Strona główna Grupy pl.soc.rodzina pracująca/ niepracująca mama

Grupy

Szukaj w grupach

 

pracująca/ niepracująca mama

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 62


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2002-05-15 05:14:46

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "tweety" <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:abrqdn$ava$1@news.tpi.pl...
> "Katarzyna Kulpa" napisała
> A ja pisałam także o różnych kursach, dodatkowych studiach, innych
> działalnościach (cokolwiek kryje się pod tą nazwą).

Maju a co z kasą na te wszystkie przyjemności? Myslisz, że wielu młodych
ludzi i niekoniecznie młodych nie konczyło by dzisiaj drugiego fakultetu na
studiach? Nie kształciło sie na kursach? Ale tego nie robią bo brak kasy,
jak firma nie wysle to moga tylko pomarzyć.


> A ja się nadal będę upierać, że można ten świat pokazać także pozostając w
> domu (choć oczywiście nikogo ani do tego nie zachęcam, ani tym bardziej
nie
> zmuszam ;-). Tym bardziej, że zazwyczaj jest w domu osoba pracująca w
postaci
> drugiego rodzica.

Zgadzam się , że mozna byc szczęsliwym siedząc w domu jesli komus charakter
na to pozwala, ale jest Maju jeszcze coś. Jesli chcemy zyc na porzadnym
poziomie to oboje rodzice musza zarabiac bo mało jest firm, gdzie mąż za
kasę moze utrzymywać rodzinę :-(((( I to jest smutna polska rzeczywistość.
Wiele kobiet pracuje z przymusu a nie z własnej woli i z drugiej strony
wiele kobiet siedzi w domu z przymusu bo pracy nie ma na polskim rynku.

--
Pozdrawiam
Magdalena
GG 3122518
http://tweety2000.w.interia.pl
http://strony.wp.pl/wp/mwota




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2002-05-15 05:17:59

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "tweety" <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Katarzyna Kulpa" <k...@k...net> napisał w wiadomości
news:slrnae33hr.16j.kkulpa@obora.slodki.domek...
> po secundo: jesli nigdy nie
> pracowalas, twoje dziecko nie dowie sie od ciebie, jak to wlasciwie jest:
> pracowac. i na pewno po latach, gdy twoje potomstwo samo pojdzie do
roboty,
> bedzie ci trudniej zrozumiec, czemu wraca do domu skonane albo
zdenerwowane,
> a opowiesci o roznych problemach zawodowych bedziesz sluchala jak bajki o
> zelaznym wilku :)

dokładnie sie z tym zgadzam. Moja mama, która nie pracowała nie rozumie
dlaczego kiedy dzwoni zebyśmy przyszli do rodziców ja odmawiam, przeciez ona
chce zobaczyc wnuczkę. Nie rozumie ze ja własnie padam ze zmęczenia, że
najchętniej bym sie walneła spać. A jak przyjdzie do nas tro nie rozumie
dlaczego pranie nie wyprasowane bo ja poprostu nie miałam siły i tu jest ta
róznica. To tak jak z pieszymi na ulicy, ktoś kto nigdy nie siedział za
kółkiem nie zrozumie, że kierowca mimo hamulców nie zawsze jest w stanie
zahamowac choćby ze wzgledu na deszcz.

--
Pozdrawiam
Magdalena
GG 3122518
http://tweety2000.w.interia.pl
http://strony.wp.pl/wp/mwota


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2002-05-15 07:24:44

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Dorunia" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


> dokładnie sie z tym zgadzam. Moja mama, która nie pracowała nie rozumie
> dlaczego kiedy dzwoni zebyśmy przyszli do rodziców ja odmawiam, przeciez
ona
> chce zobaczyc wnuczkę. Nie rozumie ze ja własnie padam ze zmęczenia, że
> najchętniej bym sie walneła spać. A jak przyjdzie do nas tro nie rozumie
> dlaczego pranie nie wyprasowane bo ja poprostu nie miałam siły i tu jest
ta
> róznica. To tak jak z pieszymi na ulicy, ktoś kto nigdy nie siedział za
> kółkiem nie zrozumie, że kierowca mimo hamulców nie zawsze jest w stanie
> zahamowac choćby ze wzgledu na deszcz.
>
> --
> Pozdrawiam
> Magdalena
> GG 3122518
> http://tweety2000.w.interia.pl
> http://strony.wp.pl/wp/mwota
>
> Moja mama pracowała od 16 roku życia do 50 lat i szczerze mówiąc nic a nic
nie przekazała mi na temat tego jak sobie radzić w pracy, co robić by pracę
utrzymać i takie tam. Pracowała dość ciężko często na dwa etaty, ale dziś
mając 58 lat nie rozumie że nie przyjdziemy bo zięć pada na twarz ze
zmęczenia i nie ma ochoty gdzieś łazić.
Horyzontów również mi jakoś nie bardzo z tego powodu że pracowała nie
poszerzyła, z reguły nie miała na to czasu, wracała z pracy skonana i tylko
pytała czy zjedliśmy obiad z bratem i mamy pokazać dzienniczki i czy są
odrobione lekcje, dopiero w niedzielę czuliśmy się autentycznie rodziną,
robili wtedy rodzice wszystko by nadgonić cały tydzień ich nieobecności, ale
to się niestety nie udawało, bo i oni sami chcieli trochę odpocząć po
trudnym tygodniu.
Dziś będąc w domu i niepracująca, moja mama nie potrafi się odnaleźć,
zrobiła się zrzędliwa i dość trudna we współżyciu, dopiero w momencie gdy
zaczyna się sezon działkowy Ona ożywa, bo w zimie z racji tego że wcześniej
nie miała czasu na hobby to nie potrafi sobie zapełnić czasu i popada w
depresję.
Ja dziś wiedząc jak mi było będąc dzieckiem mamy pracującej wybrałam tę
drugą drogę i uważam że jest mi z tym dobrze, że wszystkim to odpowiada.Po
prostu nie robię niczego wbrew sobie poddałam się własnej intuicji i robię
to co sprawia mi największą przyjemność. Pracowałam w swoim życiu 7 lat i
wiem z czego zrezygnowałam:-))
Pozdrawiam i życzę wszystkim kobietą by mogły dokonać słusznego dla siebie
wyboru.
Dorunia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2002-05-15 07:48:04

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"tweety" napisała

> "Maja Krężel" napisała

> > A ja pisałam także o różnych kursach, dodatkowych studiach, innych
> > działalnościach (cokolwiek kryje się pod tą nazwą).

> Maju a co z kasą na te wszystkie przyjemności? Myslisz, że wielu młodych
> ludzi i niekoniecznie młodych nie konczyło by dzisiaj drugiego fakultetu na
> studiach? Nie kształciło sie na kursach? Ale tego nie robią bo brak kasy,
> jak firma nie wysle to moga tylko pomarzyć.

Magdo, ale ja przeciez nie piszę, że pozostawanie w domu + bajeranckie kursy
to alternatywa (przymusowa do tego) dla pracy. To_tylko_i_wyłacznie_moja
odpowiedź na zarzut, że siedząc w domu niczego innego poza "kurzeniem
domowym" się nie robi, bo nie ma takich możliwości. A ja uważam, że są.
Naturalnie nie każdy ma taki luz finansowy, by mógł sobie pozwolic na te
rzeczy, o których pisałam. Ale wtedy (jak znam życie) nie siedzi w domu,
tylko własnie idzie do pracy.

> Zgadzam się , że mozna byc szczęsliwym siedząc w domu jesli komus charakter
> na to pozwala, ale jest Maju jeszcze coś. Jesli chcemy zyc na porzadnym
> poziomie to oboje rodzice musza zarabiac bo mało jest firm, gdzie mąż za
> kasę moze utrzymywać rodzinę :-((((

Toteż ja nikogo nie zmuszam i nie namawiam do pozostawania w domu!
Wiedziałam, że temat niechcący zboczy na ten tor, a przecież pytanie
brzmiało, czy praca lub jej brak jest dobre dla dziecka, a nie, czy jest
dobre w ogóle. Każdy sobie sam wybiera taką drogę życiową, jaka mu pasuje, a
ja w swoich postach chciałam_jedynie_podkreślić fakt, że kariera mamy domowej
nie zawsze z góry jest skazana na fiasko, co niektóre osoby próbowały
udowodnić.
Jeśli ktoś chce żyć na porządnym poziomie i dlatego idzie do pracy - proszę
bardzo. Jeśli ktoś spełnia się w pracy zupełnie, kocha ją - proszę bardzo.
Ale jeśli kogoś stać na pozostawanie w domu, lubi to, nie ma żadnych
skrupułów, ale idzie jednak do pracy, bo ktoś tam powiedział, że to jest
dobre dla dziecka, bo ... (i tu argumenty, które padły w tej dyskusji
wcześniej), to ja mówię, że to nie musi być regułą.
Czy teraz napisałam to wystarczająco przejrzyście? :-))

> Wiele kobiet pracuje z przymusu a nie z własnej woli i z drugiej strony
> wiele kobiet siedzi w domu z przymusu bo pracy nie ma na polskim rynku.

To są sytuacje przymusowe, a nie z wyboru, więc nie ma sensu o nich
dyskutować w kontekście korzyści lub ich braku dla dzieci, bo niby w jaki
sposób, skoro i tam nie ma się na nie większego wpływu.
--
Pozdrawiam
Maja



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2002-05-15 07:48:25

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"tweety" napisała

> Zycie bywa brutalne i pewnie by sie jakos z tym pogodziła, ale póki może
> pracowac i się realizuje to to robi a nie siedzi w domu z dzieckiem bo taki
> jest model rodziny.

No właśnie mam wątpliwości i tak do końca nie jestem pewna, czy człowiek,
który teraz_nie może żyć_bez pracy, pogodziłby się z losem, gdyby jej z
jakichś powodów zabrakło. Tzn. pewnie jakoś by się pogodził, ale co oznacza
to "jakoś"? Jaka to miałaby być cena?
Magdo, napisałaś "(kobieta) póki może pracowac i się realizuje to to robi a
nie siedzi w domu z dzieckiem bo taki jest model rodziny" ŚWIETNE! Naprawdę
:-)) Dokładnie to samo cały czas mam na mysli, tylko ... w drugą stronę. Ja
(i zapewne "kilka" innych matek) "póki mogę siedzieć w domu z dzieckiem i
realizować się tu, to to robię, a nie pracuję zawodowo, bo taki akurat jest
model rodziny".
Czy rozumiesz teraz? :-)
--
Pozdrawiam
Maja


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2002-05-15 07:48:38

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"tweety" napisała

> dokładnie sie z tym zgadzam. Moja mama, która nie pracowała nie rozumie
> dlaczego kiedy dzwoni zebyśmy przyszli do rodziców ja odmawiam, przeciez
ona
> chce zobaczyc wnuczkę. Nie rozumie ze ja własnie padam ze zmęczenia, że
> najchętniej bym sie walneła spać. A jak przyjdzie do nas tro nie rozumie
> dlaczego pranie nie wyprasowane bo ja poprostu nie miałam siły i tu jest ta
> róznica.

Magdo, szczerze mówiąc to jestem trochę zszokowana postawą Twojej mamy. I
uważam, że to nie fakt, że nie pracowała, przeważył o tym, że brak jej
empatii dla Ciebie, brak zrozumienia Twojego zmęczenia itp. Przecież ona mimo
tego, że nie pracowała zawodowo też kiedyś chodziła skonana po nieprzespanych
nocach, też podpierała się nosem, po całodziennych wrzaskach w Twoim wydaniu,
też rzucała w kąt niewyprasowane ubrania. Wydaje mi się, że ona po prostu o
tym wszystkim zapomniała (albo z natury jest taka mało współczująca) i
naprawdę to, że nie pracowała_zawodowo_ nie ma tu nic do rzeczy.
--
Pozdrawiam
Maja



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2002-05-15 07:54:56

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Katarzyna Kulpa" napisała

> wydaje mi sie, ze tak. nie bede sie rozwodzic na swoj temat, ale mam
> wrazenie, ze w pewne dziedziny zycia weszlam zbyt slabo przygotowana i
> pozbawiona wzorcow, mam na mysli np. wzorzec, nazwijmy to, "kobiety
> pracujacej" :-) poza tym cierpie (moze to za duze slowo) teraz, gdy
> chcialoby sie czasem otrzymac jakas swiatla rade od doswiadczonej
> rodzicielki, a tu jedyna odpowiedzia jest brak zrozumienia, niestety.

No to Cię pocieszę (albo i nie :-), że pomimo tego, że moja mama pracuje do
teraz, to ja też nigdy żadnych tego typu rad od niej nie dostałam. Od ojca
także.

> regula, ktora nie wyklucza wyjatkow :) poza tym wazne jest IMHO to, ze
> spotykasz ludzi roznych, takich na ktorych inaczej moglabys nie trafic, i w
> dodatku musisz sie z nimi dogadac.

No tu mogę się zgodzić, ale czy podobnych ludzi nie spotyka się na codzień, w
różnych sytuacjach?

> no wlasnie o to chodzi, przyjaciol sobie jakos tam dobierasz, a
> wspolpracownikow nie. jestes w sytuacji przymusowej - musisz ulozyc sobie
> stosunki w miejscu, ktore niekoniecznie ma cos wspolnego z twoim zwyklym
> srodowiskiem.

I to miałoby w jakiś sposób wpływać na kształtowanie charakteru, postawy
dziecka? A co z ludźmi wolnych zawodów lub tych, którzy pracuja w domu?
Wychowanie ich dziecka skazane jest na fiasko?

> wiele osob jednak nie wykorzystuje, chocby dlatego, ze wiele z tych
> dzialalnosci nie przynosi dochodow, a jest kosztowna.

Jeśli ktoś martwi się, że jest kosztowna, to znaczy, że kogoś na to nie stać.
Jeśli ktoś martwi się, że nie przynosi dochodów, to znaczy, że zależy mu na
dochodach. W takich sytuacjach, w 9 na 10 przypadków nie siedzi się wtedy w
domu, tylko idzie do pracy. Jeśli się nie idzie, bo nie może (nie ma pracy,
jest się z bardzo malutkim dzieckiem), to nie jest to wybór, tylko przymus
życiowy, więc nie moża w takiej sytuacji dyskutować, czy to jest dobre, czy
nie, bo to po prostu JEST i już :-)

> no i z wielu innych powodow zapewne.

A jakich jeszcze na przykład?

> oczywiscie, ze praca nader czesto bywa zajeciem odmozdzajacym, a nie
> rozwojowym, jednak dla wiekszosci ludzi na tej planecie jest to przymus, i
> kazdy musi sie tego nauczyc.

A to w ogóle nie ulega wątpliwości. Mi chodziło tylko o to, by w żaden sposób
nie wmawiać ludziom, że_tylko_praca obojga rodziców jest gwarantem
odpowiedniego ukształtowania dziecka. Że jak jej nie ma, to ... szkoda słów.
Że kobieta powinna pracować, bo to jest dla niej, dla dziecka, dla rodziny
lepsze, bo taki jest idealny model rodziny itp. Oczywiście nikt tego nie
napisal w tej dyskusji dosłownie, ale dało się wyczuć taką tendencję :-)

> na pewno mozna wiele, ale: po primo nie wszyscy potrafia i nie wszystkim
> sie chce rozszerzac sobie horyzonty i znajomosci,

Dlatego CO ja napisałam chyba z pięć razy? Że to od nas samych zależy :-))

> po secundo: jesli nigdy nie pracowalas, twoje dziecko nie dowie sie od
> ciebie, jak to wlasciwie jest: pracowac.

No jasne, najwyżej dowie się, jak to jest leżeć cały dzień brzuchem do góry,
pykać w pilot od TV i gryźć słone paluszki :->> A poważnie - w domu TEŻ się
pracuje. Zapewne miałaś na myśli pracę zawodową, więc już się nad Toba nie
pastwię :-) Napiszę tylko (jeszcze raz, bo chyba umknęło to Twojej uwadze),
że od przekazywania informacji "co to jest praca zawodowa" jest przecież
drugi rodzic.

> i na pewno po latach, gdy twoje potomstwo samo pojdzie do roboty,
> bedzie ci trudniej zrozumiec, czemu wraca do domu skonane albo
> zdenerwowane,

Pewnie tak, bo ja przecież nigdy nie jestem zmęczona. Po przespanej w całości
nocy budzę się rześka i wypoczęta, dzień zaczynam od pobudzającego spaceru,
potem kosmetyczka, masaż relaksacyjny, kino, spotkanie z przyjaciółką przy
kawie, basen, kolacja przygotowana przez dzieci i męża, upojny seks i hop do
łóżka, gdzie nie mogę doczekać się kolejnego, jakże kompletnie pozbawonego
wszelkich obowiązków i trudów dnia.
MSPANC :-)

> a opowiesci o roznych problemach zawodowych bedziesz sluchala jak bajki o
> zelaznym wilku :)

Moja strata - dzieci pójdą się wyżalić do ojca :-)
A tak poważnie - nie wiem, co będę robić za kilka lat. Teraz moje dzieci są
relatywnie małe (1 i 4 lata), a ja nie czuję AŻ takiej potrzeby spełniania
się zawodowo. Ale nic nigdy nie wiadomo ... Wiem jednak, że do pracy pójdę,
bo tego będę chciała (albo będę zmuszona przez życie), a nie dlatego, że ktoś
tam kiedyś powiedział (słusznie czy nie), że to jest dobre dla dziecka.

--
Pozdrawiam
Maja


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2002-05-15 08:53:32

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "tweety" <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:abt4f6$70c$3@news.tpi.pl...

> Magdo, szczerze mówiąc to jestem trochę zszokowana postawą Twojej mamy. I
> uważam, że to nie fakt, że nie pracowała, przeważył o tym, że brak jej
> empatii dla Ciebie, brak zrozumienia Twojego zmęczenia itp. Przecież ona
mimo
> tego, że nie pracowała zawodowo też kiedyś chodziła skonana po
nieprzespanych
> nocach, też podpierała się nosem, po całodziennych wrzaskach w Twoim
wydaniu,
> też rzucała w kąt niewyprasowane ubrania. Wydaje mi się, że ona po prostu
o
> tym wszystkim zapomniała (albo z natury jest taka mało współczująca) i
> naprawdę to, że nie pracowała_zawodowo_ nie ma tu nic do rzeczy.
> --
Maju alez w przypadku mojej mamy ma do rzeczy. Jakos ojciec portafi
zrozumiec, że nie mam humoru bo sie pokłóciłam z szefem albo jestem
zmęczona, bo on pracuje do tej pory. A poza tym moja mam nie jest mało
współczująca z natury. Wiesz Maju, bardzo czesto oceniasz ludzi (piszesz
epitety) nie znając drugiej strony. Nie pisz, że ktos jest mało współczujący
tylko dlatrego ze nie potrafi zrozumiec osoby pracującej (poczułam sie
urazonba, bo ja staram sie nie oceniac-okreslac innych). I dalej uważam ze
wielu ludzi nie zrozumie tych którzy pracują, szczególnie jesli pracuja jako
tzw. pracownicy umysłowi. bo wielu ludziom do dzis sie wydaje, że umysłowy
znaczy to samo co rano kawa na biurko wraz z nogami i 8 godzin nic nie
robienia i dostawania kasy.

--
Pozdrawiam
Magdalena
GG 3122518
http://tweety2000.w.interia.pl
http://strony.wp.pl/wp/mwota


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2002-05-15 09:13:21

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Jolanta Pers" <j...@N...poczta.gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

=?ISO-8859-1?B?TWFqYSBLcuq/ZWw=?= <o...@p...onet.pl> napisał(a):

> "Katarzyna Kulpa" napisała
[ciach]

> > po secundo: jesli nigdy nie pracowalas, twoje dziecko nie dowie sie od
> > ciebie, jak to wlasciwie jest: pracowac.
>
> No jasne, najwyżej dowie się, jak to jest leżeć cały dzień brzuchem do góry,
> pykać w pilot od TV i gryźć słone paluszki :->> A poważnie - w domu TEŻ się
> pracuje.

A nie słyszałaś o dziedziczeniu postaw życiowych? Nigdy nie spotkałaś się z
kobietą, która oczekuje od męża, że będzie ją utrzymywał, to tak było w domu
rodzinnym, i jest co najmniej rozczarowana, kiedy małżonek proponuje inny
model?

> Zapewne miałaś na myśli pracę zawodową, więc już się nad Toba nie
> pastwię :-) Napiszę tylko (jeszcze raz, bo chyba umknęło to Twojej uwadze),
> że od przekazywania informacji "co to jest praca zawodowa" jest przecież
> drugi rodzic.

Drugi rodzic, ojciec znaczy, nie staje w obliczu takich problemów jakie ma
pracująca matka, bo w wariancie z niepracującą żoną raczej odciąża się go z
obowiązków domowych (choćby dlatego, że nierzadko pracuje więcej). W
wariancie ekstremalnym: przychodzi, dostaje obiad pod nos, gazetka, TV, piwo
i spanko. Co oczywiście dobre nie jest, ale jak wszystko ma drugą stronę
medalu - gonienie do mycia garów kogoś, kto spędził 12 godzin w pracy, jest
nieludzkie.

> > i na pewno po latach, gdy twoje potomstwo samo pojdzie do roboty,
> > bedzie ci trudniej zrozumiec, czemu wraca do domu skonane albo
> > zdenerwowane,
>
> Pewnie tak, bo ja przecież nigdy nie jestem zmęczona. Po przespanej w
całości
> nocy budzę się rześka i wypoczęta, dzień zaczynam od pobudzającego spaceru,
> potem kosmetyczka, masaż relaksacyjny, kino, spotkanie z przyjaciółką przy
> kawie, basen, kolacja przygotowana przez dzieci i męża, upojny seks i hop do
> łóżka, gdzie nie mogę doczekać się kolejnego, jakże kompletnie pozbawonego
> wszelkich obowiązków i trudów dnia.
> MSPANC :-)

Maju, to jest trochę inna bajka. Weź pod uwagę, że człowiek wracający z pracy
musi często sprężyć się i błyskawicznie wykonać czynności, które człowiek
niepracujący może sobie wykonać spokojnie, na luziku i w czasie 2 x dłuższym.
Optykę wszystkiego, że się tak wyrażę, ma się również nieco inną, bo człowiek
wie, że rzeczy związane z pracą zrobić musi, bo jak nie zrobi, to nie będzie
miał co jeść, a niektóre obowiązki domowe można olać bez większej szkody.
Człowiek niepracujący tego nie zrozumie, czego świetny przykład mam w postaci
mojej matki, która kiedyś pracowała, potem przestała, i w zasadzie o żadnych
sprawach związanych z pracą nie da się z nią rozmawiać, bo podejście "robotę
za pieniądze muszę zrobić,a w domu - w domu, przewróciło się, niech leży"
jest dla niej przerażające, jej największym marzeniem jest, żebym rzuciła
obecne zajęcia i poszła uczyć do szkoły za wiadomo ile miesięcznie, a w ogóle
kiedy zaczęłam pracować, jeszcze na studiach, to spotkało się to z dużym
oporem i niechęcią ze strony matki. I to _ma_ związek z pracą jak
najbardziej, jak Ci napisała Tweety - mój ojciec, który zasuwa normalnie w
firmie na etacie technicznego handlowca, a w weekendy i wieczorami dorabia
kreśląc w zapzyjaźnionym biurze projektów, doskonale rozumie, że bez pracy
nie ma kołaczy, forsy na czynsz, benzynkę do autka i paru innych dość
potrzebnych rzeczy.

JoP

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2002-05-15 09:24:11

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Martuszka" <m...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Moja strata - dzieci pójdą się wyżalić do ojca :-)
> A tak poważnie - nie wiem, co będę robić za kilka lat. Teraz moje dzieci

> relatywnie małe (1 i 4 lata), a ja nie czuję AŻ takiej potrzeby spełniania
> się zawodowo. Ale nic nigdy nie wiadomo ... Wiem jednak, że do pracy pój
dę,
> bo tego będę chciała (albo będę zmuszona przez życie), a nie dlatego, że
ktoś
> tam kiedyś powiedział (słusznie czy nie), że to jest dobre dla dziecka.
>
> --
> Pozdrawiam
> Maja

Nie wiem skąd takie zacietrzewienie. Myślę, że dla większości osób jest ja
sne, że korzyści dla dziecka z mamy w domu są duże. O tym się zresztą wiele
mówi, pisze, słyszy. Ale kij ma dwa końce. I chodzi o ten drugi koniec, z
pozycji nie mamy, a dziecka właśnie. A dyskutuje się ot tak, nie po to aby
komuś sugerować konieczność zmiany życia, bo o tym decyduje sobie każdy sam
(oraz okliczności). Ale po to by sobie uświadomić różne sprawy, że temat nie
jest czarno-biały.
Marta


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 7


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Biorę urlop...
Polska na starych mapach
Równouprawnienie
nauka gry na pianinie
samotny jak pies

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »