Strona główna Grupy pl.soc.rodzina o bruku piekielnym ;)

Grupy

Szukaj w grupach

 

o bruku piekielnym ;)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 18


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-05-30 09:54:39

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: Dominika Widawska <d...@m...szczecin.pl> szukaj wiadomości tego autora

Hanka Skwarczyńska wrote:
> "czy mogę poprosić o zwrot mojego życia?" Hanka

Mama TZ kupila Ci meble do salonu?
A moze firanki?
A moze co gorsza przesadzila magnolie?

Dominika Hazardzistka Wspolczujaca

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2003-05-30 09:57:56

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora

[dobre- ale ciach]

No to teraz popatrz dalej
....
...
i po paru takich razach człowiek który chciał....i był...
przestanie chcieć ... i być... (bo i po cholerę użerać się z ....)

> "czy mogę poprosić o zwrot mojego życia?" Hanka


Prosić możesz
- możesz nawet otrzymać zwrot tylko co ty sama(!!!) zrosisz ze swoim
życiem.
I co ważniejsze czy chcesz z tym życiem być sama(!)?

Pozdrawiam
Qwax
Ps. Patrzę na to z drugiej strony: osoba pracująca już dzisiaj ma
nadzieję że nie dożyje do emerytury (bo nie chce żebrać kładąc przed
sobą odcinek emerytury) a nie pozwala sobie pomóc - i co ja mam zrobić
jak mi na tej osobie zależy?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2003-05-30 10:02:57

Temat: o bruku piekielnym ;)
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Tak mnie jakoś naszło, w sumie teoretycznie i filozoficznie. Na
ile ważkim argumentem są przysłowiowe dobre intencje? Załóżmy,
że czyjeś postępowanie mi zdecydowanie nie odpowiada, nie
dlatego, że robi mi jakąś realną krzywdę, ale z powodu mojego
innego poglądu na sprawę, ambicji i wrodzonej wredności
charakteru ;), przy czym zdaję sobie sprawę (no dobra,
uściślijmy: jak już nagła cholera odpuści, to próbuję sama sobie
wytłumaczyć :), że postępowanie to wynika ze szlachetnych
pobudek, a nie z chęci zrobienia mi na złość. Stawiać na swoim
czy ćwiczyć uroczy uśmiech z zaciśniętymi zębami? Co ważniejsze:
moja przykrość, związana z niemożnością postępowania zgodnie z
własnymi chęciami, czy przykrość kogoś, kto "tylko niesie
pomoc", która nie zostaje doceniona?

Pozdrawiam
"czy mogę poprosić o zwrot mojego życia?" Hanka
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2003-05-30 10:03:06

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: "Madda" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> wrote in message
news:bb79ab$9tp$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Tak mnie jakoś naszło, w sumie teoretycznie i filozoficznie. Na
> ile ważkim argumentem są przysłowiowe dobre intencje? Załóżmy,
> że czyjeś postępowanie mi zdecydowanie nie odpowiada, nie
> dlatego, że robi mi jakąś realną krzywdę, ale z powodu mojego
> innego poglądu na sprawę, ambicji i wrodzonej wredności
> charakteru ;), przy czym zdaję sobie sprawę (no dobra,
> uściślijmy: jak już nagła cholera odpuści, to próbuję sama sobie
> wytłumaczyć :), że postępowanie to wynika ze szlachetnych
> pobudek, a nie z chęci zrobienia mi na złość. Stawiać na swoim
> czy ćwiczyć uroczy uśmiech z zaciśniętymi zębami? Co ważniejsze:
> moja przykrość, związana z niemożnością postępowania zgodnie z
> własnymi chęciami, czy przykrość kogoś, kto "tylko niesie
> pomoc", która nie zostaje doceniona?

Ha! Mam identyczny dylemat. A właściwie miałam do wczoraj. W końcu po
siedmiu latach powiedziałam co myślę. I z jednej strony żałuję bo
atmosfera w rodzinie zrobiła się nieciekawa, a z drugiej mam satysfakcję
jak cholera.

Pozdrawiam
M.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2003-05-30 10:11:01

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Dominika Widawska" <d...@m...szczecin.pl>
napisał w wiadomości news:3ED72A5F.2BCF229B@man.szczecin.pl...
> [...] Mama TZ kupila Ci meble do salonu?[...]

Nie wdawajmy się w szczegóły, dobrze? :) Za współczucie
serdeczne dzięki, bardzo się przyda dla równowagi. Naprawdę nie
chcę na forum publicznym analizować konkretów, więc tylko w
uznaniu dla Twojego talentu detektywistycznego napiszę, że
strzał celny, tyle że jest znacznie gorzej.

Pozdrawiam
Hanka z nierozstrzygniętym dylematem
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2003-05-30 10:13:33

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: G...@p...onet.pl-----USUN-TO (Grzegorz Janoszka) szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 30 May 2003 12:02:57 +0200 I had a dream that Hanka Skwarczyńska
<a...@w...pl> wrote:
>pobudek, a nie z chęci zrobienia mi na złość. Stawiać na swoim
>czy ćwiczyć uroczy uśmiech z zaciśniętymi zębami? Co ważniejsze:
>moja przykrość, związana z niemożnością postępowania zgodnie z
>własnymi chęciami, czy przykrość kogoś, kto "tylko niesie
>pomoc", która nie zostaje doceniona?

Przypuszczam, że takie dylematy istnieją od zarania ludzkości, odkąd
tylko powstała instytucja teściowej :)
Chyba nikt na to rozsądnie jeszcze nie odpowiedział, poszukiwania
złotego środka trwają...

--
Grzegorz Janoszka odpowiadając POPRAW adres

UWAGA, mam specyficzne poczucie humoru! Na newsach wyrażam swoje prywatne
specyficzne poglądy, a nie moich byłych, obecnych i przyszłych pracodawców.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2003-05-30 10:29:41

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: Dominika Widawska <d...@m...szczecin.pl> szukaj wiadomości tego autora

Hanka Skwarczyńska wrote:
>
> strzał celny, tyle że jest znacznie gorzej.

Szkoda, ze nie mozna wdawac sie w szczegoly (a moze na priv?)...
Zzera mnie teraz ciekawosc. Chlip. Chlip.

A wracajac do pytania glownego (co robic z nadgorliwym pomagaczem):

Uogolniajac -
dopoki mi to nie wadzi, odpuszczam,
kiedy przeszkadza, robie po swojemu
i generalnie notorycznie uswiadamiam otoczenie, ze ja z tych, co MUSZA
po swojemu (i zwalam na geny po przodkach, ale wcale wtedy nie
klamie).

W przypadku mamy Twojego TZ -
nie odpuszczalabym nigdy (zelazna konsekwencja podstawowa metoda
wychowawcza),
przy kazdej okazji przypominalabym, ze ja z tych, co MUSZA po swojemu
i zachecalabym do kazdorazowej konsultacji telefonicznej.
Rownolegle staralabym sie znalezc zamienne zadania bojowe dla
delikwentki,
bo wyraznie widac, ze ona z tych, co MUSZA sie realizowac pomocowo.

Dominika

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2003-05-30 10:31:54

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: "Jolanta Pers" <j...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> napisał(a):

> Tak mnie jakoś naszło, w sumie teoretycznie i filozoficznie. Na
> ile ważkim argumentem są przysłowiowe dobre intencje?

Wcale.

> Załóżmy,
> że czyjeś postępowanie mi zdecydowanie nie odpowiada, nie
> dlatego, że robi mi jakąś realną krzywdę, ale z powodu mojego
> innego poglądu na sprawę, ambicji i wrodzonej wredności
> charakteru ;), przy czym zdaję sobie sprawę (no dobra,
> uściślijmy: jak już nagła cholera odpuści, to próbuję sama sobie
> wytłumaczyć :), że postępowanie to wynika ze szlachetnych
> pobudek, a nie z chęci zrobienia mi na złość.

Hm, wszystko zależy od tego, czy i jak to wpływa na Twoje życie. Jeśli tak,
że sprawia Ci to istotną przykrość, to IMHO - nie ma zmiłuj.

> Stawiać na swoim
> czy ćwiczyć uroczy uśmiech z zaciśniętymi zębami? Co ważniejsze:
> moja przykrość, związana z niemożnością postępowania zgodnie z
> własnymi chęciami, czy przykrość kogoś, kto "tylko niesie
> pomoc", która nie zostaje doceniona?

Ja tam należę raczej do ludzi bezwzględnych i stawiam na swoim, wychodząc z
założenia, że jeśli ktoś sprawia mi przykrość, to może sobie dobre chęci w
ciasny rulonik. O.

To jak już jesteśmy przy pytaniach filozoficznych, to ja też, ja też. ;-)

Ktoś postępuje IMHO potwornie głupio, z dwóch narzucających się oczywistych
możliwości wybiera... trzecią, zupełnie pokręconą, komplikującą życie paru
osobom (a z tematem wątku ma to tyle wspólnego, że też jest przekonany, że
postępuje jak najsłuszniej), mnie się z tego powodu niejako obrywa
rykoszetem, pośrednio, znaczy nie jest to całkiem tak, że w tej historii
jestem tylko widzem, ale znowu nie aż tak, żebym z tym żyć nie mogła.
Winowajcą całego zamieszania jest osoba baaardzo bliska. Wziąć na męsk^W
babską rozmowę czy odpuścić?

JoP

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2003-05-30 10:43:04

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Qwax" <...@...Q> napisał w wiadomości
news:18354-1054288518@213.17.138.62...
> [...]
> No to teraz popatrz dalej
> ....
> ...
> i po paru takich razach człowiek który chciał....i był...
> przestanie chcieć ... i być... (bo i po cholerę użerać się z
....)

Nie rozumiem. No nie rozumiem i już.

> [...] Prosić możesz
> - możesz nawet otrzymać zwrot tylko co ty sama(!!!)
> zrosisz ze swoim życiem.
> I co ważniejsze czy chcesz z tym życiem być sama(!)?

Dlaczego sama? W moim życiu nie uczestniczy przecież tylko ta
jedna jedyna osoba. Ale to i tak teoria, nie przepadam za
wyrzucaniem ludzi ze swojego życia.

Ale czy naprawdę istnieją tylko te dwie możliwości -
ubezwłasnowolnienie albo zignorowanie? Udało mi się przeżyć
całkiem pokaźną liczbę lat w przekonaniu, że pomoc to działanie
mające na celu poprawę sytuacji osoby, której jest udzielana.
Gdybym chciała komuś pomóc, a ten ktoś poinformował mnie, że
wybrana przez mnie forma pomocy (albo sam fakt jej udzielania)
mu nie odpowiada, to pewnie byłoby mi niewyraźnie, ale nie
przyszłoby mi do głowy forsowanie swojej wizji pod groźbą
odcięcia kontaktu. Twoja odpowiedź - na ile ją zrozumialam -
zdaje się odbierać mi nadzieję, że inni funkcjonują w podobny
sposób.

> [...] Ps. Patrzę na to z drugiej strony: osoba pracująca
> już dzisiaj ma nadzieję że nie dożyje do emerytury
> (bo nie chce żebrać kładąc przed sobą odcinek emerytury)
> a nie pozwala sobie pomóc - i co ja mam zrobić jak mi
> na tej osobie zależy?

Nie znając konkretnej sytuacji trudno rzecz jasna doradzać, jako
osoba patrząca z pierwszej strony ;) mogę tylko zapytać, czy nie
dałoby się wypracować wspólnie z tą osobą jakiejś formy pomocy,
która byłaby dla niej do przyjęcia? Jeśli nie, to pozostaje
chyba tylko się z tym pogodzić - dorosła osoba ma prawo do
decydowania o sobie, a dla niektórych samodzielność jest
ważniejsza od masła do chleba.

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2003-05-30 10:55:24

Temat: Re: o bruku piekielnym ;)
Od: "Dunia" <d...@n...net> szukaj wiadomości tego autora


>pobudek, a nie z chęci zrobienia mi na złość. Stawiać na swoim
>czy ćwiczyć uroczy uśmiech z zaciśniętymi zębami? Co ważniejsze:
>moja przykrość, związana z niemożnością postępowania zgodnie z
>własnymi chęciami, czy przykrość kogoś, kto "tylko niesie
>pomoc", która nie zostaje doceniona?

IMO to zalezy od 'waznosci' problemu.
Czasem bywalam zapraszana na tzw. imprezy rodzinne i zwykle naprawde wolalabym
robic cos innego ;) No, ale przewaznie szlam, aby wlasnie nie robic konus
przykrosci, _takie_ 'poswiecenie' moge zniesc :)
Ale gdyby mi ktos chcial wstawic do mieszkania rozowa pluszowa kanape - to
niech sie lepiej obraza ;)

IMO to jest kwestia 'kosztow' (w sensie psychicznym) jakie mozesz/chcesz
poniesc.

Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

[OT] Do 'nowych' - Blagam tnijcie posty !!!
Mam juz dosc.. problemy z bratem...
dziadkowie
Wszystkim Magdalenom
dlaczego oni to robia?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »