Data: 2006-07-09 22:57:52
Temat: Re: skad wziac psychologa?
Od: es_ <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Immon wrote:
> Wydajesz mi polecenia do wykonania? Proszę nieco uprzejmiej jeśli chcesz
> żebym odpowiadał na twoje posty. Jestem tu dla przyjemności a do staczania
> bitew to znajdziesz wielu bardziej chętnych.
OK, przepraszam; tyle, że wydaje mi się, że wyraziłem się wystarczająco
jasno: cytowany fragment zawiera całość komentowanego tekstu i ułamek
drugiego przykładu (z którego nic nie wynika)....
>> A ten stereotyp mnie w ogóle zastanawia...czyli na matematykę idą ludzie
>> nie znający tabliczki mnożenia? : >
>
> Porównanie prawie logiczne - "prawie" czyni wielką różnicę :)
OK, racja, inny przykład: osoby, które miały problemy z uczeniem się
zostają pedagogami; osoby, które miały problemy ze zdrowiem - lekarzami,
którym się zepsuł zegarek - zegarmistrzami...można by mnożyć w
nieskończoność.
> Jeśli ktoś ma problemy np. w kontaktach z otoczeniem to może próbował już
> sobie pomóc przez lekturę książek z tej dziedziny i zaczął na serio
> interesowa się psychologią. Być może wybierze psychologię, żeby sobie pomóc
> niejako przy okazji.
Ok, możliwe - ale jak dla mnie wątpliwe, że aż tylu idiotów idzie na
psychologię, bo nie-idiota idzie do psychologa, a nie na psychologię ; ]
Jak już, to powiedziałbym inaczej: pewna ilość osób idących na
psychologię mogła _mieć_ problemy (większe czy mniejsze), ale sobie z
nimi poradziła przy czym /1 zyskała doświadczenie /2 przekonała się, że
w ten sposób można pomóc sobie (czy innym) - i chce spożytkować swoją
wiedzę...to dla mnie już bardziej prawdopodobne.
I nie widziałbym w tym nic złego; jeśli założymy, że psychologia ma sens
- czyli jest skuteczna - to musimy też założyć, że osoba "wyleczona"
jest zdrowa, czyli jest tak samo normalna jak każdy inny...
pozdr,
T
--
"Przyjacielu, lepiej nas dobrze wypieprz zamiast prawić nam kazania.
Nawrócić nas nie zdołasz..." Marquis Donatien Alphonse François de Sade
|