Data: 2003-08-22 13:17:44
Temat: Re: przejawy nieuswiadomionego zalu
Od: "Marsel" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>Co mozna powiedziec o kims, komu zdarza sie (powiedzmy np kilka
>razy w roku) bez uswiadomionego powodu, ze czuje przyplyw ogromnego
>jakby nieukierunkowanego zalu do tego stopnia, iz nie potrafi sie
>powstrzymac od autentycznego, szczerego placzu pograzajac sie
>w smutku, ktorego zrodla nie potrafi jednoznacznie okreslic?
>
>Moze ktos ma jakies przemyslenia, koncepcje itp, to prosze o opinie. :)
>
>PS: plec nieistotna.
sorry, jesli dublet
wszelki duch...
Ciekawe IMo jest to, ze w samym pytaniu zawarta jest dosc precyzyjna
informacja nt. uczuc ktore mialyby wywolywac te reakcje. Moze to hippoteza.
Jesli sluszna.. no coz.. chyba nie mozna nic dodac niz to co zostalo powyzej
powiedziane - nieuswiadamianie sobie wlasnych emocji, przynajmniej wtedy kiedy
sie rodza(?)
Ale - jeli nie ma faktycznie psychologicznych problemow - jest tez chyba
mozliwosc (cos mi sie obilo o uszy), ze jest to spowodowane jakimi
biochemicznymi problemami towarzyszacymi niektorym chorobom. Wartoby spytac
jakiegos rozgarnietego medyka.
Dla mnie jest to dosc egzotyczne, ~fantastyczne. Nie moge np przyklad oprzec
sie tu na wlasnych doswiadczeniach, przyznaje z ulga. Dziwna dla mnie jest
sytuacja, w ktorej nie mozna dostrzec do zródel, czy chocby obiektu,
przedmiotu takich uczuc (po nitce do glebka?). Przychodzi mi tylko do glowy..
negowanie wlasnej emocjonalnosci, przynajmniej wokol
jakiegos "niebezpiecznego" obszaru.
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
|