Data: 2005-06-01 06:51:48
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!
Od: "Basia Z." <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "gsk" :
> Zresztą sama zobaczysz.
Mam dwoje dzieci - różnica 5 lat, teraz już stare konie, ale przeżyłam to
samo co i inne mamy.
Przy drugim nie przerwałam pracy (tylko wykorzystałam urlop macierzyński).
No i co - jakoś sobie radziłam , miałam czas i na pracę i na kultywowanie
swoich zainteresowań.
Kiedy młodzi mieli 6,5 i 1,5 pierwszy raz zapakowałam ich w pociąg a potem
autobus (nie miałam i nie mam samochodu) i pojechałam w góry.
Pieluchy tetrowe prałam w potoku i suszyłam na słońcu.
Przy starszym - kiedy miał 2 miesiące mąż wyjechał na 3 miesiące do Peru,
wszedł na Huascaran.
Nie miałam serca mu zabronić i zatrzymać go w domu bo planował tą wyprawę 3
lata, zarabiał malując kominy (wtedy były inne czasy) a z powodu urodzenia
Michała przesunął o parę miesięcy tak aby Michał już był na świecie.
No to zostałam z dwumiesięcznym Michałem sama (pomagała mi wtedy moja Mama).
Mąż wrócił szczęśliwie kiedy Michał miał 5 miesięcy, przywiózł mi srebrny
naszyjnik stylizowany na inkaski, który do dziś jest moją najcenniejszą
biżuterią.
Mi się wydaje ze wszystko leży w naszej psychice.
Ja kiedy dzieci były małe miałam tyle zajęć, ze nie miałam czasu na
depresję.
Takie stany dopadają mnie raczej wtedy kiedy nie mam co robić.
Kiedy widzę przed sobą cel, nie mam czasu na rozpływanie się nad sobą.
Czasem dopadają mnie stany depresyjne, kiedy są problemy, z którymi nie
potrafię sobie poradzić i nie widzę wyjścia (głównie są to finanse
niestety).
Ale po paru dniach zbieram się w sobie (często w takich sytuacjach wyjeżdżam
samotnie w góry, aby oderwać się od wszystkiego i przemyśleć problem) i po
powrocie mam kilka alternatywnych wariantów rozwiązania sytuacji.
Pozdrowienia.
Basia
|