Data: 2003-06-07 21:24:53
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Małgorzata Majkowska" <m...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:bbs0ri$qf5$1@news.onet.pl...
> Miałam szansę się zdziwić. I co? Co mi z tego przyszło, ze gostek
przyszedł
> i powiedział, że chciałby do mnie wrócić?
> Nic. Nie potrafiłabym żyć z
> kłamczuchem. Brzydzę się kłamstwem i tchórzostwem. Po co mam mieć huśtawkę
> nastrojów i się zastanawiać non-stop łga czy mówi prawdę? Nie włazi się
dwa
> razy do tej samej rzeki rozumiesz? To niszczy psychikę. Życie wraca do
normy
> ale rany, podejrzenia, złe wspomnienia pozostają. Gdzieś mam taki układ.
> Lepiej od razu łeb uciąć hydrze, jednym, precyzyjnym cięciem. Nie potrafię
> zrezygnować z siebie samej czy z moich ideałów nawet dla "mojego"
mężczyzny.
> I przestałby być "mój" przy takiej skazie. Serce może boli, może człowiek
> cierpi, ale nie przestaje żyć w zgodzie z sobą. A swoje "JA" to akurat
cenię
> sobie najbardziej. Mam tylko jedno życie i nie zamierzam go poświęcać na
> łatanie "starych gaci"!
A może to był poczatek Twoich zdziwień, skoro używasz takich porstych
odniesień
to czasem trzeba pocerować coś co tak dobrze nam słuzyło.
A gdzie sztuka wybaczania, a gdzie człowieczeństwo.
Pewnie że to wszytsko zależy od sytuacji ale nie można tak po prostu
generalizować.
Jacek
|