Data: 2004-09-27 16:02:01
Temat: Re: tuż przed przerwą ;)
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witaj * kachna * w news:sc05d.309151$vG5.291075@news.chello.at... :)
/.../
Zapracowana pewnie jesteś, więc staram się już.. nie przeszkadzać :)).
> /.../ poczułam zew narodu... Chociaż ja ograniczyłam
> się do stolarki :) Zapowiada się "interesująco" - deski stoją wszędzie
> a naczelnego konstruktora w domu wciąż nie ma, chociaż już po
> 11-tej. Jak tak dalej pójdzie, "remont" przeciągnie się do świąt!
Albo wejdziesz w rolę naczelnego i postawisz go przed faktem
dokonanym. Wtedy się konstruktor zreflektuje i zacznie wracać
o właściwej porze ;).
> > co się dzieje z M, gdy już zaspokoją swoje podstawowe
> > potrzeby, zbudują rodzinę, wykończą dom/mieszkanie, podchowają
> > dzieci... Niektórzy z nich zapewne włożą wtedy ciepłe kapcie
> > i usiądą przy kominku (lub TV) z książką, gazetą... ciesząc się
> > spokojem. Inni, wręcz przeciwnie - taka perspektywa będzie dla
> > nich praktycznie nie do zniesienia. Zaczną wychodzić niby bez celu,
> > ale faktycznie w poszukiwaniu nowych wyzwań.
> > Któregoś dnia wyjdą po papierosy ... i znikną? Może tak być?
> > ;)).
> Hmm... ja pytałam, dokąd idą wychodząc "po papierosy" ;))
> Czego wtedy szukają? Z czego się cieszą?
Sądzę, że może być za każdym razem inaczej ;)). Przede wszystkim,
moim zdaniem dążą (nieświadomie) do odnalezienia czegoś, co w jakiś
sposób utracili wraz z młodością, wraz z minionym czasem, a jest to
dokładnie powrót do miejsca startu. M (ci o których myślę) są w jakimś
sensie wojownikami, zdobywcami, konstruktorami i mają to głęboko
wpisane w swoje potrzeby. Gdy więc dokonają czegokolwiek i pozwolą
sobie na chwilę wytchnienia, wkrótce poczują niepokój z tytułu
upływającego czasu. Rozglądając się koło siebie zauważą, że ...
niestety, zrozumienia w swym otoczeniu nie znajdą (sami nie potrafią
tego niepokoju zwerbalizować!!), więc pozostaje im tylko jakiś rodzaj
gry zastępczej. Albo więc pójdą na ... brydża, może na ryby, albo do
dodatkowej pracy czy na jakieś inne pole społecznego zaangażowania
[czasem widzę takich porannych ptaszków, co to się skrzykują pod
spożywczym o dość nietypowej godzinie, ale to chyba nie to, o czym
mówię...;))].
Tak więc tych M. cieszy wszystko co jest nowe, zaskakujące, do
zdobycia, pokonania. W czym będą na nowo mogli pokazać, że są
użyteczni, potrzebni, wartościowi i co więcej - mogą przekraczać
dotychczas im znane granice. Są to tysiące spraw których wyjaśnienie
kobiecie jest niezwykle trudne (a najczęściej niestety niemożliwe) -
gdyż wyjaśnienie samej "tak absurdalnej" w oczach kobiety potrzeby,
jak działanie poza domem - jest awykonalne.
Jeśli więc znajdują chociaż cień tolerancji dla swych działań i potrzeb
(bez śledzenia, podejrzewania o niecności, wyrzutów, żalu), być może
znajdą w tym racjonalny złoty środek ku zadowoleniu wszystkich stron.
Jeśli jednak spotkają się z natarczywością, podejrzliwością, brakiem
akceptacji i zaufania - efektem tego wszystkiego będzie jakaś forma
dewaluacji tego, co w związku najcenniejsze - partnerstwa w zrozumieniu.
Skutek wówczas będzie taki, że ...
któregoś dnia "wyjdą po papierosy" i ślad po nich zaginie ...;))
> > Nie wiem dlaczego, ale skojarzył mi się w tym momencie niejaki pan
> > K.ot Bogusław bodajże, ze swymi zarobkami miesięcznymi w wysokości
> > ca 400 tysięcy złotych... /.../
> Może w takim razie to "nęcenie" nie wystarcza? Nie wystarczy chcieć
> wygrać w totka, żeby wygrać... Nie wystarczy nawet grać...
To prawda. Widzę trzy razy "nie" i zapewne można dodać jeszcze wiele.
Stąd wniosek, że potrzebna jest jeszcze jakaś ... "Iskra Boża" :)), czyli
coś, co zdarza się raz na milion, a może tylko tysiąc... Trudna sprawa.
Dla Wybranych.
> pozdrawiam :)
> kachna
pozdrawiam :)
All
¨
|