Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!newsfeed.tpinternet.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "ajtne" <a...@a...box43.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: zdrada
Date: Tue, 24 Sep 2002 16:23:22 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 82
Message-ID: <amptbq$b8o$2@news.tpi.pl>
References: <amk3h9$d5g$1@news.tpi.pl> <a...@g...h9c006c68.invalid>
NNTP-Posting-Host: users17.rtk.net.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.tpi.pl 1032878268 11544 217.97.232.49 (24 Sep 2002 14:37:48 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 24 Sep 2002 14:37:48 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MSMail-Priority: Normal
User-Agent: Hamster/1.3.23.2
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:157020
Ukryj nagłówki
Użytkownik "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:amljn3.3vs627h.1@gst.h9c006c68.invalid...
> "dekalog zdrady małżeńskiej"
> - z okien Gormenghast
Ach!!! Ależ to brzmi! ;) Z Dekalogiem się nie dyskutuje, tylko z wiarą wykonuje,
ale ja i tak się ośmielę ;))))
> Jeśli zjawisko istnieje i jest niebagatelnie powszechne, znaczy to,
> że jest naturalne, a jego potępienie wynika z unormowań (potrzeb)
> społeczno-kulturowych.
Oczywiście. Czasami normą jest poligamia, poliandria, czasami monogamia.
Czy w haremie można było mówić o zdradzie? A jeśli tak - to ze współżoną, czy z innym
haremem? ;)
Czy ostre reakcje na zdradę błyby więc zjawiskiem tylko kulturowym?
Czy zdrada wzbudza takie emocje dlatego, że jest nazwana "zdradą"? ~:|
> Związek dwojga ludzi nie jest więc położeniem
> dwóch metalowych kulek wewnątrz powierzchni wklęsłego zwierciadła
> skierowanego ku niebu, choć absolutnie wszyscy o takim modelu marzą i do
> takiego modelu dążą, a nawet niektórym się to udaje.
Tyle, ze nie są to TYLKO dwie kulki... Ale i całe pokolenia, które siedzą na barkach
każdego z partnerów. Wszystkie babcie, dziadkowie, pociotki szepczące do ucha o
swoich
doświadczeniach, zasadach, sposobach na życie. I wszytko to kłębi się w małżeńskim
łożu...
Wolność wyboru... hmmmm...;))) MZ te uwarunkowania + taniec jaki się tańczy we
własnym małżeństwie
mogą stworzyć warunki do zdrady. To wolność ograniczona przez własne ograniczenia...
> Pojawienie się potomstwa w związku na długo powinno (wymóg społeczno-
> kulturowy) zmieniac wszelkie priorytety związku przy równoczesnym utrzy-
> maniu podstawowych jego ról w odniesieniu do partnerów. Sam ten fakt
> często zmienia kobietę w matkę, gdzie rola żony (kochanki i przyjaciela
> w jednym) znika na drugim bądź jeszcze dalszym planie. Cokolwiek jednak
> miałoby się dziać w takim związku jest on na siebie skazany tak długo, jak
> długo dzieci odnoszą z tego korzyści.
To jest chyba twierdzenie życzeniowe? Bo gdyby tak było faktycznie wynikałoby z tego,
ze ludzie
kierują się racjami logicznymi, a nie całą sferą instynktów, potrzeb, emocji,
nieuświadomionych
dążeń i celów... Poza tym, kto ocenia czy dzieci odnoszą korzyści? Małżonkowie? I
wtedy decydują, że
są na siebie "skazani"? Chyba mówisz o pewnych niezwerbalizowanych automatyzmach,
prawda?
> W tym swietle większe
> szanse "przeżycia" wydaja się mieć związki z większym stażem przed-
> małżeńskim.
Wielkokrotnie badania wykazały (na pewno nie znajdę teraz źródeł, bo nie mam czasu),
że zarówno zbyt
długi okres "narzeczeński", jak i zbyt krótki nie sprzyja dobremu związkowi.
Oczywiście w tak
delikatnej materii nie ma reguł, ale optymalny czas to rok-dwa lata....
> 10. Arsenał środków kompensowania deficytu w związku jest nieograniczony
> a zdrada fizyczna jest w tym arsenale metodą absolutnie krańcową i stosunkowo
> marginalną.
Ale jest jednocześnie bardzo klarowną oznaką, że coś złego się dzieje. Czasem złe
funkcjonowanie
związku wywołuje objawy na pozór nie mające nic wspólnego
z kryzysem małżeńskim...Pewne zachowania są zdeterminowane skłonnościami danego
człowieka - do
zdrady, do uzależnień, do
somatyzacji itd., a taki a nie inny układ je wyzwala. Np. zdradę. Rozumiem więc
zdradę bardziej
jako objaw niż jako winę.
A co będzie dalej, zależeć już będzie od tego jak zareaguje cały system...
To ryzykowne stwierdzenie - ale uważam, że czasami zdrada może być korzystna dla
związku...
Jeśli jest to zdrada, a nie odejście...
Zależy co się z tym fantem zrobi POTEM.
> Niemniej ze względu na spektakularność zjawiska oraz presję
> społeczną, jako jedyna jest powodem negatywnych ocen i dramatycznych
> rozstrzygnięć.
No właśnie - presja społeczna. Czy zawsze zdrada była traktowana tak samo?
Szczególnie męska zdrada. Szczególnie w społeczeństwach patriarchalnych...
Kółeczko zatoczone - wracamy do norm kulturowych ;)
pozdrawiam :)
joa
|