Data: 2003-05-06 00:00:49
Temat: Re: zaspokajanie glodu czy cos wiecej?
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
EvaTM napisał:
> Ja mam na myśli wiele przykładów z życia wziętych.
A ja wymachuję swoją maczugą jak rodowity Neandertalczyk w składzie
porcelany - wolę zastosować odpowiednią uwagę, żeby meritum postu gdzieś
nie uciekło. ;)
> > Wg mnie takie przeżycia są typowe dla Miłości jako marnej sztuki albo
> > jako transakcji barterowej. Znaczy się - każda ze stron takiego układu
> > jest tak samo winna. ;)
Tu jeszcze tylko uzupełnię - chodzi mi o winę w sensie metafizycznym a
nie pokazywania palcem.
> pozwolę nie zgodzić się z Tobą do końca.
> Otóż - bywa, że jedna ze stron ma długo nadzieję
> że porozumienie jednak się pojawi, oczywiście ta chcąca
> coś uzgodnić.
Zaraz, zaraz - to ta strona kocha, czy czeka na sygnał do kochania? I
jeżeli tylko czeka, to czy może mieć pretensję do drugiej strony, że nie
odpowiada - przecież tam nie ma miłości. Jest tylko wzajemne
obserwowanie się i sprawdzanie, czy warto wchodzić w rolę.
A z innej strony - sam jestem jednostką "niepewną", ale wydaje mi się,
że taka ułomność obiektywnie już jest dowodem winy [subiektywnie można
winę zrzucić na nerwy, wychowanie itd.] - Pan Bóg po to dał człowiekowi
rozum, żeby go używał i doskonalił. ;)
> I otóż ;) - ta druga strona nie chce lub nie może zrozumieć,
> że tak się na długą metę nie da.
> (może to sadyzm lub masochizm? ;))
Sorry za przykład, ale chyba adekwatny - widziałaś kiedyś jak pies
spotyka innego psa i oba stoją naprzeciw siebie czekając tylko na sygnał
do ataku? W końcu jeden nie wytrzymuje i atakuje - czy obiektywnie można
powiedzieć, że któryś któregoś zaatakował, czy raczej że się zwarły [bo
oba miały na to ochotę, tylko się "badały"]. Ale subiektywny obserwator
powie, że pies A rzucił się na psa B. U ludzi wygląda to podobnie -
oboje siebie badają, a ta strona [kobieta? ;) ], która pierwsza traci
cierpliwość, wychodzi na pozycję tej dojrzalszej i bardziej świadomej. A
figa! ;)
> Jeśli nie dojdzie do formalnego związania się, to w końcu
> i tak się to rozpadnie, jeśli nawet był to zalążek "M" lub choćby
Ja tam jestem za modelem - przyjaźń --> miłość. Model pt. zauroczenie
--> miłość jest dla mnie [już?] trochę idiotyczny, nie wspominając o
modelu transakcyjnym oferowanym przez biura matrymonialne - kiedyś kilka
razy skorzystałem i odechciało mi się bawienia w "prawdziwy
wersal"/wzajemne obwąchiwanie się. Tę zabawę pozostawiam psom. ;)
> Jaka więc wina tej chcącej coś uzgodnić strony?
> Chyba tylko ta, że w ogóle chciała próbować ;).
A opis sytuacji, a powody chęci uzgodnienia - ja staram się szukać
prawdy bliższej obiektywizmowi, odrzucając zabawę w Ludzki Teatr. ;)
Flyer
|