Data: 2004-05-19 14:31:33
Temat: Re: vonBraun: nieświadomość to wg. ciebie świadomość, co??? b
Od: "otta" <o...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sławku:
Mam w "rozumie" następujący cytat:
Zapytali Go, jaki dasz nam znak. Odpowiedział im: zburzcie tę świątynię a ja
ją w trzy dni odbuduję. Powiedzieli Mu: czterdzieści lat budowano tę świątynię
a ty w trzy dni chcesz ją odbudować? A On mówił o świątyni ciała swego."
Drugi cytat ze wspomnień o Karolu Wojtyle - lata seminarium (cytat z "rozumu"):
"Pamiętam jak Lolek uczył się z bardzo trudnego podręcznika metafizyki
formalnej, studiował go z ogromnym trudem. Był to wszak człowiek czynu.
Dopiero zaczynał być filozofem."
W tym miejscu mógłbym jeszcze wrzucić parę innych cytatów od innego rodzaju
guru's. Ale myślę że dwa powyższe wystarczą.
Ad. 1 Co to za nauczyciel (rabbi) który mówi takim językiem jakiego uczniowie
w żaden sposób pojąć nie mogą? Jeżeli chciał im przekazać wiadomość o sobie (o
świątyni ciała swego) to powinien to jasno powiedzieć? Być może mówił to do
czytelników ewangelii za 100-1000 lat? Tylko w takim razie mówił celowo
bełkotliwie (stojąc w tym momencie przed kamienną świątynią) tak by nikt go
nie mógł zrozumieć w tym miejscu i w tym czasie. Jeśli tak więc było to po co
Go słuchać?
Ad. 2 Podręcznik metafizyki formalnej brzmi, zaprawdę powiadam wam, dumnie.
Jestem głęboko przekonany że zawiera spójną konstrukcję filozoficzną z której
nie ma luk. I jestem przekonany że jedyny zbiór który spełnia warunki zapisane
w tym podręczniku to jednoelementowy zbiór ZERO. Nawet kiedyś chciałem
przejrzeć ten podręcznik ale dowiedziałem się że orginały są tylko po łacinie.
Oczywiście może się zdarzyć że to co napisałem jest nieprawdą. Jednakże
prawdopodobieństwo jest tak nikłe że ryzykując utratę głębokiej wiedzy dam
sobie spokój z czytaniem owego podręcznika.
Dokładnie takie samo jest moje podejście do JeT.
Moje eksperymenty życiowe dowiodły że gdy dostałem do ręki jakieś osobliwe
dzieło (głównie filozofia) to 99.5% (liczby wzięte z "rozumu") był to czysty
bełkot a zaledwie w 0.5% była tam jakaś godna uwagi treść. To właśnie powoduje
że unikam czytania bełkotu. Nie denerwuję się ani nie reaguję. Po prostu jest
mi to obojętne. Na świecie są miliony książek do przeczytania (konkurencja
TAK) i nie widzę powodów bym miał tracić cenne minuty mojego życia na
rozwikływanie zawiłości metafizyki formalnej JeT'a.
Osobnicy na których JeT tak chętnie się powołuje, Feynman, Einstein etc.
prowadzili wykłady (i pisali książki) których się słucha/czyta z
przyjemnością. Wykłady znakomitych naukowców na ogół są bardzo przyjemne w
odbiorze. Jednocześnie tych mniej znakomitych są na ogół skomplikowane,
zawikłane i trudne do zrozumienia. Oczywiście to nie jest 100% reguła i zdarza
się zamiana (świetny naukowiec - kiepskie wykłady lub taki sobie naukowiec ale
dobry popularyzator nauki). Jest to jednak przypadek nader rzadki.
Oczywiście mianem naukowca określam tu osoby niekoniecznie odpowiednio
utytułowane.
I dlatego nie za bardzo interesuje mnie co JeT ma do powiedzenia. Szkoda czasu
na filtrowanie bredni. Świat ma tyle jeszcze rzeczy do poznania że po co się
nim zajmować. Prawdopodobieństwo że ma coś interesującego do powiedzenia jest
naprawdę znikome.
Z tych samych powodów nie będę czytał indyjskich lub tybetańskich guru's, ani
nie zamierzam studiować Tory.
Otta
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|