Data: 2009-06-01 18:39:09
Temat: Re: no to będę miał dla was więcej czasu robaczki
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 22 May 2009 01:28:12 +0200, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:qdcrfhmx1pbr$.v13cm4xmx0se.dlg@40tude.net...
>>> Choć - jeśli chodzi o
>>> kwestię duchowego rozwoju- to właśnie z tego powodu Tobie trudniej...
>>
>> Dużo się przejmuje od innych wraz z ich energią... To czasem utrudnia
>> własny rozwój. Trzeba umieć zachować "wolną strefę" w sobie, nie poświęcać
>> całego siebie innym tylko dlatego, że mają nadmiary do oddania. Trzeba
>> umieć wybrać te, które warto przejąć...
>> ;-P
>
>
> Pozwól, ze troszkę coś rozwinę...Oczywiście- bardziej w formie żartu
> traktuję to, co piszesz- że przejmujesz coś ze "zjadanej" osoby. Raczej może
> doskonalisz się w zjadaniu ich na miękko:-). No cóż- nie oceniam tego.
> Chcę Ci napisać o tym, dlaczego to tak raczej wbrew duchowemu rozwojowi;
> wśród ludzi, których poznałem- zajmujących się rozwojem duchowym (niektórzy
> wolą termin "osobistym") chyba nie znam nikogo, kto by miał wcześniej
> kochającą rodzinę, brak nałogów, po prostu- dobre życie. Poznałem ludzi
> podobnuych do mnie, ludzi z rodzin alkoholowych, dysfunkcyjnych w inny
> sposób (przemoc, gwałty w rodzinie, etc), którzy odtwarzając wzorce ze
> swojego dzieciństwa oczywiście osiągnęli dno...I po bardzo twardym lądowaniu
> (czasem kolejnym) rozpoczęli procesy- których nie chcę nazwać "naprawą
> swojego życia"- bo to nie oddaje w pełni tego, co robią.; ani też nie jest
> prawdziwe. Raczej procesy nauki kochania siebie, wybaczania, dalej- kochania
> innych. Rozpoczęli swoją świadomą drogę- i nie patrząc nawet na ludzi,
> którym może i kiedyś zazdrościli ich dobrego i spokojnego życia- przeszli
> dużo dalej wiedząc, że ich droga rozwoju nie skończy się nigdy.
Rozumiem. Znam i takich ludzi. Ale nie moge startować z tego samego punktu
co oni - z natury rzeczy. Nie musiałam wydobywać się z dna. Raczej z
naiwności, ale ta moja niegdysiejsza naiwność stała się bardzo dobrym
punktem startu dla mnie.
> Osoba, która uważa, że ma dobre życie- często rzeczywiście takie życie
> wiedzie (o ile można mówić o obiektywnym spojrzeniu).
No własnie: czy moje spojrzenie na moje życie jest obiektywne? może własnie
chcę się o tym przekonać, sprawdzić to? - przeciez "dobre życie" to moja
indywidualna ocena mojego życia. Ale o dziwo taką samą usłyszałam od
pewnego pięknego (starego już) człowieka, który przeszedłszy wiele
(wojennych i innych) traum,także przez tortury w pińczowskiej cytadeli,
zagrożenie życia rodziny, żony i nowonarodzonych dzieci, ściganie przez
bezpiekę za działalnośc w AK (nie ujawnił się do końca, musiał nawet
zmienić nazwisko, pod którym żyje do dziś on i jego rodzina - prawdziwego
nie zna nikt poza nią samą, ja też nie), zagrożenie rodziny - żony w ciaży
i dziecka; pod koniec życia jeszcze, jakby było mało, straciwszy obie nogi
w wyniku zatorów naczyniowych, funkcjonujacego obecnie na wózku
inwalidzkim; powiedział kiedyś mnie i mężowi, słuchającym jego historii z
przejęciem, aby nas uspokoić i pocieszyć, widząc naszą reakcję: "Ale ja
przecież miałem piękne życie: mogłem walczyć, robiłem coś, miałem i mam
rodzinę, dzieci, wnuki, żyję, jestem zdrowy"
O matttkooo! zdrowy!
Co Ty na to? które z nas (ja czy on) miało/ma dobre życie? Może oboje? Więc
co jest "dobrym życiem"? gdzie szukać obiektywizmu w tej ocenie?
> Jednakże- jaki ma
> powód, aby się rozwijać? Z mojego doświadczenia wynika, że brak rozwoju
> zawsze- prędzej czy później- spowoduje cofanie się. I właśnie dlatego
> napisałem ,że Tobie może trudniej niż wielu innym.
NIE MAM POCZUCIA "BRAKU ROZWOJU". Wręcz przeciwnie - wiem, że ciągle
poznaję, wzbogacam zakres swoich doznań i umi3ejętność panowania nad nimi,
dawania sobie z nimi rady, obracania złych na dobro, dobrych na pożytek.
Ja wzbogacam siebie o doświadczenia innych, wnikam w ich emocje, nawet te
złe w stosunku do mnie. Przekonuję się, że nie wszystko jest zawsze
słodkie, lecz że bywa i gorzkie. Dotykam tego palcem, jakbym wkładała go w
ranę Chrystusa, kiedy sam o to prosił niedowiarków. To nie jest rozwój? Czy
rozwój wg Ciebie to tylko wydobywanie się z goryczy ku słodyczy, z traumy
do raju? - bo wg mnie rozwojem jest też poznawanie goryczy i traumy pomimo
tkwienia w miodzie... czyli odwrotnie.
Może niezgrabnie to wychodzi, może skrzywdzić łatwo kogoś - myslisz, że
tego nie wiem? Ale równie łatwo skrzywdzić, zrobić błąd, kiedy się tak
nastawia na wyjście z dołu w górę, odbicie się od dna - wtedy łatwo można
pozostawić za sobą bolesne ślady na tych, którzy nie dają rady i pozostają
w tyle (czyt: w dole) za mną - czy na nich trzeba czekać, ciągnąć za sobą
nawet jeśli tego nie chcą???
> Trzeba mieć niesamowitą determinację, żeby się odbić od dna, ale może
> jeszcze większą, żeby mając dobre życie rozwijać się.
Ano o tym chyba pisałam chwilę wyżej...
> Przecież wiązało by
> się to z zafundowaniem sobie doświadczeń, których się do tej pory nie ma.
> Zaznania rzeczy, których się do tej pory skutecznie unikało. I po co to?
> Właśnie...
Nic, co ludzkie... itd.
Weryfikacja swoich wyobrażeń o ludziach do stanu faktycznego, nabywanie
obiektywnego spojrzenia i rezerwy, dystansu.
> życzę Ci tej determinacji, która z bogatego księcia, nie znającego strachu,
> śmierci i starości zrobiła Buddę
Nie dążę do świętości. Patrzę tylko z mojego obserwacyjnego balkonu i
dziwię się, jak łatwo ludzie niszczą swoje szanse na miłość, szczęście -
chcę poznać te mechanizmy. Nie jest mi wcale weselej, kiedy je poznaję. Nie
cieszy mnie, że oni tyle tracą. Ale przynajmniej wiem, czego uniknęłam
dzięki instynktowi dziecka we mnie. To też rozwój - uświadomienie sobie,
czego złego zdołałam uniknąć, zupełnie przecież nie znając życia kiedyś, na
jego progu, działając na ślepo, naiwnie.
I mówię o tym wszystkim, choć oni umieją się tylko z tego śmiać. Jak z
nieprawdopodobnej opowieści, z gruntu zarzucają fałsz, bezsens.
Jedno smutne pytanie pozostaje bez odpowiedzi: dlaczego tak jak ja (tzn
daru dokonywania słusznych wyborów) nie mają wszyscy? To niesprawiedliwe,
choć właściwie należałoby powiedzieć obiektywnie: mają, czego chcieli
przeciez zawsze mają i będą mieć jakiś wybór, który tylko od nich zależy.
>
> pozdrawiam serdecznie
>
> Chiron
Też pozdrawiam.
>
> p.s.
> oczywiście- jeśli sama tego też chcesz.
Nie wiem. Chyba nie o to mi chodzi. Chcę tylko WIEDZIEĆ.
Odpisuję tak późno, bo musiałam pomyśleć. Ale - dziękuję Ci za Twój post.
Jest świetny.
|