Dnia Wed, 7 Dec 2005 07:45:08 +0100, Norbert napisał(a):

> No jasne, czasem rano sam robilem EKG w gabinecie zabiegowym ;)

Jaki z tego wniosek? Wiecej praktykantow w gabinetach lekarskich :)

> Tez tak uwazam :) Wielu mi zarzuca ze nie jestem "fajny" i mowie zawsze co
> mysle no ale mam byc specjalista w swoim fachu a nie psychologiem
> pocieszycielem.

Pewnie.
Wystarczy zeby lekarz staral sie byc grzeczny i uprzejmy i nie krzyczal bez
dobrego powodu :)

> "piekno" demokracji, glupsza wiekszosc wybiera za madrzejsza mniejszosc.

Niestety.
Zla na media jestem, ze tym mniej madrym nie pomagali w dokonaniu wyboru.
Polowa albo i wiecej z nich i tak by szla za Ojcem Dyrektorem czy
profesorem Lepperem, ale mysle ze byla szansa zeby czesc z glosujacych
zmienila wybor gdyby sie im wytlumaczylo to i owo.

>>> Nagonka, ostatnio na praktykach nawet radiologa przy USG straszyli TVNem
>>> :)
>>
>> Czemu?
>
> Od tak sobie, ludzie takie bzdury wygaduja czasem ze strach :)

Nie rozumiem. Zupelnie zadnych powodow nie podawali?

> Media maja instynkt stadny, ostatnia sprawa z tymi pielegniarkami, no coz
> nie postapily za dobrze, ale te dzieci sa wyjmowane do wazenia i jakos
> przezywaja. A zrobiono z tego nie wiadomo co.

Nie czytalam ale mysle ze na ten temat byly tu juz dyskusje. Jestem zla na
te pielegniarki jak cholera. Na media bylam zla nie dlatego ze sprawe
"rozdmuchaly" tylko dlatego ze to ciagle pokazywaly a mi sie serce sciskalo
jak patrzalam na te przerazone malenstwa.
Wogole bylam przerazona wrecz, jak sluchalam kolezanek z pracy tych
pielegniarek. Rozumiem ze ich nie potepialy, ale one jako argumenty na ich
obrone przedstawialy to, ze takie dziecko ma wielki strach przed dotykiem i
trzeba je pomalu do niego przyzwyczajac (zaczynajac delikatnie od stopek).
No to buch malego do kieszeni - niech sie przyzwyczaja.

Wiem ze z mojego punktu siedzenia wyglada to inaczej a z punktu widzenia
kolezanek pielegniarek - inaczej. I dlatego zapytalam o zdanie swojej
kolezanki - pielegniarki. Byla obuzona zachowaniem dziewczyn, bo w szkolach
nie takiego postepowania z wczesniakami ucza. Twierdzila tez, ze gdy ona
pracowala jako pielegniarka (zmienila prace ze wzgledow finansowych), to
takie superdelikatne maluszki byly w specjalnych inkubatorach z waga, byly
to inkubatory otwarte zeby nie trzeba bylo dzieciaczkow przekladac z
miejsca na miejsce przy pielegnacji i badaniach. I jest ta kolezanka
przekonana, ze skoro wtedy takie inkubatory sie stosowalo, to teraz tym
bardziej, wiec to przekladanie dzieci na wage to bzdura. No ale ja mysle,
ze jesli faktycznie uzywanoby tam takich inkubatorow, dziennikarze by sie
dowiedzieli i jeszcze bardziej na nie wsiedli, a ja nie slyszalam takich
argumentow przeciwko tym pielegniarkom. Choc faktycznie dziwne ze sie
takich inkubatorow powszechnie nie stosuje skoro byly juz takie lata temu.

Nie jestem za jakims wielkim karaniem tych dziewczyn, jednak uwazam ze
powinno sie im odebrac raz na zawsze prawo do wykonywania zawodu. I juz.

Mam coraz wieksze wrazenie, ze w sluzbie zdrowia traktuje sie pacjenta jak
rzecz. Te porownania lekarza do elektronika czy hydraulika wydaja sie wtedy
trafione. Jest to jakos uzasadnione, bo tak jak elektronik zajmuje sie
telewizorem a hydraulik rura - tak lekarz zajmuje sie pacjentem. Ale mysle
ze lekarze powinni nauczyc sie patrzec na pacjentow jak na _czlowieka_,
przypominac sobie wciaz o tym ze nie zajmuja sie naprawianiem sprzetu lecz
leczeniem _ludzi_, zajmujac sie pacjentem patrzec na niego tak, jakby
patrzeli na swoich rodzicow, dzieci lub samych siebie.

Kiedy Marka B. prosilam o rady w sprawie leczenia mojej mamy, odpowiadal mi
mowiac co on by zrobil gdyby o jego mame chodzilo. I o takie myslenie
chodzi.

> Baa, jak ja nie mialem jeszcze fartucha zalozonego i wchodzilem do gabinetu
> lekarza w ramach tych praktyk to mialem przejscia. Na drugi dzien mialem juz
> fartuch i przewieszony stetoskop, zeby nie dyskutowac :)

:)

> W niektorych schorzeniach naprawde trudno
>i po drugie nie ma czasu i lekarz
> nie jest prawde mowiac od tlumaczenia.

Dlatego czasem trzeba pouogolniac, zobrazowic itd.
Siostra mi opowiadala jak lekarz jej tlumaczyl chorobe serca naszej mamy.
Zrozumiala na ile sie dalo. Uwazam ze pacjent ma prawo mniej wiecej
wiedziec co mu jest i co maja robic lekarstwa, ktore sie mu przepisuje.
I ma prawo zapytac jak to sie stalo ze wlasnie on zachorowal.
Lekarz ma oczywiscie prawo uprzejmie odpowiedziec "Przepraszam, ale duzo
pacjentow czeka w kolejce, wytlumacze to pani moze innym razem, jesli
bedzie spokojniej. Tymczasem niech moze pani sprobuje o tym poczytac (tu
najlepiej wreczenie ulotki), jesli czegos pani nie zrozumie - postaram sie
wytlumaczyc".

> No jeszcze jestem studentem. Ale moze kiedys. Spodobala mi sie praca
> pediatry z paru wzgledow. Nie bede sie rozpisywal bo mam zaraz zajecia o 8
> :)

Ok.
Nie za bardzo znam sie na ksztalceniu lekarzy, pisales o swoich pacjentach
wiec sadzilam ze juz pracujesz w zawodzie.

--
Sabina