Data: 2008-05-22 22:37:27
Temat: Re: zdjecia ze spotkania na Woli
Od: "Jagoda" <b...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik ""Bogusław Radzimierski"" <r...@n...pl> napisał w
wiadomości news:00ac01c8b9ce$3dab09c0$b9011d40$@pl...
> Dzieki Jagoda za spotkanie, szkoda że duchy w tym roku nie straszyły,
> dzieki Sylwek za zwiedzania grot, dzieki Rafał za symatyczne zdjęcia,
> dzieki Wszystkim za miła atmosfere :-) Pozdr.
Hej !
To ja dziekuję że przyjechaliście, a gościna to Wasza zasługa i wszystkich
uczestników.
Poprzywoziliście tyle przysmaków, że jeszcze w niedzielę zajadaliśmy się
pysznymi słodkościami.
Dziękuję również za prezenty roslinne . Tobie za perełkę Rydala i że
przywiozłeś tak sympatycznych przyjaciół , Rafałowi
za wrzosy , Ani K.i Krysi za bylinki, Jackowi za nasionka baobaba i skórzane
rękodzieło. Dziękuję Marcie że wreszcie zdecydowała się odwiedzić siedzibę
centralnej frakcji :-). Kuleczce dziękuję za fantastyczne ciasto z
rabarbarem. Piotrowi że jechał tak daleko, na krótką chwilę, żeby się z nami
zobaczyć
I wszystkim za przygotowanie sutej uczty i miłą atmosferę.
Duch nie straszy :-) On tam pilnuje i pomaga nam czasami. To Dobry Duch :-).
W sobotę jak już pojechaliście, przeżyliśmy niemiłe chwile.
Zostaliśmy sami.
Piotr zostawił nam zapalniczkę z laserowym światełkiem, żebyśmy mogli
pozamykać górę i pogasić światła w piwnicy. Po wyłączeniu świateł w
piwnicach Sylwek wbiegał pod górkę i poślizgnął się na trawie. Ratując się
przed
upadkiem, wypuścił z ręki tę że zapalniczkę. W takich ciemnościach i
wysokiej trawie nie mógł jej już znaleźć.
Gdy byliśmy gotowi do odjazdu, pozostało tylko wyłączenie lampy na lipie i
zabranie kabla do samochodu ale okazało się że samochód nie odpala :-(
Otwarte przez cały dzień drzwi, bagażnik i włączone radio sprawiły, że
rozładował.się akumukator
Na domiar zostaliśmy bez telefonu, bo telefon został w busie i pojechał z
Łukaszem do domu.
Na szczęście przed wyjazdem na Wolę, jakimś dziwnym przeczuciem, zapakowałam
prostownik do bagażnika i mogliśmy akumulator podładować. Ale ... :-)
Żeby włączyć prostownik, trzeba było wyłączyć lampę na lipie :-))).
Aaale niemiłe wrażenie :-((( .
Tylko poświata księżyca pozwalała nam się poruszać w ciemnościach.
Ile czasu trwało ładowanie, nie potrafię powiedzieć, ale dla mnie długo :-)
W międzyczasie Sylwek pokazał mi gdzie się potknął i mniej więcej gdzie
mógł zgubić zapalniczkę, jedyne żródełko światła. Nie mogłam szukać, bo
ciemności były egipskie, ale gdy położyłam rękę na ziemi, żeby pomacać,
trafiłam prosto na zapalniczkę . Niewiarygodne :-) .
Całe szczęście że Pipi była z nami, dodawała nam odwagi i wypatrywała obcych
w ciemnościach. Nie szczeknęła ani razu :-).
Pozdrawiam wszystkich serdecznie - Jagoda
|