Data: 2004-07-26 13:53:32
Temat: Re: więzienie z kilogramów
Od: "Phill" <f...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Dziękuję.
Nie dziękuj bo pomyślę, że jesteś masochistką. W każdym razie wpomniałaś coś
o życiu wewnętrznym. Ostatnio dużo się zastanawiam nad powiązaniem
uzależnień człowieka z jego psychiką i dlaczego tak trudno jest wyjść
człowiekowi z tej opresji. Duża większość twierdzi, że jest to tylko domeną
silnej woli, którą trzeba w sobie nieustannie wzmacniać. Takie podejście do
sprawy implikuje następujące stwierdzenia: uzależnionym się jest do końca
życia (ślepa wola, która nigdy się nie uczy), każde pofolgowanie sobie jest
nawrotem do uzależnienia. Na mój rozum, przy całym szacunku dla nauki i
naukowców jest to bzdurą i nieporozumieniem. To taki wstęp teoretyczny. Mam
dla ciebie propozycję innego podejścia do sprawy. Abyś mianowicie
wykształciła w swoim rozumie umiejętność intuicyjnego a nie werbalnego (bo
to już posiadasz) rozumienia problemu. Chodzi mi o wykonywanie następującego
ćwiczenia: poświęć pewną część czasu codziennie (np 1/2 godzimy) na
wchodzenie poprzez wyobraźnię "w swoją skórę" podczas jedzenia. Tzm. co
czujesz gdy jesz (mp. smak jakiegoś pokarmu, nasycenie, uspokojenie,
rozgoryczenie). Ważne abyś nie czyniła przy tym żadnego wysiłku. Po prostu
baw się swoją wyobrźnią. Chodzi o stanięcie "obok" siebie. Szybko zauważysz,
że jakiekolwiek ocenianie własnej postawy jest niepotrzebnym wysiłkiem,
który osłabia percepcję i uniemożliwia wejście w głębsze warstwy twoich
motywów. To ćwiczenie ma za zadanie widzenia całokształtu twojej postawy
(otyłość jest tylko wierzchołkiem góry lodowej). Chodzi po prostu o to byś
miała coraz lepszy dostęp do własnej podświadomości i aby podświadomość
stawała się świadomością. Możesz tego dokonać tylko przez polepszanie
wrażliwości duchowej a ta domaga się systematyczności i tu ukłon w stronę
silnej woli. W zależności od jakości twojej pracy po pewnym czasie twoje
świadome działanie stanie się nawykiem, który zaczniesz wykonywać
nieświadomie. I pamiętaj, tu nie ma żadnych magród w postaci satysfakcji, że
czegoś dokonałam a jest tylko ostateczne wewnętrzne przekonanie (które
pojawi się "z nikąd") nie potrzebuję tyle jeść. Acha i nie sugeruj się do
końca tym co napisałem- traktuj to jako drobny drogowskazik- liczy się twoje
uczenie się siebie. Taka moja rada.
|