Data: 2009-07-30 07:28:38
Temat: Re: rola ojca
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Qrczak" <q...@g...pl> napisał w wiadomości
news:h4rhf8$6ng$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>W Usenecie Chiron <e...@o...eu> tak oto plecie:
>>
>> pierwsza część odpowiedzi- staram się pokazać, że musi być wychowane w
>> miłości:
>>
>> Do wychowania człowieka, który bedzie potrafił kochać, dawać miłość- a
>> co za tym idzie- mieć asertywne relacje z innymi ludźmi niezbędne jest
>> wychowanie w miłości. OK- mogę się zgodzić, że brak tej miłości można
>> nadrobić później poprzez drogę rozwoju osobistego, jednak tacy ludzie to
>> raczej wyjątki. Generalizując: jak ktoś nie był w dzieciństwie kochany-
>> no to skąd ma umieć kochać?
>>
>> a tu część druga- staram się prześledzićsytuację braku ojca:
>> Kolejna kwestia- brak jednego rodzica. Zostańmy przy tej szczególnej
>> relacji: córka- ojciec. Zakładając, że ojciec był, ale wcześnie umarł, i
>> tworzył z matką wspaniały związek- i tak matka ma zadanie nie lada, żeby
>> zastąpić w jakiś sposób wzorzec ojca- za który ta córka najpewniej wyda
>> się za mąż.
>> Czyli: jest to możliwe, ale- jak napisałem: matka ma zadanie nie lada.
>>
>> Jeśli - oprócz braku ojca (lub przy patologicznym wzorcu i
>> relacjach)- jeszcze matka nie umie nawiązać prawidłowych (czyli:
>> szczerych, przepełnionych prawdą, miłością i wsparciem oraz wybaczeniem
>> i akceptacją) relacji z córką- ta będzie niechybnie mieć ogromne
>> problemy z relacjami z innymi ludźmi. Co może nastąpić? Dalej-
>> No a tu- powyżej, jeśli matka nie da rady.
>>
>> Czyli: może samotna matka wychować córkę (o czym piszę dalej)-
>> przekazując jej np wzorzec zmarłego ojca i kochając, ale ma naprawdę
>> zadanie nie lada trudne.
>
> IMO za bardzo skupiasz się na szczególności roli ojca. Owszem - jest
> bardzo ważna, ale w tym przypadku "nawaliła" matka. I to wcale
> niekoniecznie dlatego, że załamana utratą męża (śmierć), wściekła i
> zawiedziona (rozwód - odejście męża) czy uszczęśliwiona pozbyciem się go
> (rozwód - jej odejście). Czasem po prostu kobieta, choćby się wydawało, że
> stworzona do okazywania i uczenia innych miłości, nie potrafi sobie z tym
> zadaniem poradzić. Czasem nawet i w normalnej, jakoś funkcjonującej
> rodzinie "pełnej".
Pełna rodzina może być też patologiczna. Jak sama nie dostała miłości- to
nie będzie jej umiała dać. Bo jej nie ma.
> Ale człowiek nie czerpie tylko z rodziny. A niektórzy to się nawet uczą
> całe życie. Także i relacji.
Wielokrotnie czytałem, że od momentu poczęcia- do 7 roku życia (z
intensywnością malejącą z wiekiem) kształtuje się osobowość człowieka. A
potem- to już baaardzo trudno - a wręcz niemożliwe tak do końca zmienić
tego. Choć rozwój osobisty to umożliwia- tylko może nie do końca:-)
>>> Być może. Ona oczywiście musiała uporać się z problemem braku ojca w
>>> dzieciństwie, chociaż ten ojciec nie był do końca nieobecny, ale nie
>>> będę się na ten temat rozpisywać. Jednak IMO największą rolę odegrała
>>> tu matka oraz szerzej pojęta rodzina. Ja bym obstawała jednak przy
>>> tym, że pozytywna rodzina, łącznie z dziadkami, ciociami, wujkami,
>>> może więcej "zdziałać" dobrego niż "zły" ojciec.
>>>
>> No tak...tylko po co się w takiej rodzinie urodziła?
>
> Jakoś wydaje mi się, że z premedytacją się do tej akurat rodziny nie
> pchała sama.
Napisałem, że to temat na całkiem inną dyskusję. Medea napisała- między
innymi w ustawieniach rodzinnych (choć nie tylko) przyjmuje się, że przed
narodzeniem wybieramy sobie rodzinę, w której się rodzimy
pozdrawiam serdecznie
Chiron
ustawiony rodzinnie
> Qra
|