Data: 2004-04-22 10:58:23
Temat: Re: mam dosc
Od: "Wiedźma" <w...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Istnieje, a skutek jego jest taki, że musiałam się wykłócać w
> knajpie o to, że nie zjem ryby, bo właściciel upierał się że
> wegetarianie ryby jedzą.
No to trzeba mu było powiedzieć, że ryby to jedzą semiwegetarianie, a Ty
jesteś "pełna" wegetarianka;-) czyli inna odmiana i pewnie od razu dałby
spokój, bo by pomyślał, że się na tych odmianach nie zna. Moim zdaniem
właśnie dlatego lepiej stworzyć dwie oddzielne grupy po to właśnie, by
móc uniknąc tłumaczeń. Mi też często rodzina/znajomi proponują ryby, jak
usłyszą, że wegetarianka, ale jak powiem, że rybek jednak też nie, to
spoko przechodzi. Chyba mam jakieś tolerancyjne otoczenie, bo jak czytam
czasem psw to zupełnie nie mogę zrozumieć tych problemów nastolatek (?)
co płaczą przy obiedzie bo im coś rodzina obrzydza lub takich, co
szukają porad, jakich argumentów użyć w dyskusji. A po co w ogole na ten
temat dyskutowac? Nie jem i juz, a inni jak chca niech jedza, mi to nie
przeszkadza.
A jesli chodzi o ideologie wegeterian, to tez nie rozumiem, czemu liczy
sie tylko skrajnosc, a male kroki nie. Jak ktos nie je miesa a zabija
mrowki chodzac po trawie, to moim zdaniem i tak ma prawo sie cieszyc
(jesli to go cieszy) ze troche zmniejsza cierpienie- mniej zwierzat
zginie. Tak samo z rybami- ktos nie moze wytrzymac bez jakiegokoliwek
miesa, wiec sie ogranicza, je mniej, albo je ryby a innych nie- i
dobrze, skoro tyle moze zrobic to i tak zawsze to cos. Nie rozumiem,
czemu wegetarianie odzegnuja sie od osob, ktore nie wpadaja w skrajnosc.
Moim zdaniem jak ktos chociaz troche robi w jakims celu to ma prawo sie
z tego cieszyc. Zreszta sama pisalas o czyms takim na psw- ze bylas
dumna, ze nie zabilas pajaka tylko wynioslas na dwor, bo to zawsze krok
w kierunku, do ktorego dazysz. Wiec jesli dla kogos niejedzenie ryb to
tez taki krok, to czemu ten krok ma byc mniejszy od Twojego nie zabicia
pajaka? I to zwierze i to.
Wiec ja tam mimo wszystko bede uzywac nazwy semiwege bo dla mnie jest
ona wygodna, i nie obchodzi mnie w tym wypadku zdanie jakichkoliwek
Matek Zalozycielek czy kogoklowiek, kto potrafi docenic tylko skrajnosc.
Nie mam chyba az tak emocjonalnego podejscia do mojego niejedzenia
miesa, zeby sie obrazac, ze ktos jedzacy ryby smie siebie tez nazywac
wegetarianinem (semi;-p). A jak ktos ma, to niech nie uzywa i juz.
pzd. Wiedzma
|