Data: 2006-02-10 12:05:45
Temat: Re: moje spotkanie z depilacją brazylijską [OT]
Od: Boska <b...@n...ma.takiego.numeru.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Fri, 10 Feb 2006 12:52:52 +0100, Aduś wrote:
> Czarnulka napisał(a):
>> Nie wszędzie bym pojechała, żeby dokonać tej rzezi :)
>
> Swoja droga, to Ci zazdroszcze, ze jestes juz "po" ;) Ja sie nastawiam
> od dluzszego czasu i jakos nie moge sie zebrac. Nie kazdy potrafi dobrze
> wykonac ten zabieg. Mam juz polecone miejsce. Polecone oczywiscie na pru
> :) Moz kiedys przyjdzie ten dzien...
oj tak. mnie za pierwszym razem trauma chwycila... poszlam do pani, ktora
mi wielkimi platami zrywala na jakims papierku. kazala naciagac, zrywala, w
polowie przodu skora zrobila sie sino-bordowa i zaczela bolec od podmuchu
powietrza. a sama sobie swiadkiem jestem, ze bol znosze dosc lekko. tego
nie moglam. powiedzialam pani ze swieczkami w oczach (ja ze swieczkami, nie
pani), ze wroce jutro jak skora sie uspokoi. wieczorem zauwazylam, ze pani
praktycznie ponadrywala mi skore (do krwi) w pachwinach tak, ze pieklo przy
prysznicu jak nieszczescie. pani powiedzialam ze jest gupia i niech sie
wypcha i pojechalam gdzie indziej zeby mi to skonczyli.
dziewczyna sie zlapala za glowe, odeslala mnie do domu na tydzien z kremem
z wyciagiem z zielonej herbaty, zeby zluszczyc naskorek i nowy zeby sie
zrobil i zeby te rany ponadrywane sie zagoily. no to pogoilam,
posmarowalam, wrocilam do pani numer 2. zrobiono mi tam reszte (no jakies
2/3 powierzchni) w taki sposob, ze moglabym to uznac za ciekawa rozrywke.
malutkimi paseczkami bawelny pani zrywala i to tak, ze nie czulam nic
wiecej niz gdybym sie pociagnela lekko za wloski.
dlatego u nowej kosmetyczki polecam sprawdzenie jej umiejetnosci zwyklym
poglebieniem linii bikini, a nie rzucenie sie na brazylijskie albo
hollywoodzkie, bo potem sie wyglada idiotycznie z przednim kawalkiem lysym
hyhyh :} i jesli boli, to podziekowac pani, kazac sobie zmyc resztki wosku
i zejsc z fotela. NIE POWINNO bolec.
--
Boska
http://magdee.blox.pl
Terry Pratchett (The last continent): People's whole lives *DO* pass in
front of their eyes before they die. The process is called 'living'.
|