Data: 2005-05-09 09:04:08
Temat: Re: zdrada ? - co o tym myślicie ?
Od: 'madzik' <m...@g...niet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Oasy:
>>No właśnie, przesadnej. Do bólu. I - IMHO - _nie_zawsze_ do końca
>>potrzebnej. W sytuacji takiej jak omawiana.
> Akurat w tej włąśnie sytuacji z kilku względów bardzo potrzebna.
Uzasadnisz szerzej, czy wyjaśnienie jak w Twoich poniższych tekstach?
>>Pytanie też, czy - nawet jeśli jedna osoba w związku taką szczerość
>>doceni - czy w równym stopniu doceni ją też partner/-ka tej osoby?
> To można ocenić tylko z perspektywy czasu.
Ale zeby to ocenić z perspektywy czasu, trzeba to zrobić (=być szczerym
w takiej sytuacji).
A jesli po czasie sie okazuje, ze to nie bylo dobrym pomyslem?
To jest IMO jak z biciem dziecka w nadziei, że to podziała. Ale czy
działa, czy nie dziala, nie da sie sprawdzic bez uderzenia go. Ponieważ
(IMO) ryzyko, ze uzyta metoda przyniesie wiecej szkód niż korzyści, jest
za duze - nie warto z niej korzystac.
Wyciełam to wczesniej, ale w sumie mogę dopisać teraz: mnie, w moim
życiu metoda "absolutnej szczerości do końca" nie sprawdziła się. Tzn.
każdy mężczyzna rezerwował sobie prawo do bycia tak mocno szczerym - do
momentu, gdy ta szczerość zaczynała byc skierowana w jego stronę. Wtedy
już przestawało im się podobać. Podobne obserwacje mam wśrod mojej rodziny.
Jeśli kiedyś będzie mi dane spotkać faceta, co do ktorego w trakcie
poznawania go dojdę do wniosku, że mogę być "do spodu szczera", będę.
Ale moje dotychczasowe doświadczenia mówią mi, że lepiej facetom nie
mówić wszystkiego. To powyższe w podobnym stopniu dotyczy kobiet. Tak
samo nie chciałabym dowiedzieć się o pewnych rzeczach, i widzę, na
przykładzie paru kobiet z mojego dość bliskiego otoczenia, że one też
wolaŁYby nie wiedzieć.
>>Mowa jest o "błędach" związanych z próbami "zakochania się" w innej osobie
>>podczas chwilowej nieobecności partnera/-ki. Na czym polega "różność"
>>takich błędów?
>
> Ja wspominałem o różnych, niekoniecznie związanych ze zdradą. Dlatego że
> poznajemy partnera/kę podczas różnych jego doświadczeń, więc można się
> domyśleć na podstawie analogii kiedy ma problemy i kiedy możemy mu pomóc,
> jeśli oczywiście dał nam się w otwarty sposób poznać.
Wątek zaczął się od zdrady, dlatego ja się tego tematu trzymałam.
IMO jednak, zjawisko zdrady (bez względu na osobnicze rozumienie tego
pojęcia *) jest na tyle specyficzne dla związku, że nie zawsze można na
podstawie obserwacji sytuacji _nie_związanych_ ze zdradą, wysnuwać
wniosków, jak partner zachowa się w sytuacji związanej ze zdradą właśnie.
* dla mnie zdrada to nie tylko akt fizyczny, to również np. stanie w
konfliktowych sytuacjach nie po stronie partnera, a np. kogoś innego z
rodziny. To zostawianie psychicznie/fizyczne partnera bez wsparcia w
roznych sytuacjach. I parę innych.
> Nie widzę żadnego sensu rozróżniania reala z rzeczywistością, to z resztą
> częsty błąd imo. A jak na mój gust Twoim problemem jest mieszanie się swoich
> czy moich doświadczeń z pytaniem wątkodawcy :)
Masz rację.
Moze to dlatego, ze zawszze staram sie przeanalizowac wszystkie mozliwe
aspekty - łącznie z tym, jak ja sama bym sie czula bedac po jednej czy
drugiej stronie. Pewnie za bardzo wymyslam jednak ;-).
--
Pozdrawiam ciepło,
Magda
|