Data: 2009-07-30 14:45:36
Temat: Re: rola ojca
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Qrczak wrote:
>>>>> Qra, z odpowiednim twarzy wyrazem dzikim
>>>> Ja też bez ojca się wychowałem. Zabawne!
>>> To dawaj, bawimy się! A w co się bawią dzikie ludzie?
>> Udają cywylyzowanych. Ja będę Ikselką, a Ty Panslavistą. ;D
> Oki. Wchodzę w to.
To ja zaczynam:
Dzisiaj ugotowałam rano obiad dla TŻ-ta i chodziłam po moim lesie. Wiewiórki
dawały mi wyłupione już włoskie orzechy. Jakie to miłe, że ta fauna mnie tak
kocha, jak ja sama. Położyłam się nie opodal krzaczka i zdrzemnęłam się
nieco, a zaprzyjaźnione mrówki pilnowały mnie, żeby nic mi się nie stało.
Właściwie, to nic mi się mogło stać, bo nie mamy żadnych wrogów, a
szczególnie w moim (naszym) lesie. Po południu zobaczyłam mojego ukochanego
TŻ-ta jak chodził z nesseserem po naszej polanie i szukał mnie. Nie mógł
mnie znaleźć. Wtedy ja wyskoczyłam filuternie zza krzaczka (już gotowa) i
kochaliśmy się do teraz. Na rózne sposoby oczywiście z... i bez... na
zmianę. ;-)
Teraz piję wodę w kuchni. Obawiam się, że nie możecie tego pojąć. To znaczy
do niektórychdebilówigłupichcip to nie dociera, że tak można.
|