Strona główna Grupy pl.soc.rodzina zdrada(?) wirtualna (?)

Grupy

Szukaj w grupach

 

zdrada(?) wirtualna (?)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 379


« poprzedni wątek następny wątek »

131. Data: 2002-08-07 07:57:52

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "Qwax" <...@...q> szukaj wiadomości tego autora

>
> A ty oczywiście wcielenie niewinności...

I owszem NIE. Ale jak już powiedziałem wyżej

- jeżeli są podstawy i to przeszkadza to się z tym kimś nie jest
(nawet 'dla dobra dzieci' pozostając w związku)

- jeżeli są podstawy i to nie przeszkadza - to nie ma problemu
zazdrości.

[ciach]
> > Jak tak dalej pójdzi to zabronisz mu czytać książki przy
> czytaniu
> > których zacznie odczywać sympatię do bohaterki płci
> żeńskiej "MIŁOWAĆ
> > MOŻE TYLKO MNIE". I zostaną mu już tylko lekturki typu
> "Tytus, Tomek i
(Errata - literówka - Romek)
> > Atomek"
> >
> Aleś się zagalopował, aż się za tobą kurzy.
"Od rzemyczka do koniczka..."

> > Zastanów się czy nie jesteś przypadkiem sado-
> masochistką - to się
> > (może) dać wyleczyć.
> >
> >
> Nie ma to jak dobra diagnoza. Podasz mi adres swojego
> lekarza?
>

Nie mogę - po kontaktach ze mną zwariował ;-)))

Pozdrawiam
Qwax

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


132. Data: 2002-08-07 08:04:00

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



Kania wrote:
>
> > Takimi zagrywkami bardzo latwo stracic zaufanie do
> > drugiej strony.
>
> Powiedzialas mu o tym ??

Owszem. To juz stare dzieje zreszta i mysle, ze i takie zdarzenie bardzo
nam obojgu pomoglo sie zrozumiec, nauczyc czegos. A dzieki róznym
"wpadkom" ciagle sie uczymy siebie, co nas boli, co sprawia przykrosc,
czego nalezy unikac aby nie zranic... zwlaszcza, ze czasem sa to
naprawde drobiazgi.
pzdr
agi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


133. Data: 2002-08-07 08:06:47

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "LPoD" <c...@d...z.dupa.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Iluzja" <p...@w...nie.poczta.onet.pl> wrote:


> A Ty wolałbyś, żeby Twoja baba spędziła całą imprezę, na której Cię nie
ma,
> flirtując ze wszystkimi facetami po równo, czy żeby skupiła się na jednym?

Nie lubię pytań w stylu: 'wolałbyś być porąbany na drobniutkie kawałeczki
siekierą,
czy raczej przemielony przez wielką maszynkę do mięsa?'
;>



ch.

--
"a ja wierzę
w święte jeże"



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


134. Data: 2002-08-07 08:19:00

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "Ania K." <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora




Użytkownik "Asia Slocka" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:aipgkf$999$1@news.onet.pl...

> Wcale nie, napisałaś (wraz z kontekstem) że uczenie dziecka życia
> w społeczenstwie (w tym wypadku siedzenia przed komputerem chorobliwie
> długo) polega na pokazaniu mu że to dzieje się w domu.
> A ja wolę żeby patologie pozostawały poza. I tak też można uczyć go życia.

To może ja się włączę.
Kania napisała, że zdarzyło się raz (to siedzenie przy kompie), więc nie
sugeruj Jej od razu patologii, bo to jednak IMHO mocne słowo.

> > Noworodek jest wazny, jego potrzeby nalezy zaspokajac natychmiast, ale
> mozna
> > sciagnac mleko, pozostawic dzieciaka (za przyzwoleniem) babci
> A jak nie można? Czasem nie można.

Nic na siłę. Jak nie można to poczeka się do czasu kiedy będzie można.

> >TZ jest tak samo wazny jak dziecko.
> Ale dorosły TZ wie, że w tym tak króciutkim okresie życia dziecko
> jest ważniejsze, szczególnie jeżeli jest owocem wspólnego pragnienia,

Może inaczej. Dziecko nie jest ważniejsze tylko wymaga poświęcania mu
więcej czasu niż TŻ-towi (mówię o noworodkach). Dziecko jest równie ważne
jak TŻ.
Z tego co wiem to podejście, że dziecko jest ważniejsze kończy się tym, że
TŻ czuje się odrzucony.

> że ten krótki czas to nie tylko zachwyt nad małym słodkim dzidziusiem
> ale też (przede wszystkim) kupa obowiązków i wyrzeczeń.
> I to wszystko daje kupę szczęścia.

Daje szczeście obydwu stronom, ale jak wyżej - nie znaczy to, że jest
wazniejsze od kogoś innego.

> Oczywiście są i rodzice
> którzy nie mogą wyrzec się swoich potrzeb nawet dla noworodka.
> Bo są tak samo ważni...

A dlaczego mają się wyrzekać, jeżeli ktoś im pomaga, żeby mogli też spędzić
trochę czasu sami i odświerzyć się emocjonalnie w tym całym zabieganiu wokół
nowordka.

> > Nie pisze TYLKO o rozwoju dziecka do 3 roku zycia. Pisze o ogolnym
rozwoju
> > dziecka, az do momentu, gdy bedzie w stanie wyjsc spod naszych skrzydel.
> Tak jak i ja.

Dziecko im starsze tym mniej wymaga opieki i łatwiej poświęcić też czas
samemu TŻ-towi. Przecież skoro można poświęcić czas samemu dziecku to czemu
nie można TŻ.

>
> > Znowu zdanie wyrwane z kontekstu.
> > "Sama bliskoscia nie zapewnisz szerokich horyzontow. Oczywiscie dasz
> dziecku
> > poczucie bezpieczenstwa emocjonalnego. A co z reszta?? z rozwojem
> > intelektualnym?? To nie tylko czytanie ksiazek, to rowniez nauka
dyskusji,
> > spotykanie sie z ludzmi z odmiennych kultur, nauka innych jezykow. W
> > dzisiejszych czasach nie wystarczy zaopatrzec dziecko w cieple i
przytulne
> > gniazdko. Trzeba je nauczyc w spoleczenstwie, walczyc o swoje, ale nie
> > kosztem innych, umiec sie wybic itp."
> >
> > Przeczytaj calosc.
> Przeczytane po raz drugi..i?

I to, że jedno nie zaprzecza drugiemu. Samą bliskością nie zapewnisz
wszystkiego.

> > I jeszcze jedno. Nie atakuje Twojego podejscia do zycia. Nie musisz sie
> > bronic, probuje sie dowiedziec, dlaczego w taki sposob postrzegasz
> rodzine.
> Aaaa...w takim razie prosta odpowiedź.
> Bo właśnie takiej szukałam, bo taka daje mi pelnię szczęścia. Bo znalazłam
> mężczyznę mojego życia, który postrzega to co ja tak samo i to również
> daje mu szczęscie. Bo w ten sposób tworzymy niesamowitą rodzinę,
> związek ludzi który przeszedł tyle że zdecydowana większość małżeństw
> nie przeżyje tego do konca życia, bo każdego dnia czuję się coraz
> bardziej szczęśliwa i widzę w oczach mojego męża to samo.
> Bo takiego modelu rodziny pragnę dla mojej córeczki, bo dla takiej
> rodziny ze szczęsciej planujemy i przyjmiemy kolejne. Bo..bo to jest
> szczęście.

Najważniejsze żeby wszyscy w rodzinie byli szczęśliwi i nikt nie był
poszkodowany kosztem innego członka (rodziny). Każdy ma inne podejście i
można dyskutować co jest najlepsze. Wiadomo, że każdy chce jak najlepiej i
wszyscy się różnimy od siebie. Warto skonfrontować swoje poglądy z innymi
modelami rodzin chociażby dla wzbogacenia swojej świadomości i może
skorzystaniu z doświadczeń innych.

Pozdrawiam prawie urlopowo
--
Ania >:-)<-<
GG 1355764


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


135. Data: 2002-08-07 08:19:19

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



cubes wrote:

> agi, tak mi sie jakos wydaje,ze zazdrosc jednak czesto jest bezpodstawna.
> przynajmniej wedlug jednej z zaangazowanych stron.

Dobrze, ze to dodales. Jak dla mnie drugie zdanie jest kluczowe. Owszem-
czesto cos co nam sie wydaje drobiazgiem nic nie znaczacym, moze zabolec
druga strone, wywolac uklucie zazdrosci, gniewu czy zalu. Zazdrosc to
przeciez tylko uczucie- ma prawo byc calkowicie irracjonalne.

> zdarza mi sie czuc zazdrosc, mojej zonie rowniez to nie jest obce... ale to
> nie znaczy, ze to subiektywne uczucie ma obiektywne podstawy.

I tak i nie. Wg mnie nie ma dymu bez ognia. Czyli mój TZ nie musi mnie
zdradzac abym poczula to uklucie jesli za czesto widze jego usmiech i
zainteresowanie kims, kto ewidentnie interesuje sie nim. On nie musi
tego robic celowo, po prostu lubi kogos, rozmawia z ta osoba- to
calkowicie normalne prawda? A mimo to jesli ja wiem, ze intencje drugiej
strony nie sa czyste- to czuje to uklucie pomimo zaufania do mego
mezczyzny.
Inna sprawa co ja z tym ukluciem zrobie- czy je sobie wytlumacze i
poradze z tym sobie sama, czy zrobie z tego powód do awantury i zalu
wzajemnego.
pzdr
agi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


136. Data: 2002-08-07 08:26:43

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



Qwax wrote:
>
> >
> > Qwax nie gniewaj sie ale zazdrosc rzadko jest bezpodstawna.
>
> Zawsze jest bezpodstawna !!!!
>
> - jeżeli są podstawy i to przeszkadza to się z tym kimś nie jest
> (nawet 'dla dobra dzieci' pozostając w związku)
>
> - jeżeli są podstawy i to nie przeszkadza - to nie ma problemu
> zazdrości.

Nic nie jest czarno biale w uczuciach tak skomplikowanych jak milosc.
Juz odpowiedzialam cubesowi - zazdrosc czesto wywoluja rzeczy dla nas
nieistotne a mimo to bedace zadra dla TZ. I w tym momencie lepiej chyba
zrezygnowac czasem z tych drobiazgow na rzecz lepszego samopoczucia i
zaufania swojego partnera niz rzucac hasla typu: zazdrosc jest
bezpodstawna wiec to wina tylko tego który ja czuje, jak drugiej stronie
cos przeszkadza to nie musi ze mna byc. Przeciez rzecz nie w tym aby
robic co sie podoba i winic druga strone, jesli jej cos przeszkadza.
Wydaje mi sie, ze najwazniejsze to wypracowac takie zasady wspolzycia
aby obie strony nie mialy podstaw do zalu czy wlasnie zazdrosci (
niewazne jak bardzo irracjonalnej )
pzdr
agi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


137. Data: 2002-08-07 08:32:10

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "Ania K." <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Nea" <n...@w...pl> napisał w wiadomości
news:aip5is$20e$1@news2.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Marynatka" <m...@f...net> napisał w wiadomości
> > A co jak ona leży sobie w wyrku i zachciewa jej sie soku
> > winogronowego?
> > To co on sam do sklepu nie pojdzie bo zaraz jakas go dopadnie i bedzie
> > mial okazje do zdrady czy tez ona mimo szczerej niecheci ubierze sie i
> > pojdzie z nim do sklepu po ten soczek? ;)))
>
> idac dalej tym sladem :))) a co bedzie jak beda razem w hipermarkecie i
jej
> sie zachce do Wc? to czy wciagnie go ze soba do kabiny bo przeciez
strach
> samego zostawic przed wejsciem;)))) (ale w damskimn wc tyle pokus) czy
moze
> wejda razem do meskiego? ;))))\

ROTFL

--
Ania >:-)<-<
GG 1355764


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


138. Data: 2002-08-07 08:45:58

Temat: Re: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "Ania K." <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Qwax" <...@...q> napisał w wiadomości
news:27977-1028641803@213.17.138.62...

> > A swoją drogą, nie wiem czemu przy pomniało mi się
> > przysłowie o stole i nożycaach. To mogłoby w jakiś sposób
> > tłumaczyć gwałtownośc twojej reakcji.
>
> I owszem - jedna rozwaliła małżeństwo druga omalże nie rozwaliła
> stałego związku.

Bo się seksiłeś przez int???

> A jak już sobie wycierpisz . To przestań myśleć tylko o sobie i pomyśl
> jak może się czuć osoba która Cię kocha którą ty traktujesz jak
> godnego potępienia przestępcę tylko dla tego że trochę się,
> niezobowiązująco, pobawił.

Dla Ciebie niezobowiązująco, ale każdy ma inne pojęcie zdrady. Swoją drogą
ciekawe gdzie przebiega u Ciebie ta granica i co zrobisz, jeżli granica
Twojej Kobiety będzie przebiegała inaczej. Też na śrut, bo głupia bo
zazdrosna???
Znam wiele przypadków gdzie zaczyna się przez int przez spotkania w realu i
kończy na rozwodach.
Co oczywiście nie znaczy, że tak musi przebiegać taka zabawa, bo w przypadku
Liliany to pewnie było zwyczajne zafascynowanie internetem jako nowością w
domu.

> Pomyśl sobie jak mu musi być przykro że
> jego ukochana cierpi bez żadnej z jego powodu winy tylko przez własną
> nadwrażliwość i masochistyczne wprost uwielbienie do samoranienia
> siebie.

Jak wyżej - każdy ma inne pojęcie zdrady.

Pozdrawiam

--
Ania >:-)<-<
GG 1355764


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


139. Data: 2002-08-07 09:11:35

Temat: Odp: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "Asiunia" <j...@p...gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Asia Slocka <a...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:aipgkf$999$...@n...onet.pl...
> Bo właśnie takiej szukałam, bo taka daje mi pelnię szczęścia. Bo znalazłam
> mężczyznę mojego życia, który postrzega to co ja tak samo i to również
> daje mu szczęscie. Bo w ten sposób tworzymy niesamowitą rodzinę,
> związek ludzi który przeszedł tyle że zdecydowana większość małżeństw
> nie przeżyje tego do konca życia, bo każdego dnia czuję się coraz
> bardziej szczęśliwa i widzę w oczach mojego męża to samo.
> Bo takiego modelu rodziny pragnę dla mojej córeczki, bo dla takiej
> rodziny ze szczęsciej planujemy i przyjmiemy kolejne. Bo..bo to jest
> szczęście.

Asiu, nie musisz odpowiadać, czy wy należycie do uwspółcześnionych mormonów?
Pomijam tu doktryne chrzescijańską, chodzi mi o filozofię życiową. Macie
podobne poglądy, mormoni to bardzo ciekawi ludzie.
Asia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


140. Data: 2002-08-07 09:48:25

Temat: Odp: zdrada(?) wirtualna (?)
Od: "Kania" <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Asia Slocka <a...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:aipgkf$999$...@n...onet.pl...
> Użytkownik "Kania"
> > Qrcze... przeciez napisalam, ze chce nauczyc dziecko nauczyc zyc w
> > spoleczenstwie... Wiem, ze najlatwiej jest wyrwac zdanie z kontekstu i
> dodac
> > wlasna interpretacje, ale chyba nie o to chodzi w dyskusji.
> Wcale nie, napisałaś (wraz z kontekstem) że uczenie dziecka życia
> w społeczenstwie (w tym wypadku siedzenia przed komputerem chorobliwie
> długo) polega na pokazaniu mu że to dzieje się w domu.
> A ja wolę żeby patologie pozostawały poza. I tak też można uczyć go życia.

Czemu z uporem manika lapiesz za jeden przyklad?? Podalam ten przyklad jako
opis sytuacji podbramkowej, takie tez sie w zyciu zdarzaja.

> > Noworodek jest wazny, jego potrzeby nalezy zaspokajac natychmiast, ale
> mozna
> > sciagnac mleko, pozostawic dzieciaka (za przyzwoleniem) babci
> A jak nie można? Czasem nie można.

To sie daje butelke z humana. Uwierz mi, ze wszystko da sie zalatwic, trzeba
chciec.

> >TZ jest tak samo wazny jak dziecko.
> Ale dorosły TZ wie, że w tym tak króciutkim okresie życia dziecko
> jest ważniejsze, szczególnie jeżeli jest owocem wspólnego pragnienia,
> że ten krótki czas to nie tylko zachwyt nad małym słodkim dzidziusiem
> ale też (przede wszystkim) kupa obowiązków i wyrzeczeń.

Wiesz ile zwiazkow sie rozpadlo przez takie myslenie??

> I to wszystko daje kupę szczęścia. Oczywiście są i rodzice
> którzy nie mogą wyrzec się swoich potrzeb nawet dla noworodka.
> Bo są tak samo ważni...

Czesc facetow nie jest w stanie nawiazac z dzieciakiem nici porozumienia do
momentu, kiedy nie zacznie ono mowic. I co wtedy?? Pozostawiasz TZ na dwa
lata samotnego??

> > Ale tylko czasami, chyba, ze obie rzeczy da sie bezbolesnie pogodzic.
> Oczywiście.
>
> > Nie pisze TYLKO o rozwoju dziecka do 3 roku zycia. Pisze o ogolnym
rozwoju
> > dziecka, az do momentu, gdy bedzie w stanie wyjsc spod naszych skrzydel.
> Tak jak i ja.

"Oczywiście to co napisałam jest zaprzeczeniem rozwoju horyzontów
dziecka, szczególnie przez jego pierwszych kilka lat ;-/
Fatalnie"

Jak to nie??

> > Znowu zdanie wyrwane z kontekstu.
> > "Sama bliskoscia nie zapewnisz szerokich horyzontow. Oczywiscie dasz
> dziecku
> > poczucie bezpieczenstwa emocjonalnego. A co z reszta?? z rozwojem
> > intelektualnym?? To nie tylko czytanie ksiazek, to rowniez nauka
dyskusji,
> > spotykanie sie z ludzmi z odmiennych kultur, nauka innych jezykow. W
> > dzisiejszych czasach nie wystarczy zaopatrzec dziecko w cieple i
przytulne
> > gniazdko. Trzeba je nauczyc w spoleczenstwie, walczyc o swoje, ale nie
> > kosztem innych, umiec sie wybic itp."
> >
> > Przeczytaj calosc.
> Przeczytane po raz drugi..i?

Gdzie tu masz napisane, ze nie ucze dziecko wrazliwosci??

> > Kompromis oznacza pojscie na ustepstwo
> Dla mnie: w wyniku ustaleń OBU stron, gdzie żadna nie będzie poszkodowana.
> To da się zrobić.

Nie, to niestety niemozliwe, z definicji. Nie mowie o byciu poszkodowanym
tylko o tym, ze czesc tego co sie chce osiagnac nie rowne calosci.

> >I ze gdyby
> > TZ przystal na Twoje warunki bylabys bardzo szczesliwa, bo udalo Ci sie
> np.
> > ziscic marzenie??
> Przechodzimy to, czasem bardzo cięzko, na granicy wszystkiego,
> czasem tak lekko..ale zawsze zwycięsko. Znów kwestia priorytetów.

I co ZAWSZE dazycie do kompromisu?? Nawet wtedy, gdy prosciej byloby
ustapic??

> > I jeszcze jedno. Nie atakuje Twojego podejscia do zycia. Nie musisz sie
> > bronic, probuje sie dowiedziec, dlaczego w taki sposob postrzegasz
> rodzine.
> Aaaa...w takim razie prosta odpowiedź.
> Bo właśnie takiej szukałam, bo taka daje mi pelnię szczęścia. Bo znalazłam
> mężczyznę mojego życia, który postrzega to co ja tak samo i to również
> daje mu szczęscie. Bo w ten sposób tworzymy niesamowitą rodzinę,
> związek ludzi który przeszedł tyle że zdecydowana większość małżeństw
> nie przeżyje tego do konca życia, bo każdego dnia czuję się coraz
> bardziej szczęśliwa i widzę w oczach mojego męża to samo.
> Bo takiego modelu rodziny pragnę dla mojej córeczki, bo dla takiej
> rodziny ze szczęsciej planujemy i przyjmiemy kolejne. Bo..bo to jest
> szczęście.

Nadal nie lapie... Ale moze to kwestia wychowania...

Kania
--
Priv tylko na priva


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 13 . [ 14 ] . 15 ... 20 ... 30 ... 38


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Koszule, męskie zresztą, coś długie wyszło
Co sadzicie o http://teleranek.blog.pl ? Przy serwisach dla dzieci typu http://www.szkola.net.pl to chyba pikus?
opinie psychologiczne
?
Re: Legowisko

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »