Data: 2009-09-17 07:15:15
Temat: Re: zemsta na partnerze...( jazda na 2 fronty)
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lukas" <q...@o...pl> napisał w wiadomości
news:h8rjlu$9h4$1@nemesis.news.neostrada.pl...
Kiedyś, za czasów studenckich, miałem trochę podobną sytuację, tylko
sprawy nie zaszły tak daleko (nie było obietnic wspólnego życia,
a podwójne życie mojej wybranki nie trwało tak długo niezauważone).
Prawdę mówiąc, dość szybko zauważyłem, że dziewucha nie jest specjalnie
na mnie skupiona - więc nie wiązałem z tym związkiem większych nadziei.
Ale stwierdziłem, że nie będę stawiał spraw na ostrzu noża, nigdzie mi
sięnie spieszyło,
stwierdziłem więc, że poobserwuję o co chodzi i może się czegoś nauczę.
Sytuacje bywały po prostu karykaturalne: facet(ten drugi) czaił się z
kwiatami
(z kwiatami właśnie :) w okolicach windy na korytarzu uczelni i gdzieś tam
wyrywał
na bok moją dziouchę korzystając, że się ode mnie oddaliła ... A ona - moja
dzioucha - rumieniła się i zawstydzała ... A ja się już zastanawiałem:
hmm...
to czego ona ode mnie chce ? :))) No jak się chcę dowiedzieć, to poczekam
...
Skończyło się na tym, że miałem trochę czasu i chciałem go z nią spędzić,
ale były jakieś wymówki z jej strony itp. Zrobiłem jej więc 'niespodziankę'
- zastukałem do drzwi niezapowiedziany. Otworzyła ona i on ;)))
Ja powiedziałem: no dobra, to sprawa jasna - i poszedłem ;)
Nie żebym tego nie przebolał. Jakieś egzaminy chwilę potem były i je
zawaliłem.
Ale z drugiej strony: problem sam mi się rozwiązał, sytuacja stała się
czysta
- przecież sam już wcześniej wiedziałem, że się zupełnie rozmijamy jeśli
chodzi o wartości, plany życiowe, ambicje ...
Czy byłem zły ? Raczej nie. Ona jeszcze do mnie czasami przychodziła,
zdarzało mi się ją przytulić, opowiadała mi dość intymne sprawy - ale
starałem się trzymać daleko wysunięte granice. Nie rozpraszać jej i nie
tworzyć wrażenia 'podwójności'. W gruncie rzeczy z radością ją wypuściłem
w ręce tamtego faceta. Dziś nie bardzo wyobrażam sobie z nią życie
- to byłoby jakieś totalne nieporozumienie ...
Ostatnio zauważyłem ją na n-k - ma już dzieci a za męża jakiegoś chyba
Koreańczyka czy cuś - mieszka za granicą. I gucio ;)
Na pytanie, czego ona ode mnie chciała, odpowiedź jest w sumie dość
prosta: przytulania. Potrzebowała kontaktu z chłopakiem/facetem,
który pokazywał jej jakiś kawałek rzeczywistości. To była dziewczyna
z rozbitej rodziny, mieszkała z matką, która swoje życie opierała
na negacji byłego męża i wpajała tę negację swojej jedynaczce.
Dziewczyna wzrastała więc bez ojca w poczuciu, że facetom
nie można ufać, że to gorsza kategoria człowieka 'bez uczuć'.
Traktowała chłopaków instrumentalnie. Wchodziłą w dużo płytkich
związków (jeszcze zanim ją poznałem, miała już za sobą całą
historię - choć nie wyglądała :). Niektórzy skwitowali by to
krótkim i nieprzyzwoitym określeniem. Jednak w bliskim
kontakcie to co mi się rzucało w oczy, to właśnie
to dość rozpaczliwe szukanie odpowiedzi "kim jest mężczyzna".
Wiedziałem o tym - i po prostu siebie pokazywałem.
Tego potrzebowała i to starałem sięjej dać. I tyle.
Następna dziewczyna, którą poznałem, jest dziś moją żoną i mamy
dwójkę dzieci ;)
Obejrzyj sobie 'Wesele' i przypomnij wątek
'Chrześcijańskiego Rocka" ;))) takie życie, stary ...
|