Data: 2001-11-08 10:37:06
Temat: Re: zaufanie
Od: "Mefisto" <o...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"defric"
> *Jasne! Kredyt zaufania. Masz najzupełniej rację. Ale zastanawiam się
> dlaczego,
> u niektórych osób, ten kredyt ciągle jest i jest.
> Przecież w ciągu naszego życia wiele razy "człowiek ufający" (tak go
> nazwijmy),
> ma okoliczność zawieść się na innym nie raz, nie dwa, nie trzy.
> Dlaczego w takim razie taki kredyt cały czas daje nowo poznanym osobom?
> Dlaczego właściwość ta nie ginie w "człowieku ufającym"?
Ja to widzę przez pryzmat teorii gier. Jak się obracasz pośród ludzi, z
którymi - raz poznanymi - będzie się jakieś kontakty utrzymywać stale, to
się opłaca podchodzić do nich z kredytem zaufania. Możesz się przejechać
nawet na dziesięciu osobach, ale w końcu obie znajdziesz kilka przynajmniej
takich, którzy zaufania nie zawiodą i zysk z takich znajomości przewyższy
straty. Osoby niesolidne nie dość, że drugi raz raczej nie zrobią w konia
tego samego naiwniaka, to jeszcze zostaną naznaczone przez opinię publiczną
jako "nietykalni". Wiele osób tę strategię stosuje instynktownie. Warunki
powodzenia - straty, na jakie się narażamy przy potencjalnym pierwszym
kontakcie nie mogą być zbyt duże, więc lepiej nie ufać komuś słabo znanemu w
ważnych sprawach; poza tym musi istnieć gwarancja lub przynajmniej spore
prawdopodobieństwo, że pierwszy kontakt nie będzie ostatnim.
Pozdrowienia
Mefisto
|