Data: 2002-09-24 20:32:22
Temat: Re: zdrada
Od: "Pyzol" <p...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"... z Gormenghast"
Nie interesuja się
> tym samym, a jednak mają potrzebę zgłębiania własnych zainteresowań.
> Co więcej - nie moga tego robic ZE SOBĄ bo ... nie interesuja się tym
samym.
> Jak wół wychodzi kompensacja deficytów związku.
Nie to nie sa deficyty zwiazku. W zwiazku kazdy moze miec jakies swoje
zainteresowania, ktore partner niekoniecznie musi dzielic aby zwiazek byl
udany. Ci ludzie, bez wzgledu na to jakie maja inne zainterseowania,
przede wszystkim powinni byc zaintersowani samym zwiazkiem, i temu poswiecic
przynajmniej troche czasu. Tutaj, ze sie wyraze, zainteresowania maja nad
wyraz wspolne i nie gratyfikuje ich zaden automat, lecz ludzki wysilek,
praca, wspolny rozwoj.
Tak wiec, nie jest to "deficyt zwiazku", tylko nieumiejetnosc zdefiniowania
czym zwiazek jest, jakiego obie strony oczekuja i na jaki obie strony
wspolnie pracuja. Ze zgrzytami, jasne, ale nie z "pomoca" zdrad.
Zwiazek nie polega na tym, aby MNIE bylo dobrze, ale aby dobrze bylo NAM -
osobno i razem.
> W Twoim związku jest wszystko OK. Pilnuj więc tylko aby tak było zawsze,
"Nie cudzoloz!";)
( hehehehehe!)
> i wiem, że może tak byc zawsze. Ale są tysiące małżeństw (mniej związków
> nieformalnych, gdyż te rządzą się rzeczywiście jakby bardzuiej dojrzałymi
regułami),
> w których przepaście są na kazdym kroku,
Allu, mozesz wymienic chocby kilka?
> Potem często ujawniają się rozbiezności. Jesłi sie je zlekceważy, a nikt
związku
> zrywać nie zamierza - rozpocznie się etap kompensacji.
...albo czlowiek sobie przypomina co sobie wlasciwie obiecal, wreszcie
zaczyna rozumiec, ze nie bylo to tylko wspolne konto i wspolne dzieci. Malo
tego, ppniewaz budowanie powyzszych niejako ma sie juz za soba, nareszcie
jest wiecej czasu dla siebie nawzajem. Na to "w radosci i w biedzie" -
wspolne.
Kaska
|