Data: 2008-10-17 07:56:55
Temat: Re: test metody Redarta [było: matematycy do tablicy]
Od: tren R <t...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
MajsterBieda pisze:
> "tren R" <t...@n...sieciowy> wrote in message
news:gd86ni$9br$1@news.onet.pl...
>> miszczur pisze:
>>> tren R:
>>>> no dobra, a teraz po tych waszych, notabene cudownych, wygibasach,
>>>> odpowiedzcie mi proszę - czy gdyby nie pamięć, mielibyście jakiekolwiek
>>>> szanse coś z tym szajsem zrobić?
>>> ale co ty chcesz tym wykazać/udowodnić? np. kot (takie zwierze) też ma
>>> jakąś pamięć. może dopiero kamień jej nie ma. (chociaż...?)
>>> równie dobrze mógłbyś zadać pytanie "czy gdybyście nie oddychali/nie żyli
>>> mielibyście szanse coś zrobić?"
>>> filozofia/matematyka, a nie historia! :)
>> zastanawiam sie jednak nad relacją pamięć / historia.
>> jak się ma jedna do drugiej.
>> nie potrafię jakoś sam siebie przekonać, że jedno z nich jest nauką, a
>> drugie tylko pojemnikiem.
>
> OK - rozumie , skoro przechodzisz do podsumowania
> to już kapujesz o co chodziło w tym zadaniu ? :-))
> Nie nie tobie - bo Ty miałeś - swoja tezę
> do wykazania - ale o co chodzi naprawdę ?
>
> Jeśli nie wiesz - to pamięć Ci nie pomgła
> i Twoja teza leży - a jeśli myślisz ,że wiesz
> to powiedz mi ile pytań min. trzeba zadać
> by rozwiązać to zadanie (w sposób ogólny)
> dla znacznie prostszego przypadku tylko 4 liczb ?
>
> i dlaczego właśnie tyle pytań jest potrzebne ? :-))
ciekawe są różne koincydencje, sploty wydarzeń i zbiegi okoliczności.
ostatni z nich miał miejsce tutaj - właśnie znalazłem w necie zagadkę z
16-stoma liczbami, której nie potrafiłem rozwiązać, a co więcej -
zrozumieć, więc wezwałem na pomoc matematyków.
liczyłem po prawdzie jedynie na cbneta, redart mnie zaskoczył bardzo
mocno. gratulacje, tak btw. nie dlatego, że zaskoczył oczywiście :)
a ten zbieg okoliczności?
może nie jest on specjalnie magiczny, ale gdy już chłopaki ustalili co
trzeba, pomyślałem, że rozwiązywanie tej zagadki ma ścisły związek z
pamięcią, o którą ostatnio pytałem. i zapytałem ponownie.
mylisz się stwierdzając:
> Nie nie tobie - bo Ty miałeś - swoja tezę
> do wykazania - ale o co chodzi naprawdę ?
>
> Jeśli nie wiesz - to pamięć Ci nie pomgła
> i Twoja teza leży
moja teza dotyczy pamięci, jako nośnika pozwalającego zrozumieć, ale nie
dającego pewność zrozumienia.
nawiasem mówiąc - bardzo doceniam matematykę, a szczególnie logikę, w
życiu codziennym. co nie oznacza, że myślę logicznie. a nawet więcej -
wiem, że często myślę bardziej magicznie niż logicznie. ot, tak mam.
coraz trudniej jest się uczyć, ale jeszcze daję radę liznąć to czy owo.
więc, reasumując :)
nie pytaj mnie o matematykę - bo nie tędy droga.
jeszcze inaczej:
na ćwiczeniach, które organizuję zawodowo, sprawdzamy coś, co redart
określił chyba mianem "mocnych i słabych stron". ale to są aspekty w
rodzaju "komunikacja interpersonalna" czy "motywowanie pracowników". i
teraz - bardzo często, omawiając wyniki, spotykam się z argumentacją
uczestników takich ćwiczeń, w rodzaju: "no przecież mówiłem podczas
ćwiczeń o co mi chodzi, ale te głupki nie zrozumiały".
stoję wtedy zawsze na stanowisku, że całkowitą odpowiedzialność za
"powstanie" tych "głupków" ponosi nadawca komunikatu.
idea nigdy nie obroni się sama, choćby była najprawdziwsza.
zawsze będzie potrzebować piewców. ale tylko wtedy piewca coś zdziała,
jak zostanie właściwie zrozumiany. a tu jest największy hund begraben -
dotrzeć do ludzi.
casus cb jest tu niezłym przykładem.
--
http://www.lastfm.pl/label/trener
|