Data: 2002-09-24 14:15:25
Temat: Re: zdrada
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Melisa" w news:amq061$3cn$1@zeus.man.szczecin.pl...
/.../
> > No i mam teorię, że właśnie sieć - usnet - stanowi dzisiaj dla
> > bardzo wielu nową mozliwość kompensacji deficytów w związku.
> Eeee, a ja mam prostsze wytlumaczenie, z wlasnego przykladu - nie zawsze
> partnerzy interesuja sie tym samym - i dobrze.
:))). No a pomyśł teraz Meliso nad tym co powiedziałaś. Nie interesuja się
tym samym, a jednak mają potrzebę zgłębiania własnych zainteresowań.
Co więcej - nie moga tego robic ZE SOBĄ bo ... nie interesuja się tym samym.
Jak wół wychodzi kompensacja deficytów związku.
> Ja subskrybuje psychologie, a on np fotografie, gry itd. Nie pociaga
> go ta grupa i tyle. I pewnie wiecej jest takich par.
Dokładnie tak. I dlatego mówię, ze jest to pozytywna sytona sieci, gdyż
zamiast tak jak do tej pory być skazanym na samotność, telewizję, książki,
mamy cos nowego - fenomenalny worek bez dna gdzie każdy znajdzie cos
dla siebie. A jak znajdzie, to będzie bardziej zadowolony. A jak będzie
bardziej zadowolony to przeniesie to zadowolenie DO WNĘTRZA związku.
> Kurde, a ja jeszcze plotkuje z mezem. I nie ma sie na kogo skarzyc,
> bo oboje siedzimy w necie. /.../ :)
No i bardzo dobrze!! Pewnie dlatego nie wiesz co to zdrady :))).
> A ja mysle, ze najfajniej jest wtedy, kiedy nie trzeba niczego ukrywac czy
> poszukiwac 'zdradzieckich' listow. Tzn nam tak najfajniej :)
To nie podlega dyskusji. Oczywiście - tak jest najfajniej.
Dziękuję Ci za ten opis. Niektórzy mogliby go sobie wydrukować
i wrzucić swoim partnerom do przemyśłenia...;))
> Przyjemnosc, ktorą nie mozna sie podzielic to pol przyjemnosci ;)
> Nie wiem czy to co opisujesz to jest "pozytywna kompensacja", maz w jakims
> magicznym necie, a zona przy pracach domowych albo plotkach sasiedzkich, nie
> pasuje mi to. Taki podzial..
No ale takie podziały sa faktem Meliso! Przecież Twóje małżęństwo jest tu
wzorcem poprawności więc nie o nim mówimy.
> Zdecydowanie przyjemniej mi kiedy razem
> 'pracujemy domowo', a potem np ja czytam a on wloczy sie po necie od czasu
> do czasu komentujac co znalazl ciekawego. Tylko mysle, gdzie u nas ta
> kompensacja...? Nie wiem i jakos nie czuje potrzeby...
Ech... zdajesz się tego nie rozumieć, no ale nie dziwię Ci się.
> Co oczywiscie nie znaczy, ze popieram siedzenie sobie na karku i robienie
> wszystkiego razem. My tez tak nie zyjemy, mamy swoje indywidualne zajecia,
> ale nie widze w nich kompensacji monotonii w zwiazku. Nie ma kompensacji, bo
> nie ma monotonii? Czy uwazasz ze najpierw musi wystapic monotonia, a potem
> kompensacja?
> I czy piszesz o zwiazkach partnerskich czy tzw tradycyjnych (zona przy
> pracach domowych, maz z gazeta/netem)?
W Twoim związku jest wszystko OK. Pilnuj więc tylko aby tak było zawsze,
i wiem, że może tak byc zawsze. Ale są tysiące małżeństw (mniej związków
nieformalnych, gdyż te rządzą się rzeczywiście jakby bardzuiej dojrzałymi regułami),
w których przepaście są na kazdym kroku, nie mówiąc już o sieci i kompeterze
jako narzędziu do pracy czy relaksu. To kompromisy zbliżają ludzi do siebie,
łaczą ich wspólne zainteresowania. Pierwsze kilka lat związku upływa na krzątaninie
która jest zwykle silnym spoiwem i motorem wspólnych działań.
Potem często ujawniają się rozbiezności. Jesłi sie je zlekceważy, a nikt związku
zrywać nie zamierza - rozpocznie się etap kompensacji.
> Melisa
>
All
|