Data: 2010-07-14 08:29:05
Temat: Re: widzenie Buddy/pragnienie
Od: Piotrek Zawodny <p...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2010-07-14 10:14, kant.or pisze:
> Użytkownik "Piotrek Zawodny"<p...@o...pl> napisał
>
>> Mama przeczytała mi kazanie o znakach nietrwałości.
>>
>> Jestem niszczony. Gdy idę, czuję to, gdy rozmawiam, czuję to. Przez
>> promieniowanie.
>
> Kto wie, może to sprawia nam grawitację...
>
>> To jest bolesne. Czy Buddy nie widzimy? Pytam, bo chciałem odejść od
>> niszczenia przez naukę Buddy. Pozornie wydała mi się bardzo podobna do
>> moich spostrzeżeń. Ciało mówi Budda nie jest ja.
>
> Owszem ciało jest "ja", a w każdym razie "ja" wyraźnie czuje,
> że do niego należy i że jeśli o nie nie zadba, nikt inny tego nie zrobi.
>
>> Świadomość nie jest ja.
>
> Owszem, świadomość jest "ja", na tym właśnie
> świadomość polega, że jest skończona przynajmniej
> w danym momencie, a skoro tak, musi być ograniczona,
> a ciało w tym świadomości dopomaga, choć oczywiście ja większe
> jest od ciała i rozlewa się po ololicy bliższej i dalszej.
>
>> Postrzeżenia i tak dalej nie są ja.
>
> Owszem, stają się ja, zwłaszcza jeśli się powtarzają,
> tak w ogóle powstaje ja, na bazie spostrzeżeń,
> bo przeciez oczy i czucie oraz uczucia mają
> ludzie od zarania dziejów, język od całkiem niedawna,
> i myślimy językiem od całkiem niedawna.
>
>
>> Podlegają chorobie - przez którą Budda rozumie nietrwałość, zmianę.
>
> Albo ktoś źle zrozumiał Buddę, albo budda bajdurzy.
> Tylko absolutnie niezróżnicowana papka nie podlega
> zmianom, podobnie jak absolutna próżnia.
Papka to oceniające określenie,to już jakieś wyobrażenie. Absolutna
próżnia to wyobrażenie. Czy może istnieć absolutna próżnia w odniesieniu
do czegoś, co nie jest absolutną próżnią? Papka jest zróżnicowana,
papcze się, zmienia kształt. Jest dotykalna przez kogoś. A więc mamy już
dwie osoby: papkę i kogoś kto ją postrzega.
>
>> Ulegają niszczeniu, tak? Nie mogę promieniowania zatrzymać. Nie mogę
>> zatrzymać niszczenia świadomości i samego mnie. Co mogę zrobić? Mogę -
>> zdaniem nauczyciela - nie przywiązywać się.
>
> Jasne, najlepiej olej przyjaciół i pójdź w góry Tybetu,
> ewentualnie wleź na słup i tam siedź oraz medytuj.
>
>
>> Ale do czego się nie przywiązywać? Wszystko przecież jest nietrwałe, więc
>> nie powinienem się przywiązywać do niczego.
>
> Jeśli cos jest nietrwałe, to zdaniem buddyzmu nic
> niewarte ? A Twoja dziewczyna jest trwała ? A jej ciało ?
> Kobieta to koszmar, tak ? Mahatma Ghandi też bredził,
> przynajmnej na ten temat. Nie wspominam już nawet katolickicvh
> biskupów i papieży.
>
>> Ale co to znaczy "nie przywiązywać się"? Czy teraz jestem przywiązany,
>> pisząc, do klawiatury i Waszej uwagi? Mam się zupełnie schować pod ziemię?
>> Wtedy też będę przywiązany. A może wizja Buddy - widzenie Buddy - o którym
>> mówią mnisi ze wschodu, jest? Może to jest Budda? Może widzimy Buddę? Jakże
>> podobne to wyrażenie do wyrażenia chrześcijańskiego "widzenie Boga". Mówi
>> się o uszczęśliwiającym po śmierci widzeniu Boga. Mnich, który
>> zaprotestował w Wietnamie poprzez samobójstwo, napisał list, w którym pisał
>> o "widzeniu Buddy", którego za chwilę dostąpi.
>
> Kochasz Buddę ? Ok., nic w tym złego, ja też go lubię,
> ale czy on był nieomylny ? :o/ Moja dziewczyna jest omylna,
> a kocham ją bardziej niż Buddę :o)
>
> zdar
> kant.or
>
>
|