Data: 2003-03-19 22:07:37
Temat: Re: moja zimna zona - naprawde dluuuugie
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"labradford" <l...@i...pl> wrote in message
news:b59ovt$dcp$1@atlantis.news.tpi.pl...
> witam,
>
> w sumie to pierwszy raz odzywam sie na grupie i od razu z dosc dluga
> opowiescia;
> nie wiem w sumie czego od was oczekuje, po prostu pisalem to przez jakies
> trzy dni w ramach swoistej autoterapii, a gdyby kogos naszly jakies
> przemyslenia (jesli doczyta do konca) i chcialby sie podzielic to byloby mi
> milo;
tak sobie czytalam i mialam wiele mysli, trudno na pewno cos ci
doradzic latwego. Mysle, ze duzym problemem bylo dla ciebie twoja
wizja postrzegania tobie okazywanej milosci. Chiales wiecej uczucia,
zainteresowania, a szara rzeczywistosci i brak romantycznych porywow twojej zony
zupelnie ci nie odpowiadal. Mozliwe, ze twoja zona nie umiala pokazywac ci milosci
tak jak ty bys to umial odczytac, byc moze pokazywala ci w sposob ktory ty nie
umiales
odczytac. Doszla do tego zdrada. Zona ci to jakos wybaczyla, bo zostaliscie
ze soba, czy to dla ciebie nie bylo dowodem milosci? chyba jeszcze trudniej okazywac
milosc
po jej zranieniu? sam pisales, ze zona czula zadzdrosc, to jest juz jakies dowod o
jej uczuciu.
szarosc zycia przytloczyla was. czasami wymuszaniem pokazywania uczuc hamuje sie je.
jak ty
swojej zonie okazywales swoje uczucie? moge tylko sie domyslac, ze kiedy pojawial sie
ta trzecia, to ona stala sie dla ciebie powierzycielka strapien, musiales odejsc od
zony
psychicznie, zeby zblizyc sie do kogos innego. przeciez sam wtedy tez byles innym
czlowiekiem
do zony anizlei zakochany maz. mysle, ze ty tez nie jestes bez winy. trudno tu cos
pisac
konkretnego, bo slyszymy ta historie tylko od ciebie.
pozdrawiam
iwon(k)a
|