Data: 2008-05-14 10:48:42
Temat: Re: zakaz aborcji... raz jeszcze
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Sorry..
Khem, ale ja odnosiłam się do tego jednego artykułu. Do sprawy tak świeżej,
że nic tak naprawdę nie wiadomo.
Uogólnienia wprowadziłeś na własną rękę.
Chcesz poznać moje zdanie na temat aborcji?
Jest taki film. Film w sumie o aborcji, na podstawie książki Johna Irvinga,
"Regulamin tłoczni win".
Opowiada o młodym adepcie lekarskim, który mieszka w domu dziecka
prowadzonym przez lekarza, który to lekarz przeprowadza aborcje.
Przeprowadza je, bo nie chce, żeby kobiety robiły je gdzieś pokątnie.
Adept jest oczywiście przeciwko. Wyrusza z domu i trafia do sadu, gdzie
zbiera jabłka razem z innymi ludźmi. Spotyka tam dziewczynę, która zaszła w
ciążę, bo była wykorzystywana przez własnego ojca.
I co wtedy? Wtedy przeprowadza aborcję, bo dochodzi do wniosku, że "Czasami
trzeba złamać zasady, żeby było tak jak należy".
I to właśnie zdanie opisuje cały mój stosunek do aborcji.
"Czasami trzeba złamać zasady, żeby było tak jak należy".
Sęk w tym, że takiej postawy nie można zapisać w prawie. Bo podstawowym
założeniem prawa jest to, że nie będzie łamane.
A jak prawnie zapisać zasady, które czasami trzeba złamać?
Nie wiem.
Dobrze, jak są zasady. Ale czasami trzeba je złamać. Z ciężkim sercem.
M.
|