Path: news-archive.icm.edu.pl!news2.icm.edu.pl!news.cyf-kr.edu.pl!not-for-mail
From: Andrzej Garapich <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow kropka pl a
t...@t...zmyłka>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: zdrada-jak budować na nowo?
Date: Wed, 17 Nov 2004 23:59:58 +0100
Organization: Spóldzielnia Pracy "Daremny trud"
Lines: 120
Message-ID: <d...@4...com>
References: <5...@n...onet.pl>
<2...@n...onet.pl>
<cnd1ao$d3c$1@nemesis.news.tpi.pl>
<h...@4...com>
<cnfjfs$c1l$1@atlantis.news.tpi.pl>
<j...@4...com>
<cnflpj$fj0$1@nemesis.news.tpi.pl> <cnfm78$r00$1@atlantis.news.tpi.pl>
<f...@4...com>
<cnfne5$47f$1@atlantis.news.tpi.pl>
<f...@4...com>
<cng6tm$oq6$1@atlantis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: d-94-53-28.cyfronet.krakow.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: srv.cyf-kr.edu.pl 1100732353 13959 149.156.1.188 (17 Nov 2004 22:59:13 GMT)
X-Complaints-To: n...@c...edu.pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 17 Nov 2004 22:59:13 +0000 (UTC)
X-Newsreader: Forte Agent 1.8/32.553
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:67644
Ukryj nagłówki
On Wed, 17 Nov 2004 19:56:25 +0100, "Karolina \"duszołap\"
Matuszewska" <g...@i...wytnij.pl> wrote:
>> OK. A czy uważasz również, że lepszy brak ojca niż ojciec
>> bylejaki? Bo dla mnie to nie takie oczywiste.
>
>Zdecydowanie lepszy jest w takim wypadku brak ojca. I dla mnie to jest
>oczywiste, bo ja ojca miałam byle jakiego. Naprawdę wiem co mówię --
>lepiej nie mieć ojca wcale, niż mieć ojca, który się Tobą kompletnie nie
>interesuje, nie wie, ile masz lat i wszyscy są dla niego ważni, tylko
>nie Ty. Łatwiej jest się pogodzić z brakiem rodzica, niż z brakiem
>miłości ze strony rodzica.
OK, nie będę polemizował, bo nie mam o tym pojęcia.
>>>>A serio: ośmielam się twierdzić, że część kobiet
>>>>(fakt, niedoreprezentowanych na psr) chetnie zgodzilaby
>>>>sie na taki uklad. Ale ja sie nie znam na kobietach.
>>>Ja nie zgodziłabym się ani jako kobieta, ani jako dziecko (gdyby ktoś
>>>pytał dziecka i gdyby było już na tyle wygadane, żeby coś powiedzieć).
>> Ktos Cie pytał kiedyś? Mnie nigdy.
>
>Nie pytał wtedy, ale teraz mogę odpowiedzieć. (Wtedy bym nie
>odpowiedziała, o wielu moich uczuciach i odczuciach dowiaduję się
>dopiero teraz, po latach; i pewnie jeszcze przez lata będę nagle coś
>sobie uświadamiać i może za kilka lat dodam coś jeszcze do podobnej
>rozmowy.) Gdzieś w środku siedzi we mnie dziecko, które nigdy nie
>zrozumie, dlaczego Mama tak długo zwlekała ze skończeniem koszmarnego
>nieporozumienia, jakim było jej małżeństwo. I cicha pretensja, że ja
>musiałam to nieporozumienie oglądać; że zamiast się rozstać i oszczędzić
>sobie i mi tego wszystkiego, oni trwali w małżeństwie "bo tak wypadało".
To już w tym wątku przerabialiśmy, więc oszczędzę pisania kolejny raz.
Wiesz co Cie ominęlo? Walka rodziców o Twoją miłośc i przytarcie nosa
drugiemu. Wścibskich ciotek i obcych kobiet, pytających o rózne sprawy
("jak to sobie Twój tatuś teraz radzi?"), usmieszków kolegów, kiedy na
dzień Matki akurat Twojej nie było, tłumaczenia przy każdej okazji,
czemu nie ma podpisu obojga rodziców. I naprawdę masy sytuacji,
kiedy znienacka wychodziło, że jesteś jakaś inna.
To, droga Karolino, nawet teraz czasami wychodzi. Mam 35 lat,
szcześliwą rodzinę, trójkę dzieci. I potrafi przyjśc teściowa i
skomentowac mój bałagan na biurku "widać, że chłopak bez matki
chowany". Mnie to już teraz naprawdę powiewa, ale przyznasz, że
miłe może nie być.
Tak więc: wspólczuję Ci tego, co Ci twoi rodzice zafundowali. Ale
doceń też, że oszczędzili Ci całej masy innych doświadczeń, które
także miłe nie są. Trudno takie doświadczenia jak Twoje i moje
kłaść na dwóch szalkach wagi i je porównywać. Ale pamietaj, że
kiedy kładziesz na szali Twoje, ta druga wcale nie jest pusta.
>>>Jako kobieta nie, bo uważam, że machnięte przypadkiem dziecko to
>>>zdecydowanie za mało to zbudowania związku i skoro facet mnie nie chce i
>>>ma być ze mną tylko dlatego, ze "tak wypada", to niech idzie w diabły.
>> Co to tego, co sądzisz jako kobieta, to masz pewnie pełną rację.
>> Masz szansę na poszukiwanie nowego TŻ. Jeśli to jest tylko to
>> "machnięte dziecko", to też nigdy się nie dowie, co łączyło
>> ich rodziców. A co w sytuacji kiedy dzieci mają kilka czy
>> kilkanaście lat, doświadczenia z normalnym domem, przekonanie,
>> że rodzice się kochają itd. też uznasz, że nie ma niczego złego
>> w rozwaleniu tego w diabły?
>Tak. Andrzeju -- ja to wszystko przeżyłam z strony dziecka i dlatego
>twierdzę, ze tak jest lepiej. Pozwól, że daruję sobie wywlekanie
>szczegółów na forum i przyjmij, że doświadczyłam tego, o czym tu sobie
>piszemy.
Ale ja też. Część szczegółów wywlokłem już na forum, żeby przekonać
Cię, że również doświadczyłem tego, o czym tu sobie piszemy.
[...]
>> powinni jakoś tego
>> konsekwencję ponieść. Dlaczefgo to ja mam ponosić konsekwencje
>> niefrasobliwości swoich rodziców?
>
>Bo w takiej sytuacji dziecko tak czy siak te konsekwencje poniesie,
>niezależnie od tego, czy ojciec zostanie z matką, czy wróci do żony.
>Życie nie zawsze i nie z każdym gra fair.
OK. Ustaliliśmy już, że bycie dobrym czy złym rodzicem nie zależy
od tego, czy oni są razem czy osobno. Chodzi mi o coś zupełnie
innego.
>> Pytanie, czy ma dzieci z żoną? To jest kluczowa kwestia w tym
>> wypadku.
>
>IMO to nie ma znaczenia. Znaczenie ma to, czy kocha matkę dziecka
>(którą? -- żonę czy kochankę, jeśli z obiema ma dziecko)
Jeśli z obiema ma dzieci: z definicji którąs skrzywdzi (chyba że za
obopólną zgodą utworzą trójkącik). Ale jeśli ma dziecko tylko
z kochanką, a z żoną nie, i nie jest charakteropatą, i naprawdę
zalezy mu na szczęściu dziecka, powinien zostać z kochanką.
Dla dobra dziecka.
>>>>Tyle że w takich sytuacjach nikt sie dziecka nie pyta o zdanie.
>>>>Tu jest problem...
>>>Nie zawsze można zapytać.
>> No więc można spytać takich, którzy już dziećmi nie są, ale
>> jakimś cudem wiedzą, co takie dziecko chciałoby powiedzieć.
>
>No właśnie nie wiem, czy to dziecko mogłoby cokolwiek powiedzieć. Chyba
>jedynie dorosły może powiedzieć, jak takie doświadczenie się na nim
>odcisnęło. I pewnie ci, którzy zostali porzuceni będą mieli swoją
>wersję, a ci, których rodzice zostali razem będą mieli swoją. I wcale
>mnie nie zdziwi, jeśli te wersje będą skrajnie różne.
Tu pełna zgoda. Zacząłem o tym pisac, ponieważ miałem wrażnie, że
"Twój" model jest zdecydowanie nadreprezentowany wobec "Mojego".
I w związku z tym pojawiały sie argumenty tylko jednej strony.
pozdrawiam serdecznie,
Andrzej Garapich
--
Kto w młodości był socjalistą
ten na starość będzie świnią
|