Data: 2002-06-29 09:50:01
Temat: Re: problem
Od: "Saulo" <d...@p...neostrada.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"helisa" <h...@a...bydg.pdi.net> wrote in message
news:afju6t$cqp$1@news.tpi.pl...
> Nie musze sie wcielac w postacie filmowe, by umiec okazac, ze mam
stanowcza
> osobowosc. Dzieki temu, nigdy nie poddalam sie jakimkolwiek wplywom innych
> osob i realizowalam sie zgodnie z moimi intencjami. Nie jestem slaba
> istotka, ktora nie wie dokad podazac w zyciu, mam dobre rozeznanie w tym
> czego chce, czego pragne i jak narazie moje zycie przebiega "zgodnie z
> planem". Problem jest w moim chlopaku, ktory rozumie milosc jako opieke
> ponad wszystko, nawet prowadzaca do zniewolenia. Gdy napotyka na moj opor,
> bunt i sprzeciw, probuje mi udowodnic, ze nie wiem, co dla mnie dobre
> (absurd!) Ja nie sprawiam wrazenia osoby, ktora nie wie czego chce i
wlasnie
> dlatego dziwie sie z jakiego powodu moj chlopak tak postepuje. W tym tkwi
> problem!!!
Czy musisz z nim być?
Ludzie się raczej nie zmieniają, a on ma świetną i stabilną teorię
wyjaśniającą Twoje zachowanie:
- jeśli się nie buntujesz, to znaczy, że faktycznie potrzebna Ci jest jego
opieka.
- jeśli się buntujesz, to znaczy, że opieka potrzebna Ci jest jeszcze
bardziej, bo przestałaś wiedzieć, co jest dla Ciebie dobre (TO z założenia
wie tylko ON).
Znałem trochę podobnego cżłowieka: kiedy jego dziewczyna od niego odeszła,
znalazł sobie inną (trochę młodszą, żeby ta opieka miała większy sens, i
znowu opiekował się nią upojnie.)
Dla mnie chore, bo nie cierpię relacji nierównorzędnych (w żadną stronę).
Saulo
|