« poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2006-01-11 20:23:13
Temat: Re: nauka rysowaniaSowa napisał(a):
> Dali już był, więc nie wiem po co ktoś miałby nim zostawać drugi raz -
> co najwyżej uzyskałby miano zręcznego kopisty.
Używając retoryki JoP powiem, że to była metonimia ;-).
Co do reszty, nie będę się kłócić, bo po prostu się nie znam. Myślałam,
że z malowaniem, rysowaniem jest tak, jak z innymi dziedzinami sztuki
(np. żeby być dobrym pisarzem, trzeba nie tylko poczytać mistrzów, ale
tez popróbować wcześniej drobnych rozprawek chociażby ;-)).
Pozdrawiam
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2006-01-11 20:36:15
Temat: Re: nauka rysowaniaSowa napisał(a):
> I kuriozalnie - nieumiejętności rysowania nie przeszkodzi nikomu zostać
> artystą klasy Dalego, natomiast umiejętność poprawnego rysowania, nie
> zapewni sama w sobie ani radości tworzenia, ani sukcesu.
Się ośmielę nie zgodzić. Deformacje zarówno u Dalego jak i np. Picassa
były efektem przemyśleń, prób, transformacji realnych obiektów.
ŚWIADOMEJ transformacji. Obawiam się, że nieumiejętność rysowania (obaj
umieli świetnie) jest konieczna, żeby stworzyć coś takiego. Chociażby
dlatego, żeby mieć co transformować. To tak jakbyś pisała, że żeby
napisać bestseller nie trzeba umieć czytać.
Ta z przeproszeniem banda, która (wg prof. Kołakowskiego Leszka) rzuca
czerwoną farba w płótno i nazywa to "Kosmos kontemplujący sam siebie",
jest dla mnie tyleż śmieszna co i żalosna.
Dla wyjaśnienia: pochodzę z rodziny muzyczno-plastycznej, od malego
byłam prowadzana po muzeach i galeriach, nie tylko w Polsce i takiego
własnie przekonania się nabawiłam po mniej więcej trzydziestu latach
podziwiania różnych "arcydzieł" i Arcydzieł.
--
Elske
*Ludwik XIV był samolubem. Twierdził, że Francja to ja.*
http://profiles.yahoo.com/elske_2003
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2006-01-11 20:37:04
Temat: Re: nauka rysowaniamedea napisał(a):
> Co do reszty, nie będę się kłócić, bo po prostu się nie znam. Myślałam,
> że z malowaniem, rysowaniem jest tak, jak z innymi dziedzinami sztuki
Bo jest.
--
Elske
*Ludwik XIV był samolubem. Twierdził, że Francja to ja.*
http://profiles.yahoo.com/elske_2003
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2006-01-12 02:41:03
Temat: Re: nauka rysowania"Elske" <k...@o...pl> wrote in message
news:dq3kln$16h$1@atlantis.news.tpi.pl...
>> moze by inni spece zwauwazyli.
>
> Też jakoś nie widzą.
a jacy to spece?
>
>> to nie o intelekt chodzi.
>
> Czyli że co - dzieci które nie raczkują nie potrafią biegać czy coś w tym
> stylu?
cos jakos z koordyancja? czy lateralizacja? no nie wiem. moja corka tez
nie raczkowala, i np nie umiala w wieku 5 lat pilki lapac ;))) ponoc to cos
z tym zwiazane. musialabym cos poszperac po necie, albo liczyc ze moze
jakis nauczyciel sie odezwie.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2006-01-12 09:00:27
Temat: Re: nauka rysowania
Użytkownik "Elske" <k...@o...pl> napisał w wiadomości
news:dq3q8n$q9h$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> I kuriozalnie - nieumiejętności rysowania nie przeszkodzi nikomu zostać
>> artystą klasy Dalego, natomiast umiejętność poprawnego rysowania, nie
>> zapewni sama w sobie ani radości tworzenia, ani sukcesu.
>
> Się ośmielę nie zgodzić. Deformacje zarówno u Dalego jak i np. Picassa
> były efektem przemyśleń, prób, transformacji realnych obiektów.
Chyba trochę za dużego skrótu dokonałam, bo nagle z uczyć , czy nie uczyć
niespełna czterolatkę rysować "po bożemu" zeszło na artyzm.
Na pewno nie można zostać świetnym rysownikiem , rysować nie potrafiąc, ale
chodziło mi o to, że nieumiejętność rysowania nie przeszkodzi w tej chwili
zostać artystą , bo jest sporo alternatyw - np fotografia choćby. Wystarczy
zmysł obserwacji, wyobraźnia, wrażliwość i coś do powiedzenia.
natomiast cały czas będę się twardo upierać, że "uczenie" rysowania dziecka
od początku z podręczników pt "jak nauczyć się rysować w tydzień", czy tam "
pokoloruj szlaczki i nie wychodzą za linię" co najwyżej obedrze dziecko z
chęci, wrażliwości, śmiałości i przede wszystkim z przyjemności rysowania i
odbierze to co najważniejsze, umiejętności dostrzegania i interpretowania w
sposób indywidualny.
Jak obierze drogę rysownika/malarza to przejdzie tak czy inaczej przez
młynek nauki rysunku akademickiego, czy to sama, czy na uczelni. Ale będzie
wtedy starsza i będzie rozumiała co i po co robi i czemu ma to służyć.
> ŚWIADOMEJ transformacji. Obawiam się, że nieumiejętność rysowania (obaj
> umieli świetnie) jest konieczna, żeby stworzyć coś takiego. Chociażby
> dlatego, żeby mieć co transformować. To tak jakbyś pisała, że żeby napisać
> bestseller nie trzeba umieć czytać.
Czytać pewnie umieć trzeba, ale dysleksję z dysgrafią można już mieć ;)
Ja bym jednak optowała, że nie każdy muzyk musi być i świetnym wirtuozem
instrumentu, i kompozytorem i dyrygentem i wokalistą i tancerzem na
dokładkę. A od osób związanych z plastyka wymaga się właśnie takiej
omnibusowatości plastycznej.
> Ta z przeproszeniem banda, która (wg prof. Kołakowskiego Leszka) rzuca
> czerwoną farba w płótno i nazywa to "Kosmos kontemplujący sam siebie",
> jest dla mnie tyleż śmieszna co i żalosna.
> Dla wyjaśnienia: pochodzę z rodziny muzyczno-plastycznej, od malego byłam
> prowadzana po muzeach i galeriach, nie tylko w Polsce i takiego własnie
> przekonania się nabawiłam po mniej więcej trzydziestu latach podziwiania
> różnych "arcydzieł" i Arcydzieł.
Tę bandę od czerwonej farby bardzo w sumie cenię. No fakt, że nie za
umiejętności rysownicze. :P
I chyba bym wolała, żeby uczyli dzieciaki w szkole na plastyce także rzucać
czerwoną farbą w płótno, niż żeby kolejne pokolenie rysowało na konkurs
kolumnę Zygmunta ołówkiem z pocztówki.
+ rzetelne przerobienie podręcznika zawierającego podstawowe informacje o
kolorze, perspektywie i ogólny zarys historii sztuki. Nie wiem z czego teraz
uczą, ale za moich czasów podstawówkowych była seria naprawdę fajnie
opracowanych podręczników.
Mnie sie ta zgroza na kolumnie śni po nocach, jak innym egzamin z matmy. ;)
--
Edyta Czyż
>>Sowa<<
// varium et mutabile semper femina // Wergiliusz
P.S.
Elske , tak przy okazji, może juz czytałaś, a może nie - ale przyjemna rzecz
choć fikcja literacka wyszła niedawno: "Zapach księżyca" Andrzeja
Żuławskiego. Główny bohater to ślepnący, podstarzały malarz i kilka dni z
jego życia, garść refleksji, trochę wspominek.
Bardzo miło się to czyta przy kawce.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2006-01-12 10:06:55
Temat: Re: nauka rysowaniaA czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Monika"
<m...@w...pl> mówiąc:
>Witam. Polecam strone www.minimol.pl satam ciekawe ksiazki dla
>dzieci. Jestem mama 4,5 letniego synka i tez chetnie maluje farbami
>i koloruje obrazki. Pozdrawiam Monika zapracowana mama
O, znowu Monika spamuje.
Agnieszka
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2006-01-12 10:28:53
Temat: Re: nauka rysowaniaA czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Sowa"
<m...@w...pl> mówiąc:
>Owszem, tylko że, talent plastyczny jest dość specyficzny. Mówi sie że i
>małpę można nauczyć rysować, i to prawda jest.
>Ale chyba jednak nie o to chodzi. Właśnie takim pokazywaniem jak się rysuje
>człowieka (że ma 5 palców itd.), jak się rysuje konika a jak słonika,
>zarzyna się spontaniczność. Bo co komu po seryjnym koniku, czy słoniku?
>Lepiej zaszczepić odwagę, że ma prawo tak rysować, jak jej sie podoba, jak
>widzi i jak jej sprawia przyjemność, a nie tak jak komuś się wydaje że być
>powinno.
Wiesz, niby się z tobą zgadzam, ale coś mi podpowiada, że to nie do
końca tak. Bo równie dobrze możnaby dać dziecku skrzypce i nie wtłaczać
w żadne tam seryjne utwory, niech gra jak jej się podoba. I dochodzę do
wniosku, że jeśli się potrafi, pokazywać trzeba, a niech dziecko potem
robi z tym, co chce.
Miałam podobnie u siebie: moja mama miała Wielki Talent, zarzucony i
niepielęgnowany. Widziałam jej rysunki i czasami je naśladowałam.
Rysowałam pasjami właściwie aż do liceum i chociaż poziomu mojej mamy
nigdy nie osiągnęłam, uważam, że rysowałam dobrze, i rysowałam po
swojemu, mimo dostępnych mi wzorów. Więcej, gdy zapisałam się na kurs
rysunku, zrezygnowałam z niego po 2-3 zajęciach, bo był tak nudny.
Tak więc myślę, że trochę przesadzasz z tym "wydawaniem się jak być
powinno". Bo czym innym jest wtłaczanie dziecka w ramki klasycznej nauki
rysunku, a czym innym wspomaganie i ukierunkowywanie, których dzieciom
cały czas udzielamy w tej czy innej formie.
Pomijam już przyjemność, jaką sprawia wspólne rysowanie.
>Złości się - no to niech się złości, większość dzieci się złości jak im coś
>nie wychodzi, w późniejszym wieku dorośli rysownicy w ataku furii że im nie
>wychodzi, drą kartony z rysunkami, depczą po blejtramach z płaczem, łamią
>pędzle sami sobie na złość i rzucają paletami, albo wpadają w depresję. ;-)
>A potem zaczynają od nowa, i od nowa, i od nowa, aż im wyjdzie tak jak tego
>oczekują.
Jeśli zaczynają. Dzieci są różne, nie można tak po prostu stwierdzić, że
najlepiej będzie nic nie pokazywać, niech się sobie pozłości. Są dzieci,
które się nigdy nie zniechęcą, są jednak i takie, które po prostu
porzucą czynność nie przynoszącą oczekiwanych wyników.
>Oby jej nie przeszło więc, że rysowanie jest dla niej aż tak ważne że chce,
>żeby jej wychodziło.
A czy czasem nie popełniasz błędu z oceną możliwości dziecka? Mowa o
dziecku trzyipółletnim. Nie sześciolatku, nawet nie starszaku. Dziecku,
które ma tyle ciekawych zajęć, że jeśli któreś jej nie wychodzi, z
łatwością je zostawi, żeby zajać się czymś, co da mu więcej satysfakcji.
Po to są rodzice, by zauważyć i ewentualnie wspomóc rozwijanie
potencjalnego talentu. Nie wszystkie dzieci da się puścić na żywioł. I
nie wszystkie dzieci są wystarczająco zdeterminowane.
Agnieszka
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2006-01-12 10:35:31
Temat: Re: nauka rysowaniaA czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Sowa"
<m...@w...pl> mówiąc:
>Sztuka ma budzić emocje, nie tylko te pozytywne.
Jasny gwint, to my samych artystów w rządzie mamy. A prezydent to prawie
Leonardo da Vinci z Picassem skrzyżowany. Ja się tylko boję, że pewnego
ranka się obudzę, a tu dookoła Guernica, a na Wiejskiej Wenu..święta
panienka z piany morskiej się wyłoni....
Agnieszka (zwizjowana)
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2006-01-12 11:01:00
Temat: Re: nauka rysowania
Użytkownik "Agnieszka Krysiak" <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:ukacs11084uk7k7tpfs3lpurjsc0iouk4p@4ax.com...
> A czy czasem nie popełniasz błędu z oceną możliwości dziecka? Mowa o
> dziecku trzyipółletnim. Nie sześciolatku, nawet nie starszaku. Dziecku,
> które ma tyle ciekawych zajęć, że jeśli któreś jej nie wychodzi, z
> łatwością je zostawi, żeby zajać się czymś, co da mu więcej satysfakcji.
> Po to są rodzice, by zauważyć i ewentualnie wspomóc rozwijanie
> potencjalnego talentu. Nie wszystkie dzieci da się puścić na żywioł. I
> nie wszystkie dzieci są wystarczająco zdeterminowane.
No właśnie chyba ja go tu nie popełniam, bo ogólnie wątpię, czy da się w
takim wieku wykryć talent do rysunku.
Wspomaganiem talentu (? może jednak o zdolnościach co najwyżej mówić?), w
sumie chyba nawet niemożliwego do określenia na tym etapie czy to na pewno
talent do rysunku, a nie ogólnie wrażliwość na kolor i formę, albo tylko
fascynacja że kredka/farba zostawia ślad na papierze i to fajne jest, jest
udostępnienie jak największej gamy możliwości wyżycia sie i zapoznania z
mediami, a nie klasyczna nauka: rysuj ręce z 5 palcami a żyrafę z długą
szyją, a zebrę w paski czarno białe bo ona taka jest.
Ja w ogóle bardzo źle się odnoszę do jakiegokolwiek ukierunkowywania tak
małych dzieci, one jeszcze mogą bardzo zaskoczyć, nie warto juz ich wpychać
na jakieś tam tory, bo to może być po prostu przypadek, że teraz z takim
zapałem smarują po kartonach, może prawdziwy talent jeszcze sie ujawni i
będzie zgoła z zupełnie innego obszaru?
A zarżnąć, chęć u małego dziecka jak sama wspominasz - łatwo, a jeszcze
łatwiej zarżnąć to, co ew. rysownikowi w przyszłości będzie potrzebne.
Tak więc się uprę - nie kształcić na tym etapie, tylko udostępniać
możliwości i chwalić, a potem ew zapisać na jakieś zajęcia plastyczne, potem
jest po drodze tez cały młyn PLSP, ASP, albo tylko zajęcia indywidualne, tam
uczą rysować i robia to profesjonalnie i od podstaw, z uwzględnieniem np.
zajęć z anatomi.
Ty piszesz o mamie , ze zaniedbano jej talent, a ja widziałam i znam z
autopsji wysiłki tych, którym nie zaniedbano, ile łez i wysiłku kosztowało
odrzucenie tego co przez lata wtłaczano w dobrej wierze do głów.
Analogicznie -sama pewnie spotykasz ludzi, którzy byli uczeni języków od
małego i skutek jest taki, że więcej musisz się napracować nad wyplenieniem
fatalnych nawyków i akcentu niż nad samą nauką języka.
Przed takim czymś przestrzegam osoby, chcące uczyć parolatki rysować z
podręcznika do rysowania.
--
Edyta Czyż
>>Sowa<<
// varium et mutabile semper femina // Wergiliusz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2006-01-12 11:02:34
Temat: Re: nauka rysowaniaA czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza Agnieszka Krysiak
<k...@g...pl> mówiąc:
>/.../ się obudzę, a tu dookoła Guernica, a na Wiejskiej Wenu..święta
>panienka z piany morskiej się wyłoni....
Se pomyślałam, że piana tak właściwie to już jest obecna. Tylko nie
wiem, czy święta chciałaby tak na przykład, na ustach prezydenta się
wyłaniać...
Agnieszka (morski on, morski)
(coś tam z wodą na pewno ma wspólnego)
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |