Data: 2001-05-02 14:12:45
Temat: Re: pod rozwagę ścinającym drzewa
Od: "Michal Misiurewicz" <m...@m...iupui.edu>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Maciej Szmit" <s...@m...iw.lodz.pl> wrote in message
news:3AEFFEDD.473AA148@mail.iw.lodz.pl...
> Wptawdzie to NTG, ale na tej zasadzie mozna zabronic prawem:
> 1. Kopania dolow (na pewno kazdy bedzie je kopal tak, zeby inny w nie wpadl, albo
> zeby wykopac jakies chronione zwierze)
> 2. Podlewania ogrodka (zapewne nieuswiadomiona spolecznosc bedzie to robila w samo
> oludnie, co zazkodzi trawie)
> 3. Stosowania zoocydow, herbicydow, fugicydow itp (w ineteresie tych, ktorzy nie
> umieja a stosuja i moga sie otruc)
> 4. Posiadania psow (moga zagryzc)
> 5. Posiadania kotow (moga podrapac)
> 6. Posiadania kur (moga podziobac)
Z tych przykladow akurat do ochrony przyrody przed barbarzyncami
pasuje glownie trzeci. Istotnie, bardzo bym chetnie widzial prawo
zabraniajace uzywania wszelakiej masci pestycydow. Niszcza one
zarowno przyrode jak i ludzi. Egzekwowac mozna prosto - zabronic
produkcji. Produkcja do mowym sposobem jest trudna i nie byloby
tego zbyt duzo. Zreszta zauwaz, ze wiele pestycydow jest w roznych
panstwach zabronionych; po pewnym czasie okazalo sie, ze wyrzadzaja
znacznie wiecej szkody niz przynosza pozytku. Co do innych tez sie
okaze. Z czasem.
Jesli chodzi o idee tego, co napisales, to widac, ze chodzi Ci o to,
ze nonsensem jest zabraniac roznych czynnosci, ktore potencjalnie
moga byc niebezpieczne. Ale mnie nie o to chodzilo. Mnie chodzilo
o dzialalnosc barbarzyncow. Podam jeszcze jeden przyklad, bardzo
pospolity w USA. Kupuje barbarzynca dom w ktorym jest duzo pieknych
elementow drewnianych i zamalowuje je wszystkie biala farba.
> Michal Misiurewicz wrote:
>
> > Nie calkiem sie zgadzam. Kiedy patrzalem, jak jedni sasiedzi
> > wycinali ogromny dab (sasiadka uznala, ze za duzo lisci z niego
> > leci), a drudzy takiz klon (trawnik wokol byl nierowny przez
> > korzenie i utrudnialo to strzyzenie trawnika), serce mi sie krajalo.
> > Moze wiec to jednak nie czysta zbrodnia i absurd, ale tez i
> > obrona przyrody przed barbarzyncami?
>
> Jak widac nie pomogly przepisy i zezwolenia. Po co wiec uczciwym ludziom glowe
> zawracac?
Dzialo sie to w USA, gdzie takich przepisow nie ma.
> > Co to znaczy, ze jestes "wlascicielem" drzewa?
>
> To znaczy, ze mam do niego prawo wlasnosci, podobnie jak do samochodu (nie ja go
> produkowalem), do ziemi (nie ja ja stworzylem)
A moze jednak drzewo jest swoim wlasnym wlascicielem,
a Ty jestes jedynie jego opiekunem? Pomysl nad takim
podejsciem. I porownuj raczej z psem, niz z samochodem.
Pozdrowienia,
Michal
|