozumialas chyba, o czym pisalam...
>
> >>>> Bo wiesz, w chwili gdy
> >>>> zaczynasz zauwazac tylko trudnosci, i gdy to one przwazaja nad
> >>>> uczuciem radosci z tego, ze komus pomagasz,
>
> Nigdy tak nie miałam :-)
>
Nie pisalam o Tobie...
>
> > Powtorze - wierze w bezinteresowne pomaganie, i wiem, ze ludzie
> > pomagający bezinteresownie istnieja.
> > Polepszanie sobie samopoczucia poprzez pomaganie innym to już egoizm.
>
> Ale taka jest większość ludzkich pobudek, abstrahując oczywiście od Dymnej.
>
Ale nie u wszystkich ludzi. Sa ludzie pomagajacy calkowicie
bezinteresownie, mimo iz moze trudno Ci w to uwierzyc, lub to
zrozumiec.
>
> >> Nie
> >> sądzę, aby akurat pani Anna była godna porównania z Matką Teresą...
>
> > Ktos tu kogos porownuje??
> > Anna Dymna nie jest Matka Teresa, Matka Teresa nie była Anna Dymna.
> > Teraz jasne?
> > I wcale nie oznacza to, ze Anna Dymna jest gorszym człowiekiem od
> > Matki Teresy. Zostaw ocenianie Bogu :)
>
> Nie oceniam Dymnej, gdzie to widzisz?
>
Prawda. Nie oceniasz tylko Dymnej... Oceniasz wszystkich aktorow...
Juz ich zaszufladkowalas... Nie widzisz w nich ludzi, tylko aktorow.
Jakis koszmar.
>
>To, że nie ma jej co porównywać z
> Matką Teresą - to oczywiste, bo to dwa różne światy. Nie porównuję, bo
> daleko jej do ww. Tam - absolutna jasność sytuacji, czystość intencji,
> stuprocentowe oddanie, a tu - fasada jak najbardziej pozytywna, ale...
> co tam z tyłu?
>
Zawsze sie doszukujesz jakichs 'podstepow' w ludzkich dobrych
uczynkach? Nie wierzysz w dobro czlowieka? Dlaczego? Dlatego, ze Ty
byc moze bys nie umiala grac czysto?
>
> >> Ona jest przede wszystkim aktorką. Nie ma bezinteresownego aktora na
> >> bożym świecie. Aktorstwo towarzyszy im na każdym kroku. Akcje
> >> charytatywne - to też gra. Oni sami zapominają, kim są, bo dawno sobą
> >> nie byli.
>
> > ???? Moim zdaniem piszesz bzdury :)
>
> Własne zdanie mieć trzeba, ja zostaję przy swoim :-)
>
Ja przy swoim :)
>
> > Moze dlatego tak sie roznimy... Ja jestem humanistka, dusza
> > artstyczna, osoba niezywkle wrazliwa... Chyba się na tej płaszczyźnie
> > nie zrozumiemy...
>
> Oj, żebyś wiedziała, jak bardzo moja dusza jest artystyczna... Cóż, nie
> wypada się obnosić...
>
Jednak to czynisz na kazdym kroku ...:) Zarowno powyzej, jak i
ponizej...
>
> Jednak jestem też umysłem ścisłym. Wiesz, jak się nazywa takich ludzi,
> którzy mają i to, i to? - to tak na marginesie.
> Ja, aby uniknąć pojęcia "renesans" jako przebrzmiałego, nazywam ich
> samouwielbionymi, bo są zbyt hojnie obdarzeni przez życie zdolnościami,
> aby sami nad sobą przechodzili do porządku dziennego ;-P
>
Kreujesz sie [niczym aktor... ;)] A fee.
A tak powaznie - ja pisze o wrazliwosci, a Ty od razu zaczynasz o
swoich zdolnosciach/umiejetnosciach. Po co? Ja nigdy nie bede piała na
swoj temat, tym bardziej, jesli nie ma to scislego zwiazku z omawianym
watkiem. Zadna dyskusja z Toba nie obejdzie sie bez tego typu tekstow
z Twojej strony... A watek jest na calkiem odmienny temat.
A tak na marginesie - samouwielbienie to zupelnie cos innego niz
zarozumialstwo i przechwalanie sie...
>
> Mój ścisły umysł jednak nie pozwala mi błądzić po bezdrożach...
> Pomagam na miarę możliwości, nie myślę w każdym momencie o oceanie zła,
> który zalewa świat. Widzę przed sobą realne potrzeby ludzkie, ale przede
> wszystkim realne moje możliwości. Nie zostawię za sobą dzięki temu ani
> jednego zawiedzionego.
>
> Nie potępiam Dymnej, nawet nie ja o niej tu pierwsza wspomniałam i nie
> wiem, czemu zarzucacie mi czepianie sie właśnie jej. Ona - to tylko
> przykład warsztatowy.
>
> Chcę tylko pokazać, że nawet najpiękniejsza działalność może skrzywdzić.
>
Aha, rozumiem, ze masz na to dowody...
>
> Przeciwstawiam to zdanie temu, co powiedziałaś o choćby jednym
> uratowanym i że dla tego jednego warto. Nie rozsądzam, czy warto,
> poszukaj dobrze, czy gdziekolwiek napisałam, że nie.
> Tak samo można uratować jednego, jak jednemu zaszkodzić.
>
Nie rozumiem, o co Co chodzi. Ratujac kogos, pomagajac mu, robimy to
swiadomie, z pelna odpowiedzialnoscia. Chcemy mu pomoc. A przepraszam,
ze zapytam, komu tym szkodzimy, bo nie zrozumialam??
>
>Czyje życie
> ważniejsze? I kto się nad tym w ogóle zastanawia?
>
Nadal Cie nie rozumiem, i wydaje mi sie, ze szukasz dziury w calym.
Lub probujesz za wszelka cene postawic na swoim.
>
> Liczą się tylko sukcesy, niepowodzeń nie uwiecznia się.
>
Bardzo uogolniasz.
>
>Ale są jedne i
> drugie, towarzysząc sobie wzajemnie, jak to w życiu.
> Pomagać trzeba, bezdyskusyjnie. Jednak nie można wszystkim, nie można
> wybranym, nie można tylko jednemu.
>
Juz pisalam, ze nie mozna pomoc wszystkim, ale to nie oznacza, ze mamy
nie pomagac. Jedno zycie uratowane, jedna nadzieja podarowna, jeden
usmiech na twarzy drugiego czlowieka to juz bardzo duzo... Gdyby tak
kazdemu sie udalo uratowac jedno zycie...
Znam chora kobiete, ktora nie jest w stanie wychodzic z domu o
wlasnych silach. Porusza sie na wozku, gdy jest w stanie. Pomaga
starusze, sasiadce. Pomaga, poniewaz chce pomagac. Pomaga, poniewaz
uwaza, ze skoro jeszcze moze przemiesic sie na wozku te pare metrow,
to moze komus pomoc. Nie jest w stanie pomoc wielu osobom, poniewaz
jest to fizycznie nierealne. Jest na rencie, jest samotna, i pomaga.
Nie mozesz wiec pisac, ze nie mozna pomagac tylko jednemu. Ona pomaga
tej jednej starszej samotnej kobiecie... Nie odstraszaja ja trudnsci,
niedogodnsci, jej wlasne kalectwo... Niczego nie oczekuje w zamian ...
Sama jest w potrzebie, nie mniejszej niz starsza kobieta... Wiecej nie
bede pisala...
>
>Permanentnie - to znaczy sukcesywnie,
> konsekwentnie, z głową, nie myśląc nawet o końcu drogi, bo on po prostu
> nie istnieje. I trzeba mieć jasne kryteria, a u wielu dobrodziei
> kryteria to punkt najsłabszy. Nie można "w cały świat", życie ludzkie
> jest zbyt cenne i kruche.
>
I wlasnie dlatego, ze jest zbyt cenne i kruche, uwazam wrazliwych
ludzi, ktorzy swiadomie i odpowiedzialnie podejmuja sie pomocy innym,
za nieocenionych...i jakze czesto niedocenionych...

Zreszta cala esencje bardzo ladnie ujal michal :)
Ja juz chyba nie mam nic do dodania w tym temacie :)

--
Fragile

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


288. Data: 2007-09-28 23:32:50

Temat: Re: Trening umysłu
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości:

>>>> Ty widzisz w tym szukanie poklasku, a ja widzę szukanie wsparcia w
>>>> pokrywaniu kosztów na pomocne działanie i pokazywanie istniejącego
>>>> problemu szerokiej rzeszy ludzi dobrej woli, którzy mogą pomóc, a nie
>>>> wiedzą komu mogliby.

>>> Wiedzą, wiedzą: dla chcącego...

>> Bez mediów nie wiedziałabyś nawet, co Dymna robi.

> Ale czemu o Dymnej? Powiem szczerze, że mało mnie zajmuje jej działalność.
> Ot, jedna z komet na niebie. Epizod.

Ja nie chę o Dymnej tylko o tv, o której masz zdanie, że jest środkiem do
poklasku.

> Ja wiem, komu mam pomagać :-) Bez mediów.

Jednak innych mogą inspirować środki masowego przekazu. :) Bo Ty jedna, to
jednak mało...

> Mam blisko do potrzebujących, jak każdy z nas - czasem dwa kroki. Trzeba
> tylko mieć oczy, bo oni rzadko proszą - mają dumę.

Dotykasz teraz jeszcze innego problemu: Nie wszyscy chcą dać sobie pomóc...
:)

>>> To nie jest kwetia Twojej wiary, oni po prostu tacy sa.

>> No to mamy swoje subiektywizmy czy nie? ;))

> Mamy :-)
> I obiektywizmy: aktorzy to... nieźli aktorzy :-D

Ale niektórzy też są do dupy! ;DDDD

>>> Wybacz, ale małżeństwa w to nie mieszaj. To związek biologiczny. Dla
>>> wielu - też emocjonalny i religijny. Ekonomiczny - na końcu.
>>> Poza tym - nie sprzedaje się, lecz oddaje drugiemu. Nie myśl, że
>>> uderzasz w moją czułą strunę. Na zimno Ci powiem, że jako niepracująca
>>> żona dałam mojemu mężowi więcej, niż zdołałby kupić za wszystkie jego
>>> pieniądze - wliczając w to tylko dzieci, to już starczy :-)

>> Nie bierz tego, co napisałem, do siebie.

> Ani myślę! Gdybym tak pomyślała, dostałbyś po łapach ;-P

Łał! ;)

>> Ja właśnie tak uważam, że ludzie dają siebie innym ludziom, ale nie tylko
>> w małżeństwach. Można dawać coś bezpośrednio społeczeństwu

> He he - np. politycy?
> ;-P

No. Moja wnunia dostaje becikowe właśnie! Dzięki Giertusiowi... ;DDD

> Dawanie siebie wszystkim to żadne dawanie.
> Dawanie wszystkiego jednemu - to już brzmi lepiej, co?
> :-P

Lepiej. Ale jeszcze lepiej, jak by udało się siebie podzielić na... kilka.
;)

>> i można jednej, dwóm i grupom osób. I nie chciałbym się tutaj dopatrywać
>> forsowania jakichś partykularnych interesów, "bo są aktorami, bo są
>> politykami czy reprezentują jakiekolwiek grupy zawodowo-hobbystyczne.
>> Każdy z nich może być tym aniołem i każdy może być hohsztaplerem. To nie
>> pomiędzy grupami zawodowymi biegnie linia podziału.

> Jasne, tylko między predyspozycjami.
> Aktorstwo - to predyspozycja, w dodatku bardzo podobna do prostytucji.
> Ale - zostawiam to już. Pal sześć aktorstwo, prostytucję. Nazwijmy to
> teraz manipulacją emocjami. Lepiej? Chyba nie, zważywszy chwilowość
> ludzkich emocji (nie uczuć - nie mylić z uczuciami).

Spróbuj jeszcze ładniej... ;)

>>>>> Powiedz, skąd się np. bierze u aktorów takie nasilenie rozwodów,
>>>>> romansów, skandali?

>>>> Większa wrazliwość, moja droga, większa wrażliwość. Dlatego nie każdy
>>>> może być aktorem. :)

>>> Raczej mniejsza. Mylenie rzeczywistości z fantazją. Jak dzieci i gry
>>> komputerowe - "zabij go, zabij!" - i co, nic się przecież nie dzieje!
>>> Przenieśmy to w rzeczywistość! I - mamy rozwód, zdrady, skandale.

>> Nie masz przypadkiem jakiejś obsesji na punkcie środowiska aktorskiego?
>> :)
>
> Przeciwnie. Kocham aktorów, wielu, wielu. Za ich wspaniałą prostytucję
> (no, musiałam, sam wywołaleś) :-)

Jesteś perwersyjna! ;)

>>>>> I żeby nie było: w tym przypadku TA prostytucja nie budzi mego
>>>>> zgorszenia, bo służy warsztatowi i rozwojowi kultury. Ale jednak to
>>>>> prostytucja.

>>>> Zamykam oczy nie mogąc tego czytać!... ')

>>> Najwyraźniej słowo "prostytucja" kojarzy Ci się tylko ze sprzedajną
>>> miłością :-)
>>> Prostytucja nie musi gorszyć! - pozostając prostytucją w swej istocie.
>>
>> Nie znasz innych określeń, tylko musisz użyć słowa pejoratywnego?
>
> Tak Cię to razi? Pejoratywne? Przecież córy Koryntu nie były raczej
> nizinami moralnymi?
> A kurtyzany? A gejsze? Hmmm, czy Ty aby nie masz przed oczami jedynie
> obrazu naszej polskiej przydrożnej żałości?
>
>
>> Nazywajmy rzeczy po imieniu, a nie dzielmy prostytucję na złą i dobrą.
>> Taką mam propozycję... żebym nie musiał zgadywać, czy Ty chcesz aktorów
>> obrazić, czy podziwiać... ;)

> Podziwiać obrażając, rozdrapując rany zasypywać je pocałunkami ;-)
> Bo to bestie są ludzkie, z nimi źle, bez nich jeszcze gorzej.
> Kocham teatr, ale nie bezkrytycznie. Tworzą go jednak tylko ludzie, a
> wielu z nich na tyle "odwala", że chcą być kimś(czymś?) więcej...

Tak to niejednemu odwala. Mnie także. Też chciałbym być czymś wicej.

>>>>>> Wracając do aktorstwa to jestem nawet przekonany, że to oni właśnie
>>>>>> potrafią odróżnić, kiedy grają, a kiedy są sobą - poniewasz dobrze
>>>>>> znają swój warsztat, którym sie posługują.

>>> Tak dobrze, że nie chce im sie wracać "w siebie", bo szkoda czasu i
>>> energii na te powroty, można wypaść z wprawy :-)

>> Z wypowiedzi znanych aktorów pamiętam zupełnie inne opisy relacji i
>> zależności na linii praca - życie prywatne.

> Dobrze , że piszesz "z wypowiedzi aktorów" :-)
> K r e a c j a.

Na czwórce emitowane są fragmenty wykładów - rozmów znanych aktorów ze
studentami. Takie warsztaty studyjne. Bardzo dużo mówia o sobie. To bardziej
nauka o aktorstwie i roli aktora w społeczeństwie niż kreacja.

>> Zresztą w innych profesjach też wielu ludzi wyraźnie odmiennie spędza
>> czas w pracy i w domu.

> Nie o to chodzi. Ja w szkole też byłam inna, niż w domu. Jednak w szkole
> nie czułam się matką, kucharką, ogrodniczką, muzykiem...
> W domu zaś - przestawałam natychmiast być nauczycielem.
> O to mi chodzi cały czas.
> A oni - grają w domu, grają w teatrze, grają nawet na własnym pogrzebie...
> lub co gorsza - reżyserują :-)

No, pisałem już, że z tym się nie zgadzam. ;)

>> Dobrze na zdrowie psychiczne działają przeciwieństwa i dystans między
>> jednym a drugim.

> Otóż to, otóż to. Aktorzy go nie mają (oczywiście poza nielicznymi
> jednostkami potwierdzającymi tylko regułę).

Niet, niet oraz niet! ;)

>>> Co do "całości poświęcenia" pozostałych osób, które wymieniasz,
>>> dyskutowałabym długo, nie umniejszając jednak wcale ich pozytywnego
>>> znaczenia.

>> Nastawiasz się na ujemne skutki uboczne w działanu pasjonatów. A to
>> przesłania ich dokonania.

> Nie przesłania, lecz podkreśla. Nie widzisz tego? Oczywiście te dokonania,
> które stały się faktem bezspornym, pomimo wielu niebezpieczeństw.

>> Ja nie lubię szukać dziur w całym. Nie ma to dla mnie większego sensu.

> Nie szukam dziur. Ale i nie gloryfikuję. Przecież nikt z "aniołów" tego
> nie oczekuje, co?
> ;-)

Może nie oczekuje, ale należy im się mimo to uznanie.

>> Tym bardziej, że o jakichś spektakularnych nieszczęściach wynikających z
>> działalności tych i podobnych osób chyba nie słyszałem.

> MEDIA Ci nie powiedziały. Ale to nie znaczy, że gdzies tam jakiś chory
> człowiek nie załamał się z tego powodu, że go nie zakwalifikowali do
> programu pomocy. Lub że po programie sponsor nie wstrzymał po cichutku
> subwencji.

To zgadujesz po prostu, że tacy są... ;D

> Po prostu wiesz/wiemy to, co nam media podają, zrozum to wreszcie. To
> informacja względna.

Zgoda, ale nie ma sensu dopisywac sobie samemu resztę. ;)

>> Bo wybacz, ale Twoja teza o rozbudzeniu niespełnionych nadziei nijak się
>> nie ma do nieszczęść wszelakich.

> Do wszelakich nie, ale pewno do wielu ma się.

Uważaaaaj, bo Cię o przykład poproszę! ;) Tylko nie o tym ptaszku, co do
karmika niepotrzebnie leciał. ;)

>>>>> Branie odpowiedzialności za tłum potrzebujących to
>>>>> nieodpowiedzialność. Matematycznie traktując - analogia do
>>>>> odpowiedzialności zbiorowej, która jest też zawsze żadna.

>>>> Nie rozumiem, jak można mniemać, że pomagając szkodzi się.

>>> Nie mniemam tak! Tak to zrozumiałeś? Ja rozgraniczam aspekty pomocy.
>>> Rozważam je. Biorę pod uwagę. Ważę. Myślę, czy stać mnie na konkretną
>>> formę pomocy, obliczam.

>> A oni się nie chrzanią, tylko biorą byka za rogi. Resztę rozpatruja już w
>> praniu.

> I szczęśliwym trafem okazuje się zawsze, że to właśnie im się udaje doprać
> do końca? czy to nie dziwne?
> Media.

Nie media, tylko oni działali, a my jeszcze czekamy.

>> I tym oni różnią się od nas, którzy się zastanawiamy, ważymy,
>> obliczamy... o psia mać! umarł ktoś! a ja chciałem mu pomóc, nie
>> zdążyłem!
>> Spieszmy się kochać ludzi.... :)

> "Śpiesz się powoli" - stare rzymskie (?) powiedzenie. Do pomagania też
> trzeba się przygotować, bo na hurra - to można sobie na nartach
> pozjeżdżać, a i to groźne w skutkach.

Może jednak uzależnijmy te przysłowia od konkretnych sytuacji. Spróbuj się
spieszyć powoli na bieżni. Albo w zespole medycznym pogotowia ratunkowego.
;)

>>>> Nawet jak się nie uda, to lepiej było próbować niż zaniechać.

>>> Nawet jak się zawiedzie czyjąś nadzieje?

>> Oczywiście że tak. Po trzykroć tak. Dlaczego obawiasz się niespełnionych
>> nadziei, skoro da Ci nawet dwie minuty radości z życia więcej. Tylko.

> Ale to nie mnie ma dać coś więcej - chyba?

Ranyboskie! Mówię, dlaczego powinnaś nie bać się nadziei tych
niespełnionych. ;D

>>>> Nadzieja nie zabija. Chociaż wg Ciebie zdaje się, że tak.... ;)

>>> Zawiedziona nadzieja zabija.

>> Chyba tylko frustratów. Jeżeli coś kogoś zabija, to prędzej świadomość
>> własnego nieudacznictwa, prześladowcza mania lub jakieś inne kłopoty z
>> własna psychiką ale na pewno nie nadzieja, która się nie spełniła.

> Tak. Wyobraź sobie, że obiecano Ci operację ratującą życie, a sponsor po
> programie TV się wycofał, bo reklamie stało się zadość...
> Albo po prostu umarł. Takie rzeczy się zdarzają, ale o nich się nie trąbi.
> Środowisko dziennikarskie też troszkę znam...

I co się zmienia? Spróbujmy porachować, Pani Psorko! Jeśli sponsora nie
byłoby od początku, to facet by umarł. Jeśli sponsor się wycofał, to facet
umarł po dawce ożywczej nadziei. Jaką poniósł stratę z powodu działania
sponsora? ;)

>>>>> Ale to ciągle nie są kryteria wyboru konkretnego przypadku "do
>>>>> pomocy". Obawiam się, że gra tu rolę tylko i wyłącznie medialność pani
>>>>> Dymnej, branie pod uwagę, co ciekawiej będzie wyglądało przed kamerą,
>>>>> co bardziej wpłynie na oglądalność - niestety...

>>>> Przy dobrej organizacji nie ma osób pozostawionych bez pomocy.

>>> Cała Afryka czeka na dobrą organizację...
>>> Dzieci w Ameryce Łacińskiej też czekają.
>>> Tysiące bezdomnych w Polsce też...

>> Więc czemu chcesz umniejszać osiągnięcia tych, których jest zbyt mało?

> Gdzie je umniejszam???
> Ja tylko ich nie gloryfikuję. Przecież ma być cisza na temat, tak?
> Przecież liczą się tylko czyny?
> Nie będę piała z zachwytu nad kimś, kto czyni dobro, bo inaczej nie
> potrafi. A jeśli czyni dobro, żeby nad nim z tego powodu piać, to...?

Proszę bardzo! Ja ich podziwiam i im zazdroszczę. Chiałbym być taki, jak
oni. :(

>>>> Angażowanie w pomoc inne osoby, wykorzystywanie pomysłów innych osob,
>>>> informowanie, ogłaszanie (tv, prasa), wykorzystywanie chęci niesienia
>>>> pomocy od osób, które takiej pomocy doświadzyły i w ten sposób
>>>> odwdzięczają się światu: pomagaja innym, bo cos odkryli w sobie, coś
>>>> się w nich zapaliło...

>>> Byleby tylko zabawa nie polegała na podobaniu się sobie.

>> XLko, błagam Cię, strząśnij z siebie te czarne okulary! ;DDDD

> Czarne? Zerówki - ani nie powiększające, ani nie pomniejszające, i wyobraź
> sobie - ciągle tęczowe (no, może ze złotawym antyrefleksem) :-P

Ja mam optyczne różowe. ;D

>> Nawet, jak ktoś pomaga innym skutecznie, bo ma wielkie parcie na szkło -
>> to i tak czyni bardzo wiele. :)

> No to - niech czyni i nie patrzy, czy inni robią to samo, niech ćwiczy się
> w permanentności na nieskończenie długiej drodze :-)
> Dlaczego aktorów-samarytan tak strasznie interesuje, aby być widzianym?

Niech zgadnę... Bo się kreują?
Przecież kamera i mikrofon, to ich żywioł i narzędzie! A co to za aktor, co
nie zaprzyjaźnił się z kamerą?! ;DDD

> Ileż znam osób anonimowych, co oddają ten grosz ostatni i te siły
> gasnące...

No, nie są tak niewidoczni, skoro ich zauważyłaś...

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


289. Data: 2007-09-28 23:35:12

Temat: Re: Trening umysłu
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Sky" napisał w wiadomości:

>> >> > [Nad]wrażliwość to brak przyzwyczajenia
>> >> > do własnej skali tymczasowego odczuwania
>> >> > przyzwyczajenie do niej co oczywiste
>> >> > łagodzi objawy

>> >> Sorry, Gdybym o tej porze nie był już taki śpiący i stawiałbyś
> przecinki,
>> > to
>> >> pewnie bym ten rebus odszyfrował... ;(
>> >> Dobranoc

>> > Mogłeś to zadanie sobie zostawić na rano ;P
>> > Co niniejszym zalecam... ;)))

>> Za późno. Znowu u mnie jest wieczór! ;D

> Nie no! Ty to po prostu odwlekasz! ;)

Albo robię to samo, co Ty z przecinkami... ;)

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


290. Data: 2007-09-28 23:37:32

Temat: Re: Trening umysłu
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Sky" napisał w wiadomości:
>> ...
>> >>> Każdy długo innych czyni normą dla siebie
>> >>> Czasem [potem] chce być normą dla innych
>> >>> Niektórym udaje się siebie uważać
>> >>> za normę dla nich samych
>> >>> Bardzo niewielu dostrzega że normy to...

>> >>> [Nad]wrażliwość to brak przyzwyczajenia
>> >>> do własnej skali tymczasowego odczuwania
>> >>> przyzwyczajenie do niej co oczywiste
>> >>> łagodzi objawy

>> >> Sorry, Gdybym o tej porze nie był już taki śpiący i stawiałbyś
> przecinki,
>> >> to pewnie bym ten rebus odszyfrował... ;(
>> >> Dobranoc
>> > Sky już tak ma. No co pan zrobisz, nic pan nie zrobisz!
>> > :-)

>> Wiem, mogę tylko prośby do niego załączać. On nie ma litości dla mojej
>> obsesji. ;)

> Giń przepadnij maro nieczysta -obsesjo zesmolona! ;)

Obsesje, które uznaję za korzystne, pielęgnuję. ;)

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 20 ... 28 . [ 29 ] . 30 ... 40 ... 41


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Kradzież w pracy.
Zanik mózgu prowadzi do rasizmu, hazardu i depresji, trudności w funkcjonowaniu społecznym, depresji i problemów z hazardem
niemoc
dobry psycholog w warszawie
NA SCP

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »