Data: 2006-10-05 12:14:00
Temat: Re: reklamacja - buty Lasocki
Od: Aneczka <a...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
tresea napisał(a):
> Gdy odbieralam buty zamienilam kilka slow z panem, ktory opowiedzial mi
> o butach z Baty. Kupil za 400 zl i dopiero po czwartej reklamacji
> laskawie oddali pieniadze.
Hihi, moje zimowe botki z Baty przepuściły wodę praktycznie przy
pierwszej możliwości (drugie ubranie - jak miałam po raz pierwszy było
sucho). Zareklamowałam - odrzucono. Podobno używałam do konserwacji
niewłaściwej pasty (Kiwi, w pudełeczku, kupiona na miejscu, jako
odpowiednia do tych butów; i tak musiałam kupić, bo były to moje
pierwsze brązowe buty, wiec nic innego do takich nie miałam). Drugą też
odrzucili (to samo uzasadnienie). Trwało to długo, była zima, w
międzyczasie kupiłam buty w Deichmanie (przechodzone na razie dwa pełne
sezony - bez żadnej usterki, tylko sznurówki wymieniłam, ale jeszcze na
"oryginalne" - dołączone gratis :)). Po drugiej reklamacji dałam sobie
spokój, choć wydanych pieniędzy było mi szkoda... Ale uznałam, że są
ładne, więc do płaszcza, na suche dni choć będą... Po kolejnym miesiącu,
gdy założyłam je pewnie ze 3 razy, okazało się, że... odbarwiają się!
Mam botki po prostu tak jakby gdzieniegdzie wyżarło im barwnik (nie do
spodu, ale jakieś 3 tony!). Kolejna reklamacja - i ta sama odpowiedź...
Poczułam się jakby mieli automat odpowiadający...
Nie chciało mi się już szarpać (błąd, teraz wiem), a kilka miesięcy
temu, porządkując szafki wyrzuciłam te botki - nie mam ochoty więcej się
na nie patrzeć...
--
Pozdrówki,
Aneczka
|