« poprzedni wątek | następny wątek » |
731. Data: 2003-06-10 20:30:14
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tezWprąciłem się, gdyż Jacek <j...@w...pl> i te mądrości wymagają
stanowczej erekcji:
>>>> [przypuszczam, że to do tego]
>>>>>> Poza tym _dla_mnie_ argument "nie rób tego, to niemoralne
>>>>>> bo..." jest jednak skutecznym. Bo moje zachcianki i hedonizm
>>>>>> nie jest najważniejszy.
>>>>> Spotykając to wszystkie swoje kobiety jesteś niemoralny
>>>>> wiesz o tym ?
>>>> bo...?
>>> bo na przykład sex przed slubem w wielu religiach tak jest
>>> traktowany
>> No dobrze, a jeśli jestem niewierzący w żadną z nich?
>> Czy ateista nie jest moralny?
> Według jakiego kanonu ją wtedy definiuję?
> wg własnego ?
Według ogólnie przyjętego "Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe" albo
"Życie Ci za wszystko odpłaci".
Można nawet kierować się całą Biblią - ot, chociażby Dekalogiem,
przykazaniem miłości Jezusa, czy chociażby tzw. Złotą Regułą:
"Wszystko, co chcielibyście, żeby ludzie wam czynili, wy im czyńcie"
I uprzedzając Twoje wątpliwości:
Czy opieranie swojego światopoglądu na mądrych maksymach postaci
historycznej (bo w to chyba nie wątpisz?) jest już religią?
Czy przekonanie o czyjejś (czy to Biblii, czy samego Jezusa)
mądrości - niekoniecznie związane z wiarą w Ich nadludzkie
pochodzenie - jest już równoznaczne z wyznawaniem którejś z religii?
Ateizm to nie pogląd 'najważniejsze są mój brzuch i fiut'.
--
Z poważaniem,
Z. Boczek
Na siła niecysta najlepsiejsy egzorcysta
www.faktyimity.vline.pl/archiwum/www_11_2003/galery.
html
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
732. Data: 2003-06-10 20:31:41
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tezSowa tak oto pisze:
:: W obliczu związków 20, 30, więcej letnich, faktycznie być może jestem
:: żółtodziobem, ale skąd wiesz o czym mam a o czym nie mam pojęcia, po 8
:: latach małżeństwa?
Nie wiem, bo przecież nie pisałam o Tobie (że wydajesz opinie nie znając
sytuacji), tylko o Z.Boczku.
--
PozdrawiaM.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
733. Data: 2003-06-10 20:36:17
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tezZ. Boczek tak oto pisze:
:: A Hitlera znałaś osobiście? :)
Nie, ale na pewno lepiej, niż męża Agati.
:: Może to ludzie wypaczyli tak Jego wizerunek i ideologię (jak socjalizm
:: Marksa i Engelsa)??
Czy Hitler kiedykolwiek miał rozterki i dylematy w kwestii swego
postępowania?
Czy miał jakieś skrupuły, czy w którymś momencie czuł, że robi źle? Czy
wyraził skruchę, oczekiwał przebaczenia od ludzi, którym wyrządził krzywdę, a
oni gotowi byli mu ją przebaczyć?
Daj spokój - porównianie jest nie dość, że nietrafione, to jeszcze
niesmaczne.
:: Baj de uej - może mąż Agati też mówi jak tacy zbrodniarze:
:: "Historia mnie oceni"? :]
A może wystarczy, że tylko Agati go oceni? Być może wybaczy.
I nam, postronnym nic do tego.
--
PozdrawiaM.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
734. Data: 2003-06-10 20:36:52
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tezpuchaty tak oto pisze:
:: Czy zatem wogóle możliwa jest dyskusja na takie tematy?
Owszem, ale bez wydawania druzgocących opinii. Oczywiście nie można tego
nikomu zabronić, ale jak już pisałam - to bardzo krzywdzące. Nie tylko dla
samego męża Agati, ale także dla niej samej.
:: Czy fakt przeżycia podobnych "przejść" upoważnia do opini?
:: (jak sama piszesz "nigdy nie wiadomo co w człowieku siedzi")
Nie i zauważyłam, że ludzie, którzy coś tam przeszli, takich opinii nie
wydają. Dzielą się swoim doświadczeniem, pomysłami, podtrzymują na duchu (lub
nie), dają jakieś rady, ale nie zauważyłam dotąd, by z lekkością wydawali
jakieś sądy.
::: To tak jakbyś mówił o świeżości spojrzenia osoby głuchoniemej biorącej
::: udział w dyskusji melomanów na temat muzyki.
:: Po pierwsze, może migać.
Może, ale czy na temat?
:: Po drugie, może mieć swoje zdanie na temat braku muzyki (ciszy)- dając
:: melomanom wiele do myślenia.
Tak, ale nie wtedy, gdy rozmowa jest stricte o muzyce, a nie o aspektach
ciszy lub jej braku.
:: Z ocenami jest tak, jak jest. Zatem najlepiej wogóle nie oceniać.
Albo bardzo się pilnować w zbyt pochopnym rzucaniu słów.
::: Życie to nie proste i jasne schematy, jakie każdy chciałby widzieć i
::: dzięki temu z lekkością ferować wyroki na innych.
:: IMO tu się mylisz. Te schematy są bardzo proste - tak to już ze
:: schematami jest.
Schematy są proste, ale życie to nie schematy. To cała gama barw, a nie tylko
czerń i biel. I każda rzecz, która się wydarzy, nie jest dobra albo zła
obiektywnie.
Jeśli ktoś uważa, że życie polega na schematach, to chyba tylko dlatego, że w
ten sposób jest mu łatwiej poruszać się w tym życiu, bez konieczności
rozumienia motywów postępowania innych ludzi. Tyle tylko, że, jak już
wcześniej mówiłam, jemu będzie łatwo, innym wyrządzi to być może krzywdę.
--
PozdrawiaM.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
735. Data: 2003-06-10 20:37:01
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tezZ. Boczek tak oto pisze:
:: Nie uważam, żebyś miała rację - a to dlatego, iż człowiek zna siebie w
:: jakiejś tam mierze i może przewidzieć (z pewną miarą
:: prawdopodobieństwa), jak się zachowa wtedy czy wtedy (wspominane
:: wcześniej postawy 'wątpiących' w siebie i tych 'pewnych').
Owszem, ale cały problem polega właśnie na tym, że co innego przewidzieć i
założyć, że zrobię tak czy siak, a co innego przeżyć i cholernie się zdziwić,
że robi się inaczej, a nasze wsześniejsze zasady poszły się paść na łąkę.
Pisałam już - życie to nie schematy i nigdy nie można przewidzieć na 100%,
jak zachowamy się sami w jakiejś tam sytuacji.
:: Przy odrobinie doświadczenia życiowego i zasad moralnych, które sobie
:: kujemy przez życie (kujemy - tak, bo są to kajdany wkładane na siebie
:: przez nas samych; w imię moralnego dobra, prawdy i współczucia),
:: prawdopodobieństwo 'wyskoku' jest znikome.
To, co się dzieje w związku dwojga ludzi to nie tylko zasady moralne i
trzymanie się ich non-stop z taką samą siłą.
W małżeństwie (zwłaszcza długoletniem) dzieje się tyle rzeczy, że trudno
zdradę (konkretnie miłość do innej osoby) zakwalifikować jednoznacznie jako
złamanie zasad moralnych. Na tę zdradę składa się multum rzeczy i
nierozsądnie jest zdrajcę określać mianem gnoja bez poznania motywów jego
działania. A nawet to nie jest wyznacznikiem tego, że od razu się go
zrozumie.
:: Zakonnica po odkryciu masturbacji (załóżmy, że nie odkryła jej przed
:: zakonem :]) nie stanie się demonem onanizmu czy seksu.
:: Podobnie komuś, kto W SOBIE pielęgnuje cały czas to czy tamto, trudno
:: będzie naraz skoczyć (w moralnym znaczeniu) na drzewo i wsuwać banany,
:: tłumacząc się wolnością.
Ale nie możesz zakładać, że skoro Tobie udaje się kontrolować siebie w
różnych dziedzinach życia, to uda się to komuś innemu. I jeśli się temu komuś
NIE udało, to może to znaczyć albo to, że jest słabszej konstrukcji
psychicznej (ale niekoniecznie jest skurwysynem), albo że Ty sam nie trafiłeś
jeszcze na taką sytuację, w której bez reszty straciłbyś głowę i zasady.
:: (Uważam męża Agati właśnie za takiego kolesia. Być może MÓWIŁ, BYŁ NA
:: ZEWNĄTRZ mądry i prawy (a może po prostu już od dawna oceniał ludzi
:: cynicznie, bo po sobie) ale nie był W SOBIE taki idealny i doskonały.
Może, ale czy wiesz to na pewno?
Kto jak kto, ale chyba Agati zna lepiej swego męża, niż ktokolwiek z tej
grupy. A opisuje go całkiem inaczej, niż np. Ty.
:: Krzywdzę biedaka?
Nie wiem. Może tak, a może nie. A nie wiem, bo nie znam tego faceta i nie
znam powodów, dla których zachował się tak, a nie inaczej. Mając jednak
świadomość tego, że wydając o nim jakąś opinię mogę być niesprawiedliwa,
starałabym się tej opini nie wydawać.
:: Życie przez półtora roku w CIĄGŁYM kłamstwie... w telewizji non stop
:: jakieś zdrady: w serialach, w filmach - a żona w błogim przekonaniu,
:: że Jej mąż jest inny... sprawiedliwy, szlachetny i uczciwy.
:: A może powiesz, że przez półtora roku codziennie już, już otwierał
:: usta i chciał Jej coś powiedzieć... ale Ona wtykała mu w rękę worek ze
:: śmieciami albo wrzucała truskaweczkę w usta?
:: Faktycznie - SAMA GO W JEJ RAMIONA WEPCHNĘŁA :] Biedny...
Nigdzie nie napisałam, że jest biedny. Bo nie wiem tego. Zapewne nie jest
biedny.
Ale nikt nie powinien mówić, że jest np. skurwysynem czy gnojkiem, skoro sama
Agati tego nie powiedziała.
Może to głupie, ale chyba ważniejsze jest to, co ona sama o nim myśli, jak go
ocenia, czy mu wybaczy.
:: Inna rzecz, gdy ktoś zabił człowieka - a potem dowiadujemy się, że w
:: obronie własnej, że tamten miał nóż (i był to wybór rodzaju "12 w
:: czerni będzie mnie sądzić albo 6 w czerni nieść"), itp... a inna, gdy
:: mowa o zdradzie, gdy nie ma 'samoobrony', 'albo on albo ja' - a tylko
:: własna wygoda, chciwość, samolubstwo.
Ale Ty tego właśnie nie wiesz. Tobie wydaje się, że to wygoda, chciwość,
samolubstwo, a tak naprawdę powody mogą być diametralnie inne. I dlatego
trudno jest Ci wyobrazić je sobie, bo nie przeżyłeś takiej sytuacji.
:: Kończąc myśl o 'krzywdzeniu'. Tak, kopię w dupę zdradzającego -
:: powinienem się wstydzić? :)
Jeśli nie znasz motywów tej zdrady, to tak. No niestety, ale tak.
Może nie tyle wstydzić, ale mieć świadomość, że nie jesteś sprawiedliwy.
:: Życie jest tak proste, jak ktoś chce je widzieć.
A może jak mu jest wygodniej? Bo to bardzo wygodne stworzyć sobie własne ramy
moralności i wg tych ram oceniać postępowanie innych.
:: Dla mnie to nie kwestia wrażliwości na sztukę/muzykę/piękno
:: bólu/poezję/życie - to dla mnie niedorabianie ideologii, _szczególnie_
:: i _zwłaszcza_ gdy rozważamy czyjąś:
:: (1) inicjatywę w krzywdzeniu,
:: (2) premedytację,
:: (3) brak skruchy,
:: (4) ochotę na jeszcze.
Wiesz, że to wszystko dotyczy męża Agati? Wiesz to na pewno? Wiesz, że nie ma
jeszcze czegoś, co mogłoby w jakiś sposób zmniejszyć ciężar jego winy?
::: Życie to nie proste i jasne schematy, jakie każdy chciałby widzieć i
::: dzięki temu z lekkością ferować wyroki na innych.
:: Tak kazała mu jego religia, dogma czy karma? Głosy? Przygięta trawa na
:: ogródku?
Nie potrafię Ci wytłumaczyć co mu kazało. Zresztą przypuszczalnie nie
zrozumiałbyś. I naprawdę nie życzę, by dane Ci było kiedykolwiek to pojąć.
:: To jest dla mnie to samo, co dorabianie ideologii do złych czynów
:: kogoś. Durnota i przymykanie oczu na rzeczywistość.
Złe czyny mogą być wybaczone przez ludzi, którzy w wyniku tych czynów zostali
skrzywdzeni. Dla mnie takie wybaczenie jest ważniejsze od qwazi-obiektywnych
opinii ludzi, którzy te czyny obserwują tylko z boku i w żaden sposób nie sa
z nimi powiązani.
:: Ktoś może lubieć stereogramy, ale to nie powód, żeby chodzić całe
:: życie z zezem.
Jeszcze łatwiej jest założyć sobie takie klapki, jakie zakłada się koniom.
Wtedy widzi się jeszcze prościej i bez potrzeby oglądania na boki.
--
PozdrawiaM.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
736. Data: 2003-06-10 20:37:04
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tezZ. Boczek tak oto pisze:
:: Nie. To osoba, która przeżyła zdradę. Wystarczy dla potrzeb tego wątku
:: i IYO autoryzowanej wypowiedzi, prawda?
Ano właśnie nie bardzo, bo opiniujesz zachowanie kogoś, kto znalazł się w
sytuacji, w jakiej Ty nie byłeś nigdy. Nigdy nie zdarzyło Ci się uczucie do
dwóch kobiet jednocześnie i dlatego go nie rozumiesz. Owszem, patrzysz na
problem z pozycji osoby zdradzonej i stąd jednokierunkowość tego spojrzenia.
Ale bynajmniej nie jest to spojrzenie obiektywne.
--
PozdrawiaM.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
737. Data: 2003-06-10 20:44:35
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tezWprąciłem się, gdyż Nixe <n...@i...pl> i te mądrości
wymagają stanowczej erekcji:
> :: W obliczu związków 20, 30, więcej letnich, faktycznie być może
> :: jestem żółtodziobem, ale skąd wiesz o czym mam a o czym nie
> :: mam pojęcia, po 8 latach małżeństwa?
> Nie wiem, bo przecież nie pisałam o Tobie (że wydajesz opinie nie
> znając sytuacji), tylko o Z.Boczku.
Hm, do mnie? A czemu do mnie - a nie do każdego w tym wątku? :)
Ty znasz tą sytuację? Jesteś tą trzecią? :)
--
Z poważaniem,
Z. Boczek
www.faktyimity.vline.pl/archiwum/www_7_2003/galery.h
tml
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
738. Data: 2003-06-10 21:02:49
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tezCzy widzieliście tę reklamę, w której "BART" <h...@g...pl>
mówi:
>> Nienienie - jesteś zupełnie prawidłowo zbudowany. Dwupostaciowość
>> objawia sie również _pozorną_ rozdzielnością. ;-)
>
>Pozorną? Zeby mi sie to tylko kiedys nie pomylilo:-))
>Tylko nie wiem kiedy bedzie gorzej: w lozku czy na jakiejs konferencji:-))
<rada mode=dobra>Zapisz sobie w kajeciku co jest do czego</rada> ;-)
Agniesza
--
(-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
739. Data: 2003-06-10 21:07:30
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tezCzy widzieliście tę reklamę, w której "Z. Boczek" <z...@U...pl>
mówi:
>Ateizm to nie pogląd 'najważniejsze są mój brzuch i fiut'.
Zdecydowanie. Na świecie istnieją jeszcze niewierzace kobiety.
Agnieszka (uświadomiona)
--
(-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
740. Data: 2003-06-10 21:13:27
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tezAgnieszka Krysiak <k...@g...pl> wrote in
news:ahfcevg4726e7nucf6r4b7n6du59tdnb2r@4ax.com:
> Znaczy się, czas skillować wątek.
i nie zadrzy ci reka...?
p/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |