Data: 2010-02-09 21:46:28
Temat: Re: w sumie nie wiem jaki dać temat
Od: Marchewka <s...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ender pisze:
> Flyer pisze:
>> In article <hksb8l$con$1@news.onet.pl>, e...@n...net says...
>>> Flyer pisze:
>>>> In article <hkq2ad$t96$1@news.onet.pl>, e...@n...net says...
>>>>> Chciałbym zapytać, może ktoś spotkał się z czymś podobnym
>>>>> Otóż jakiś czas temu spotkałem pewną osobę.
>>>> Spotkałem się. Dawno, dawno temu. Też był rak, który był "wyciągany"
>>>> w momentach psychicznego zagrożenia dla tej osoby czy na użytek
>>>> tłumaczenia niedoskonałości procesów fizjologicznych tej osoby. Po
>>>> jakimś czasie skapnąłem się, że to może być nieprawda, ale nie
>>>> próbowałem prostować tej osoby na Twój sposób. I jak widzę miałem
>>>> rację, bo jedyne co Ty osiągnąłeś, to wprowadzenie w życie tej
>>>> dziewczyny permanentnego poczucia zagrożenia, że kiedyś rodzina się
>>>> dowie o oszustwie.
>>>>
>>>> I w całym tym temacie ciekawi mnie tylko jedno - co chcesz osiągnąć
>>>> ciągnąc ten temat? Obsesja? ;>
>>> Być może moje ujawnienie tej dziewczynie, że znam prawdę było jakimś
>>> utrwalaczem jej schizy
>>
>> Nie nazwałbym tego schizą - niektórzy spóźniając się do pracy, z
>> powodu zaspania czy innych przyczyn, zrzucają winę na przyczyny
>> zewnętrzne [innych, pogodę, komunikację]. Nie nazwałbyś tego stanu
>> schizą. Obrona, potrzebna czy nie, za pomocą usprawiedliwienia pt.
>> rak, nie jest ani lepsza ani gorsza. Nie biorę tutaj pod uwagę gry na
>> litość i współczucie, bo przy takim usprawiedliwieniu [rak] wcale nie
>> musi jej być - usprawiedliwienie może mieć za zadanie zapewnić
>> bezpieczeństwo, a nie korzyści długofalowe.
>>
>>> i tak znacznej utraty masy ciała, której wtedy nie miała. Choć
>>> zrobiłem to w najlepszej wierze.
>>
>> Założę alternatywną "diagnozę" - utrata masy ciała jest związana z
>> życiem w napięciu, oczekiwaniem na atak. Jeżeli dziewczyna oczekuje
>> ataku z Twojej strony, to sprawa jest o tyle prosta, że powinno
>> wystarczyć usunięcie się Ciebie z jej świata i po jakimś czasie *może*
>> wszystko wróci do normy sprzed Twojej rozmowy z dziewczyną. Jeżeli
>> jednak napięcie wywołało dodatkowe efekty [neurozy/psychozy] bądź
>> nieufność została rozciągnięta na rodzinę i znajomych dziewczyny ["oni
>> wiedzą, ale nie mówią"], to sprawa jest gorsza, bo logicznie rzecz
>> ujmując dziewczyna oczekuje reakcji na informacje, że nie ma raka, od
>> osób, które o tym nie wiedzą, więc nie mogą zareagować.
>>
>> Najmniej ryzykowną metodą pozostaje "przeznaczenie" - albo sama się
>> "uleczy" albo znajdzie osobę/środowisko, w którym będzie czuła się
>> akceptowana i niezagrożona i wobec którego nie będzie grała chorej na
>> raka lub będzie miała odwagę przyznać się do fałszu.
>>
>>> Zastanawiam się, jak daleko to się posunie i czy dałoby radę coś tu
>> pomóc.
>>
>> Znaczy dziewczyna jest jak tykająca bomba - trudno powiedzieć jaki
>> efekt wywołałaby rozmowa jej rodziny z nią.
>
> Dobra, jak można doprowadzić do rozbrojenia tej bomby,
> np. z pozycji mojej?
Przelec dziewczyne. Sie glupio pytasz.
I.
|