Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.internetia.pl!not-for-mail
From: "Gucio" <g...@b...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: siła przyzwyczajenia
Date: Fri, 18 Jun 2004 02:33:33 +0200
Organization: Netia Telekom S.A.
Lines: 207
Message-ID: <catd9r$3lp$6@as1-184.poznan.dialup.inetia.pl>
References: <c9vse0$18n$1@news.onet.pl> <2...@u...de>
<ca18b6$h23$1@news.onet.pl> <c...@g...h6b907a44.invalid>
<ca1sqm$3n3$1@news.onet.pl>
<ca2rel$nv0$4@as1-137.poznan.dialup.inetia.pl>
<ca49mj$54u$1@news.onet.pl>
<ca5clu$3mj$4@as2-237.poznan.dialup.inetia.pl>
<ca6jhv$a8m$1@news.onet.pl>
<ca7lpk$c0n$2@as1-226.poznan.dialup.inetia.pl>
<ca9b5i$t42$1@news.onet.pl> <caala2$g19$2@as1-81.poznan.dialup.inetia.pl>
<cabnn5$act$1@news.onet.pl>
<cad7oi$l1l$6@as1-120.poznan.dialup.inetia.pl>
<cahihj$5na$1@news.onet.pl> <cak6ju$a0n$3@as1-93.poznan.dialup.inetia.pl>
<camf77$40c$1@news.onet.pl> <cannl2$a6e$3@as2-76.poznan.dialup.inetia.pl>
<cap9d5$n9q$1@news.onet.pl> <caq1rl$3bs$1@as2-55.poznan.dialup.inetia.pl>
<carorq$6bc$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: as1-184.poznan.dialup.inetia.pl
X-Trace: nefryt.internetia.pl 1087518845 3769 62.148.73.184 (18 Jun 2004 00:34:05
GMT)
X-Complaints-To: a...@i...pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 18 Jun 2004 00:34:05 +0000 (UTC)
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4910.0300
X-Tech-Contact: u...@i...pl
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4807.1700
X-Priority: 3
X-Server-Info: http://www.internetia.pl/news/
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:274860
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Natalia" <k...@p...do_not_type_it.onet.pl> napisał w
wiadomości news:carorq$6bc$1@news.onet.pl...
> wow ... naprawde trzeba czuć powołanie by chcieć być lekarzem, podziwiam
:)
W porównaniu do ilości materiału, który trzeba opanować na sam egzamin
wstępny i 100 razy tyle na samych studiach, to rzeczywiście :-)
Wcześniej leciałem na kasę :) Odkryłem w sobie też, że lubię pomagać
ludziom - oczywiście nie za darmo - świadomość pomocy podbudowuje moje
poczucie wartości (jeśli nie zauważyłaś, to cały czas prowadzę z Tobą
gierkę - "powiedz, że rozmowa ze mną na coś Ci się przydaje").
> próba samobójcza?? rany, czemu? ty? aż mi się wierzyć nie chce...
Aaa...już pisałem kiedyś, chyba tutaj. A na pl.sci.medycyna się pytałem, czy
to, co planuję wziąć wystarczy.
Pewnie by wystarczyło, gdyby nie szybka interwencja lekarska, płukanie
żołądka, rozcieńczanie krwi i nocka na intensywnej terapii.
> jeśli to było "jednorazowe" i "nie do końca przemyślane"
To nie było jednorazowe, było bardzo dokładnie przemyślane i zaplanowane
tak, aby się udało :-)
Przynajmniej, gdy jeden psychiatra ze mną rozmawiał w dzień po próbie, to
chciał mnie od razu brać na oddział - bo mówiłem o wszystkim z zimną krwią,
spokojnie itd. Pani psycholog zauważa, że mówiąc o tym - uśmiecham się :) A
obecny psychiatra nie widzi mnie w szpitalu, leczę się w domu, biorę leki,
chodzę do psychologa i jest coraz lepiej - chyba widać trochę, nie? ;-))
> powtórzy, to czemu za kilka lat nie mógłbyś zostać psychiatrą,
No, zawsze mogę to ukrywać, ale w kartotece mam to zanotowane. Mam nawet
taki ładny wypis ze szpitala: "zażycie Lerivonu i Hydroxyzinum i popicie
alkoholem celem próby samobójczej" - czy jakoś tak :)
[czemu ja się uśmiecham, przecież to powinno być dla mnie tragiczne?]
Ja się ogólnie ostatnio bardzo często śmieję :)
> to powiedz jej to, jakoś taktownie ;)
Ja jej to mówię nietaktownie, a i tak nie zawsze dociera :) Ona taka jest :)
Ale nie wiem, czy mi to przeszkadza. Dzisiaj też rozmawiałem o niej z
psychologiem i ja sam nie wiem, czego chcę :)
> kurde, jak masz tyle wątów co do niej, to jak w ogóle można myśleć o
> małżeństwie??
Ale my cały czas myślimy o małżeństwie i ja mam wąty tylko jeśli chodzi o
małżeństwo - myślę perspektywicznie właśnie, czy my będziemy ze sobą w
przyszłości szczęśliwi.
> np. ja wiem, że mój narzeczony jest jedyny, że z nikim innym nie chcę
> mieszkać, żyć, mieć dzieci itd
I ja tak przez cały czas myślałem. Jednak czasem się zastanawiam. Muszę
sobie uświadomić, czy mi na pewno potrzebne jest to, co niby od niej
wymagam - ambicja, chęć samodoskonalenia się, osiągania czegoś. A może mi po
prostu wystarczy, jak będzie prać i gotować? Jeśli sama chce?
> patrzę na swoich znajomych i dochodzę do wniosku, że wielu ludzi stanowczo
> zbyt pochopnie się pobiera ;)
A owszem i tego chcę uniknąć. Mamy jedną znajomą parę, którzy ze sobą długo
chodzili - dziewczyna rok starsza ode mnie, chłopak ze 3-4 lata. Rodzice nie
zgadzali się na ślub, więc zrobili sobie dziecko - panna młoda była w ciąży
:) Potem urodził się chłopczyk i teraz wszyscy razem mieszkają pod jednym
dachem, a dziadkowie sobie tylko dzieciaka wyrywają. Moja dziewcyzna to
podaje jako argument - że rodzice będą źli, ale jak zobaczą małego, to im
przejdzie. Nie wątpię, ale nie chce czegoś takiego robić swoim rodzicom.
> czyli chce byś się nią opiekował ;) itd? są takie kobiety
Nie! To ona się mną opiekuje, zdecydowanie! Z psychologiem doszliśmy do
wniosku, że opiekują się mną 2 kobiety - mama i moja dziewczyna, które
wzajemnie sobie mnie wyrywają i każda chce, żeby to ona właśnie się mną
opiekowała - tak z tego wynika.
Ona w wyrażanych opiniach zachowuje się jak 5-latek.
> wow, niezłe założenie... to faktycznie może go nie mieć
> ale o seksie to akurat nie lubię gadać (nawet w necie haha)
No dobra, poza tym to nie ta grupa :) Aż dziwne, że nas jeszcze stąd nie
wyrzucili, nie?
> hm... wyczuwam kłopoty.... ;) dobranie seksualne pary jest imho ważniejsze
> niż by się wydawało
Ale my się bardzo dobrze dobraliśmy, bo jakimś dziwnym trafem zaczęliśmy ze
sobą współżyć miesiąc po rozpoczęciu chodzenia - gdyby mi ktoś powiedział 2
lata temu, że ktoś tak zrobił, to bym od razu powyzywał od
nieodpowiedzialnych i dupodajów ;-)))
Tylko to jej podejście - chcę ją z tego wyleczyć po prostu. Zobaczymy, czy
mi się uda po prostu.
> hehe... przypomniało mi się montowanie filmu amatorskiego w moim domu,
przy
> uzyciu pirackiego programu pinnacle, kiedy podczas podkładania muzyki pod
> litery końcowe, gdy z 3 godzin nieobrobionego filmu udało się wreszcie
> wyciąć i odpowiednio skleić 11 minut gotowego obrazu, "wdał się
niewiadomego
> pochodzenia wirus?" i całe montowanie szlag trafił.
No wow, nieźle :-) Mój najdłuższy film miał 30s, bo na tyle pozwalała wersja
demo programu, którą posiadałem. Film miał tytuł "Chomikołak" - treści
możesz się domyślić, ale był rewelacyjny. Miał muzykę, efekty specjalne
(przekształcenie człowieka w chomika! morphing-warping, czy jakoś tak ;-)))
> z tą kartką to trochę w przenośni napisałam ;)
> też wszystko wstukuję w worda
> nie lubię juz pisać na kartce, niestety
Czemu niestety? To jest przydatne, praktyczne, użyteczne, przyszłościowe,
wygodne i nowoczesne :-)
Ułatwia dalsze wykorzystanie, np. wydrukowanie, powielenie, zrobienie z tego
książki, slajdu, przesłania przez Internet ip. :)
> > Hmm...skoro byłaś angażowana w kolejne przedstawienia, to na tych
> > poprzednich nie mogło pójść Ci jednak tak źle :) Nie sądzisz?
> nie sądzę ;) za daleko posunięte wnioski ;)
To Ty nie sądź (w końcu nie jesteś jeszcze sądzią - jak będziesz, to się nie
będę odzywał :))), tylko mi uwierz :)
> jednak wierzę, że jest coś takiego, jak umiejętność bycia w miarę
naturalnym
> znać siebie, być sobą, oczywiście nigdy do końca i całkowicie, ale jest
> mozliwe
Sobą będziemy, jak na bezludnej wyspie zamieszkamy. Sobą jestem, jak
rozmawiam psychologiem. Chociaż nie zawsze. Czasem mam ochotę coś zataić.
Nie, żeby wypaść lepiej. Po prostu o pewnych rzeczach źle mi się mówi.
> wiem ;))
Ciężko, żeby urodzona humanistka tego nie wiedziała :)
> więc przeczytaj, warto
Domyślam się. Podobnie interesują mnie Szewcy Witkiewicza (Witkacego? nie,
to pierwsze chyba).
> imho codzienne udawanie + zaplątanie we własnych różnorakich pozach i
rolach
> może tylko zamglić obraz tego, co chciałoby się odegrać na scenie
Ale wieloletnia praktyka w udawaniu codziennym, to wspaniały trening przed
grą w teatrze :) Amatorskim przynajmniej.
> kiedy nie, musi mieć to rozróznienie, inaczej będzie nieprawdziwy na
scenie
Być może. Moje zdolności aktorskie uwydatniały się stosunkowo rzadko i
zazwyczaj były to role niemówione, bardziej poruszane, gestowane, minowane
[cóż za neologizmy ;)))] np. niedźwiedź z bajeczki pt. "Jarzębinka" (jako 6
latek) oraz jaskiniowiecz nauczyciel z przedstawienia na 10-lecie szkoły
(jako 15 latek)]
> gwiazdą nawet w "niegłównej" roli, niejedno nudne przedstawienie uratowała
Niestety, nie znam.
> znam też trochę aktorów amatorów, najlepsi na scenie są zawsze ci, których
> znam jako "niemałpujących" w życiu codziennym ;)
Kiedyś w naszej szkole grupa dziewczyn - nawiasem mówiąc, moich dobrych
kolażenek, a w jednej z nich, to byłem cholernie zabujany - odgrywała
Moralność Pani Dulskiej. I wyszło im to naprawdę cudownie! A Dulską
odgrywała pewna dziewczyna, która na codzień wygląda na cichą, nieśmiałą,
wręcz zagubioną - i po prostu zadziwiła mnie swoją prawdziwością i wczuciem
się w rolę.
> aktor imho powinien najpierw wiedzieć, jak wygląda "bycie naturalnym",
żeby
> móc to "bycie naturalnym" nadać danej postaci odgrywanej przez sibie na
> scenie
Hmm, a czy ludzie są aż tak inteligentni, że, jeśli nie potrafią zauważyć,
że ktoś gra w życiu codziennym, to zauważą tę grę na scenie?
> nikt nie jest doskonały :)
> (mój ulubiony cytat filmowy, pół żartem pół serio, jesli nie widziałeś,
> gorąco polecam)
Nobody is perfect - tak to brzmi, nie? ;-)) Heh, szpan :)
> mnie się podoba spojrzenie, które umie ze mnie wydobyć ten fotograf - jak
> słyszałam "spojrzenie grzecznej diablicy"
Udało mi się zrobić w życiu kilka ładnych portretów, ale wyszły mi one
zupełnie przypadkowo. Ładnie padjące światło, odpowiednie spojrzenie - zakaz
patrzenia w obiektyw! - odpowiednia mimika itp.
> zgadza się ! ;))
> pierdoły tu okropne wygaduję
> (serio)
Twoja gierka psychologiczna się uaktywnia. A więc ja spełniając Twoje
oczekiwanie powiem: nie, nie walisz cały czas pierdół, tylko czasem po
prostu mówisz od rzeczy, bo nie znasz swojej własnej wartości, a dokładnie -
nie potrafisz jej obiektywnie ocenić.
Jednakże - nie winię Cię, bo sam mam podobny problem :)
Gucio
|