Data: 2004-05-20 18:26:49
Temat: Re: A jednak żal, że tu w drzwiach nie pojawił się Puszkin ...
Od: "Filip Sielimowicz" <s...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "tycztom" <t...@i...pw.edu.pl> napisał w wiadomości
news:2gm0paF46j5tU1@uni-berlin.de...
> ->J.E. tycztom<- 2...@u...de naszkrobal/a:
>
> > oTTo
>
> > P.S. Teraz rozwiń. Pliz.
Nie rozumiem, tycz.
To, że ktoś się stara wypowiadać/wyrażać jasno i przejrzyście nie
gwarantuje oczywiście sukcesu. Trzeba stosować metody adekwatne
do sytuacji.
Mi generalnie chodzi jednak o to, że im trudniejszy problem, tym więcej
wysiłku wymaga od obu stron komunikacjia. A wysiłek polega na tym,
że zamiast oferowania własnych samonarzucających się skojarzeń
silnie zakotwiczamy się we wspólnym, znanym kontekście. Im kanał
komunikacyjny bardziej zaszumiony, tym silniejsza kotwica i bardziej
schematyczny kod wymiany informacji. Ale taka jest różnica między
komunikacją, a "przerabianiem sci-wiata na własne flaki", nie ?
Oczywiście komunikacja na zasadzie wolnych sekso-puszkino-skojarzeń
też może być przyjemna i pożyteczna, ale to podczas sjesty poobiedniej,
kiedy jednym uchem wchodzi, a drugim wychodzi i możemy się gapić
z hamaka prosto w niebo.
Generalnie warto chyba brać pod uwagę fakt, że wielu ludzi zagląda tu po to,
by się odprężyć, a nie poszukiwać przejścia w labiryncie 9o ile jest przejście).
Na to drugie mają czas i siły młodzieńcy na hormonalnym haju, którym
dzieuszka rzuca zalotne spojrzenie przez GG i przyklepuje zgubionym
e-trzewiczkiem. Człowiek pracujący zaś ma problem ze znalezieniem czasu,
siły i wolnych intelektualnych zasobów.
|