Data: 2008-07-18 12:55:44
Temat: Re: strach przed byciem grubym
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
> Ja wtedy czuję złość na nich - że sobie nie potrafią odmówić.
A mnie ich żal, bo widzę po ich twarzach, że są nieszczęśliwi.
> błędne koło. Tłuste kobiety i meżczyźnie, niosący wielkie porcje żarcia i
> jedzący w biegu - nie ma nic obrzydliwszego.
> Grubasy jedzą częściej, wiecej i nie potrafią się powstrzymać. Jedzenie na
> ulicy świadczy nie tylko o braku czasu na spokojne cedlebrowanie posiłku,
> ale najczęściej o głodzie na tyle niepohamowanym, że człowiek odrzuca
> wszelkie zdrowe zasady savoir-vivre'u i dietetyki, napycha się w biegu, bo
> musi TERAZ, JUŻ, NATYCHMIAST i DUŻO. I byle jak.
Ludzie, o których pisałam, nie jedli w biegu. Nakładali sobie sute
porcje w hotelu.
> Może ze 2 razy w życiu jadłam na ulicy - to było na studiach, kupiłam sobie
> frytki, biegnąc z zajęć na zajęcia. Byłam CHUDA.
>
> Dziś na ulicy po prostu jeść nie potrafię - muszę mieć stół, krzesło,
> nakrycie i... czas. Jeśli czasu nie mam, to po prostu nie jem.
Powiem Ci, że ja to nawet papierosa nie paliłam nigdy w biegu, w czasach
kiedy paliłam. To dopiero była celebracja! :-)
> Oczywiście, że chorobliwe. Trudno jest zachować równowagę, no ale nie
> uciekajmy od prawdy, że umiejętność powstrzymania się od nadmiernego
> jedzenia wynika z racjonalnego myślenia, a nie podlegania żołądkowi, jak
> krowa.
Różne są rodzaje obżarstwa. Znałam ludzi, którzy jedli dużo, ale
dystyngowanie i z klasą. Po prostu tak lubili. :-) Weźmy na przykład
takiego Macieja Kuronia. Też boli, jak się na niego patrzy, a je na
pewno z klasą i wykwitnie.
Pozdrawiam
Ewa
|