Data: 2008-09-07 18:55:04
Temat: Re: paradygmat i projekcje
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea wrote:
> michal pisze:
>
>> A niektórzy zachowują się nawet tak, jakby próbowali posługiwać się
>> mapą Poznania chodząc po Warszawie.
>
> I w ten sposób pokazują, skąd przyjechali, ewentualnie zdradzają się
> ze swoją niewiedzą. ;)
>
> Zauważyłam, że jest pewna grupa mężczyzn, którzy w obecności kobiety
> czującej się wśród nich swobodnie (tzn. normalnie, żartującej, może
> nawet odrobinę kokieteryjnej itd.), zaczynają odczuwać osobiste
> zagrożenie, czują się atakowani nawet erotycznie, mimo że intencje
> kobiety są zupełnie niewinne. Nie piszę tego wyłącznie na podstawie
> moich obserwacji, ale też obserwacji mojej przyjaciółki. Po analizie
> kilku takich przypadków doszłyśmy do wniosku, że dotyczy to mężczyzn,
> którzy nienaturalnie długo mieszkali z matkami, np. powyżej 25 roku
> życia, albo doświadczyli jakiejkolwiek formy nadopiekuńczości ze
> strony matki.
Na marginesie ciekawy jestem, jak taka analiza dwu przyjaciółek wygląda. Bo
z tym, że tak jest, to spotkałem się już niejednokrotnie w poważnych i mniej
poważnych publikacjach. To taka mała złośliwostka z sympatii do "śledztw"
prowadzonych przez kobiety w sprawie mężczyzn. ;)
> Inna sprawa - dziecko rozpieszczone, którego świat w dzieciństwie był
> nastawiony na spełnianie wyłącznie jego potrzeb i na jego hołubieniu,
> w wieku dorosłym wszelkie dysonanse poznawcze będzie przypisywał
> błędom innych, tzn. kretynizmem, panoszącą się wszędzie patologią,
> niezrozumieniem. Nigdy nawet nie spróbuje dostrzec przyczyny swojego
> skądinąd złego samopoczucia w sobie samym.
> W jednym i w drugim przypadku to jest właściwie bezradność.
Bezradność, moim zdaniem, miałaby miejsce wtedy, gdyby ktoś chciał to
zmienić, a nie mógłby. Najczęściej jednak te osoby są przekonane, że mają w
ręku właściwą "mapę" - wierzą, że ich paradygmat jest najwłaściwszy.
--
pozdrawiam
michał
|