Data: 2002-02-13 08:45:34
Temat: Re: "pouczający" znajomi
Od: "kolorowa" <v...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W miarę kulturalnie i równocześnie efektywnie - to raczej trudne;)
Znam problem, chociaż w nieco odwróconej wersji. Jestem weganką, nie jem
cukru, nie piję kawy, herbaty i alkoholu. Kiedy ktoś mnie częstuje, po
prostu odmawiam i dziękuję. I wtedy się zaczyna. A dlaczego? Po czym ja
pokrótce wyjaśniam, dlaczego. I wtedy słyszę: "A co Ty się tak umartwiasz?"
albo "Umrzesz zdrowsza" albo zostaję zasypana tysiącem twierdzeń, że "długo
to tak nie pociągniesz".
Już dawno przestałam dawać się wciągać w dyskusje i tłumaczyć, że nie jestem
w sekcie, przedstawiać dowody, że nie odżywiam się razem z krowami na
pastwisku, a moje żarcie ma jakąś (pełną) wartość. Mówię raczej, że coś tam
mi szkodzi. Tu spotykam się z pełnym zrozumieniem i współczuciem;))
Wracając do Twoich znajomych. Bardzo często jest tak, że to neofici
najusilniej próbują wszystkich naokoło przekonać do swoich racji, że to oni
głównie zajmują się nawracaniem. Mam wrażenie, że wiąże się to z
niepewnością własnego stanowiska. Oni niejako próbują przekonać samych
siebie. Próbują się utwierdzać w tym, co robią. Myślę więc, Molnarko, żebyś
po prostu nie podejmowała dyskusji, szybko zmieniała temat i ogólnie
wrzuciła na luz. Oni zachowują się trochę jak małe dzieci: zafascynowani
nową zabawą:)))
--
Małgosia
mąż - jeden (jak dotąd)
dzieci - dwoje
|