Data: 2003-01-14 06:16:24
Temat: Re: o cierpieniu
Od: "davido" <d...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "mind_dancer" <t...@o...pl> napisał w wiadomości
news:3174-1042485389@213.17.236.86...
> Psychologia nie jest w stanie rozwiązać problemu nieuniknionego
cierpienia,
> bo to się da tylko na płaszczyźnie duchowej, zaś to wykracza poza
psychologię ?
> Przepraszam, zapomniałem. Masz rację, że to NTG.
Miło mi - raczej rzadko przyznajesz komuś rację :)
> No to może ja źle zrozumiałem Ef 5:22-32 i Ap 21:9 ?
> Wytłumacz mi.
Tego już zupełnie nie rozumiem.
Ef 5,22-32 - To akurat z cierpieniem nie ma nic wspólnego - chyba, że w
głębokiej nadinterpretacji - ale każdy Pismo Św. odczytuje do siebie. Dla
mnie ten fragment jest zupełnie zrozumiały - zacytuję tytuł akapitu "Zasady
życia domowego - wielki wzór dla mężów i żon".
Ap 21,9 - Tu problem jest bardziej złożony. Apokalipsa, jak pewnie wiesz,
jest księgą czysto symboliczną. Jej interpretacja często wymaga nie tyle
wiary, co znajomości języka oryginalnego i zwyczajów panujących w ówczesnym
świecie. Apokalipsę należy też postrzegać jako całość. Nie można z niej
wyrwać jednego, małego fragmentu i interpretować go tak, jakoby reszta nie
istniała. Taki właśnie błąd popełniają Świdkowie Jechowy. W podanym przez
Ciebie fragmencie nie ma w/g mnie nic o cierpieniu.
> Dobrze wyczułeś.
> Moje najważniejsze problemy jednak nie są psychiczne, ale praktyczne.
> I jak na razie najlepszym psychologiem dla siebie jestem ja sam.
> (oczywiście dla siebie tylko, na pewno nie dla innych)
I znów się cieszę, że się zgadzamy. Myślę, że wszelkie problemy praktyczne w
kontaktach z ludźmi są jednak głeboko związane z psychiką. Zastanawiam się,
czy można być swoim psychologiem. Chyba nawet wykwalifikowany specjalista
nie byłby w stanie obiektywnie oceniać swoich zachowań, ale jeśli Twoja
metoda przynosi skutek, to pozostaje mi tylko życzyć powodzenia.
pozdrawiam
dav
|