Data: 2002-12-01 18:14:39
Temat: Re: trudna decyzja ...
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Pyzol" w news:C5nG9.85397$ea.1439984@news2.calgary.shaw.ca...
/.../
Gdyby to było tak jednoznaczne Kaśku, nikt nie nazywałby tego
"trudną decyzją". Oczywiste jest, że operując sterylnymi zasadami
(teorią), nie sposób propagować coś innego. I dobrze, że jest ktoś
kto na tę teorię wskazuje.
Co innego jednak gdy mówisz:
> NIE UPRAWIA sie seksu z kims, o kim sie doskonale wie,
> ze nie zalozy sie z nim rodziny.
Skoro tak mówisz, to... propagujesz powrót do czasów "seks owszem, ale
tylko po ślubie". No i oczywiście żaden inny. Pytanie tylko, jak to się dzieje,
że statystyczny dorosły osobnik dowolnej płci posiada kilku partnerów seksualnych.
Pomijasz bardzo istotną rolę seksu w życiu. Rolę stymulatora radości istnienia,
a radość istnienia, to podstawa szczęścia, spełnionego życia, czasem nawet
jego sensu! Niestety, nie można tego powiedzieć generalnie o małżeństwie.
A już prawdopodobieństwo porażki małżeńskiej znacznie rośnie, gdy nie zna
się swego partnera od strony seksu. A więc? Jeden trafiony strzał? A jak się
nie uda to włosienica na głowę i do klasztoru?
Wyłuskałem z Twej wypowiedzi to zdanie - jako potencjalnie rodzące
moc nieszczęśliwych związków, a zatem ułomnych rodzin, w których
wychowują się okaleczone psychicznie dzieci. Pisała o nich dziś Mema,
opowiadając o "terapii systemowej".
[ www.psphome.htc.net.pl/wybrane.html ]
A wyłuskałem je po to, by tylko przypomnieć, że nie ma jednoznacznych
rozwiązań (no chiba że w Kanadzie ;).
> decyzja wychowania dziecka samotnie, w dodatku z calkowitym
> pozbawieniem go ojca - to juz krzywda ewidentna.
Tu się z Tobą zgadzam w pełni. Dziecko to nie zabawka, to nie dodatek
do zycia kobiety, ale byt uprawniony do jak najlepszego startu i warunków.
No ale w tym przypadku - _stało się_ i pytanie jest co robić, a nie co należało,
bądź czego nie należało robić.
> A moze to dziecko byloby zapalnikiem do obecnego zwiazku Lucyny, tego co to
> sie podobno "wypalil"? To tez jest niezle wyjscie. Wiele zwiazkow pojawienie
> sie dziecka o z y w i a, nabieraja one sensu i zycie sie zmienia.
Jak wiele i na jak długo?
To co mówisz jest nierealne - przecież Lucyna wracając z obcym dzieckiem
do nieudanego związku stawia się na jeszcze bardziej przegranej pozycji.
Ludzie to nie koty, gotowe czasem przygarnąć obce szczenię i wychowac
jak własne.
No ale zdarzają się wyjątki więc może warto spróbować.
> Tak czy siak - jesli Lucyna zdecydowala sie to dziecko urodzic, musi obecnie
> przede wszystkim zadba co maksymalnie dobre warunki dla dziecka - a nie dla
> siebie, kochanka czy kogokolwiek innego. Siebie to juz wszyscy
> uszczesliwiali nawzajem, nie dbajac o konsekwencje, moze by tak z ponoszenia
> odpowiedzialnosci wylaczyc czlowieka, ktory zadnego wplywu na to czy sie
> pojawi nie mial. Zadnego wyboru. Jakos mam glebokie przekonanie, ze on
> wybralby pelna, kochajaca i pragnaca go rodzine. M a ktos watpliwosci?
Skąd wnioski, że Lucyna ma zamiar traktować dziecko jak kogoś mało ważnego?
Przemawia przez Ciebie Kaśku zakonnica karcąca groźnym palcem grzesznych ludzi.
Jakoś mam głębokie przekonanie, że Lucyna będzie robić wszystko co w jej mocy,
by dziecku zrekompensować skutki tego nieplanowanego ... 'poczęcia'.
Żeby to wszystkie 'poczęte' dzieci miały tak troskliwe matki...
> Krzywda juz sie stala - i nie jacys obcy ludzie ja spowodowali.
Jaki masz cel w pogłębianiu poczucia winy w Lucynie? Sądzisz, że to jej pomoże?
Bardziej sfrustrowana podejmie lepsze decyzje?
> Kaska
>
All
|