Data: 2003-04-06 01:13:15
Temat: Re: talent i modlitwa
Od: "przemek" <p...@k...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
> zawsze uważałem, że moim głównym talentem, który dostałem od boga i który
> muszę pielęgnować i doskonalić, jest talent poświęcony sztuce (a w moim
> pojmowaniu; umiejętność kształtowania formy i słowa).
> wypowiedź o moim talencie brzmi nieco samochwalczo, więc pragnę oczyścić
się
> z zarzutu o pyszałkowatość, tłumacząc, że uważam iż każdy ma talent (co
> zresztą jest chyba oczywiste), ale nie każdy talent jest rozumiany przez
> innych. tak właśnie jest ze mną. ja tworzę tylko dla samego siebie.
spytacie
> co to znaczy? najpierw muszę powiedzieć, że każdy twór każdego artysty ma
co
> najmniej dwie płaszczyzny; płaszczyznę kształtu i myśli. płaszczyzna
> kształtu odpowiada za formę tworu, a myśl za jego ideę.
> moje prace są chwalone za płaszczyznę kształtu, ale nie za płaszczyznę
> myśli, ponieważ ta jest zbyt skomplikowana, by można ją było przedstawić w
> formie obrazu lub tekstu. w pełni więc moje pracę mogę pojąć i docenić
tylko
> ja sam.
to chyba pojechales, jak chcesz zeby cie chwalili za glebokosc mysli to
zostan
naukowcem, sztuka zwykle wyraza to co sie czuje, jak probujesz wyrazic
to co myslisz to nie dziwota ze nikt tego nie rozumie.
jesli tylko ty mozesz "pojac i docenic" swoja prace, to czesto uzywa sie
na to okreslenia grafomania.
> ale wracając do trzonu tego postu, czyli mojej wizyty tutaj. od samego
> początku ten post zalatuje w swej treści jakimś dziwnym posmakiem
sarkazmu,
> tak, jakby jego autor uważał swoje wystąpienie tutaj jako jakieś wyjątkowe
> zjawisko. być może tak to wygląda, ale nie ma w tym nic podstępnego; po
> prostu taka jest forma tego postu.
czy ci sie troche ego nie zabardzo rozroslo, jedyne czym zalatuje ten post
to
twoj egocentryzm, ja to ja tamto.
> teraz troszkę skrystalizuję moją wypowiedź. ostatnie dni skłoniły mnie do
> pewnej refleksji nad modlitwą. doszedłem do wniosku, że moje uprawianie
> sztuki jest moją modlitwą. nie będę teraz wnikał w istotę boga i wiary, bo
> nigdy nie skończę tego postu. podam za to na przykład sposobu odprawiania
> modłów przez np. społeczności plemienne, gdzie modlitwą jest taniec i
śpiew.
> za pomocą takich właśnie środków łączyli się z duchami.
zauwaz tylko, ze sa to SPOLECZNOSCI, wiec ten przyklad jest z innej
bajki (i tez nie bede wnikal dlaczego).
> spodziewam się, że znajdą się osoby, które nie wierzą w siłę świadomości
> zbiorowej i modlitwy. zrozumiem, że nie będą one się ze mną zgadzać, ale
> przecież dzięki temu właśnie myśl nie stoi w miejscu.
> chciałbym teraz jakoś spointować tą wypowiedź, ale nic mi nie przychodzi
do
> głowy; wszystko już napisałem. skończę może tak: poczułem wielką ulgę, gdy
> uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nigdy nie oddaliłem się od boga i
wiary,
> nawet gdy przeciwko bogu bluźniłem. zawsze bowiem tworzyłem; rozwijałem
dar
> od boga. to była moja modlitwa. nawet więc jeśli boga nie ma, ja i tak
> spełniłem mój obowiązek wobec człowieczeństwa; pchnąłem ewolucję do przodu
> dzięki pracowaniu nad swoją świadomością.
>
ale najwazniejsze ze spelniles obowiazek wobec wlasnego ego, wprowadziles
je w stan pelnego zadowolenia.
przemek
|