Data: 2004-03-06 12:56:28
Temat: Re: poważna sprawa
Od: "Pyzol" <n...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"mania" <m...@o...pl> wrote in message
news:c2bt96$ekp$1@inews.gazeta.pl...
jak o mnie zadbałaś? hm?
> zadałam Ci pytania tak jak bym była Jankiem
Jesli - to bylas konsekwentna.Trzymalas sie swojego "nie wiem".
Jak dlugo zaierzasz przy nim trwac, z mety,nie zastanawiajac sie,
propozycje, ktora w tak wielu wypadkach SPRAWDZILA sie jako skuteczna?
Pytasz o rade. Dostajesz ja. Ale ci "nie pasuje", bo "trudna". Jezeli
czlowiek wypadnie z okretu podczas burzy, jego sytuacja tez jest trudna. Ale
jesli nie chwyci sie przeplywajacej belki, z obawy,ze mozemu sie wbic gdzie
drzazga - najprawdopodobniej utonie.
> napisałaś bardzo poruszające zdania
Bo temat nie jest byle jaki. Sytuacja dosc skrajna, informacji mamy b. malo.
Czy janek to JAS, ktory nizej pyta o najskuteczniejsza metode na
samobojstwo? Tez nie wiem, ale z latwoscia potrafie sobie wyobrazic pieklo,w
jakim zyje. Slowo "Auschwitz" dobrze rozumiem i rozumiem co za nim stoi.
>
>
> "Okazuja sie,jezeli operuje sie nimi bezmyslnie i oczekuje,z e to one same
> rozwiaza problemy: bez bolu, rozterk i ceny, ktora przy problemach jest
> zawsze do zaplacenia."
>
> temu miały słuzyc moje pytania, ponieważ powaliła mnie Twoja lakoniczna
> odpowiedź na post Jana;
Lakonicznosc tej wypowiedzi miala swoj cel.
> Kaśka czy zdarza Ci sie mieć problemy z którymi idziesz do przyjaciół?
Nie. Ale B. wielu ludzi przychodzi do mnie z problemami,mimo iz mnie i moja
"lakonicznosc" znaja. Bo owa "lakonicznosc" to dopiero poczatek, daje
miejsce na odpowiedz, rozpoczyna rozmowe - nawet jezeli spowoduje bunt.
> mnie się zdarza i to czego nie lubie najbardziej, to co powoduje, że chce
> mi się wyc to to, że mój rozmówca w zasadzie mnie nie słucha, szybko
> znajduje _swoją_ receptę, na _mój_ problem i albo odfajkowuje sprawę
> albo udziela mi wskazówek: zrób to i to; a robi to w najlepszej wierze -
> jestem tego pewna, często nie zdając sobie sprawy z tego, że jesli byłabym
> wystarczająco mało odporną na porady osobą, to bedzie musiał ponieść
> moralne konsekwencje moich działań;
> tak sie np stało z jedna z moich znajomych, która doradziła przyjaciółce
> rozwód - historia jest bardzo długa i skończyła się źle
Rada jest tylko rada. Dzialanie podejmuje i tak radzacy sie. Opowiedz te
historie. K a z d a jest dluga,niech cie to nie zniechceca.
> "ups przejęzyczyłam się, to jest tygrys bengalski, pupilek znajomych,
> trochę sie go boję, bo mówili, że ma oste pazury i w zabawie potrafi
> sie zapomnieć, a ja mam mieć z nim kręconą reklamówkę"
A wiec sama spowodowalas sytuacje zagrozenia - takuch wybralas znajomych,
taki zawod. Proponuje konsultacje specjalisty od tygrysow.niedzwiedzi. Janek
to zrobil i pomoglo tak sobie.Rozwiazanie jednego problemu przynioslo inne
( jak zwykle). Specjalisci najwyrazniej nie potrafia juz mu pomoc. Ja mu
rzucam belke. Fakt,moze sobie rece poranic, moze nawet nie doplynac na niej
do brzegu. A co ty proponujesz?
Nauke plywania? Troche pozno - nie sadzisz?
Znasz ten eksperyment z plywajacymi szczurami?
>
> zobacz Kasiek, nie wchodzac w szczegóły, nie mysląc, od razu nałozyłaś,
> na moje pytanie swoja kalkę,
Ty zrobilas I( pierwsza) dokladnie to samo, podjelam wiec taki jezyk,
dostosowujac sie do ciebie.
na podstawie przeczytanych słów, wyprojek-
> to znaczy do kogo?
Do czlowieka,ktory podal swoj wiek. Wybac zmaniu, ale jesli Janek" to ty,
sytuacjauleg agwaltownej zmianie. Znajac cie ztwoich wypowiedzi, w zyciu nie
rozpoznalabym twojego problemu z ojcem jako "Auschwitz" - co najwyzej
odwolala sie do rozsadku.
> "Janka" tutaj nie masz, ale masz mnie - i to jest problem
NIE, moja kochana egocentryczko. Problemem jest nadal czlowiek, ktoremu
ojciec-zamordysta spaskudzil zycie.
> mogłabym...
To byloby to nieuczciwe.Wobec stopnia obsesji, jaka sugeruje wypowiedz
janka. Przeczytaj ja sobie jeszcze raz, bardzo uwaznie.
Kaska
|