« poprzedni wątek | następny wątek » |
151. Data: 2007-02-11 12:02:01
Temat: Re: zielona szkoła i komórki
"Szerr" <s...@g...peel> wrote in message
news:lmys2o36ulqq$.1mxvwt9yh0bzs$.dlg@40tude.net...
> Dnia Sun, 11 Feb 2007 11:47:16 +0100, miranka w wiadomości
> <news:eqms7k$o6$1@inews.gazeta.pl> napisał(a):
> Tak. Macie prawo kulturalnie przedyskutować problem i zakceptować
> ostateczną decyzję nauczyciela. Zaakceptować - wysyłając swoje dziecko na
> tę imprezę albo nie.
Jeszcze jest trzecie wyjście: kompromis. Umowa z rodzicami, że dzieci biorą
komórki na własną odpowiedzialność i akceptują zasady korzystania z tych
komórek podczas wycieczki. Proste, jasne, przejrzyste, uczciwe rozwiązanie,
które bierze pod uwagę prawa i obowiązki wszystkich stron.
Nie wiem, dlaczego niby z dzieciakami nie można przed wycieczką spisać
kontraktu, w którym te zasady będą jasno wyłożone?
Mój syn przed wyjazdem na obóz tenisowy podpisuje regulamin obozu -
podpisuje on i my. Jeździ na te obozy od lat. Przypadki drastycznego łamania
regulaminu się nie zdarzają. Drobne wykroczenia są załatwiane "od ręki" - 10
okrążeń wielkiego boiska za spóźnienie na śniadanie, pilot za bałagan w
pokoju itp. Wszystko ze śmiechem i z pełną aprobatą wszystkich
zainteresowanych. Jeszcze nigdy się to nie zdarzyło, ale dzieciary dobrze
wiedzą, że np. samowolne wyjście poza teren ośrodka skończy się
natychmiastowym wezwaniem rodziców i powrotem do domu. I wiedzą, że trener
nie żartuje. Ale My - rodzice - i one - dzieciaki - się na to ZGODZIŁY. Jak
się chce i potrafi to nawet grupę nastolatków można utrzymać w ryzach.
Trzeba tylko chcieć i potrafić.
Anka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
152. Data: 2007-02-11 12:24:36
Temat: Re: zielona szkoła i komórkiUżytkownik " Nixe" <n...@f...pl> napisał w wiadomości
news:eqn04n$89j$1@news.mm.pl...
> X-No-Archive:yes
> W wiadomości <news:f4s5x9ucd4kz$.1xbhehlp0upc9.dlg@40tude.net>
> Szerr <s...@g...peel> pisze:
>
>> Weź pod uwagę fakt, że na wycieczkę jadą zarówno dzieci NAUCZONE przez
>> rodziców korzystania komórki, jak i dzieci NIE NAUCZONE. A celem
>> wycieczki nie jest uczenie dzieci korzystania z komórek. Dlatego
>> nauczycielka może przewidywać problemy z tą drugą częścią uczniów,
>> dlatego może chcieć wprowadzić zakaz - aby skupić się na celach
>> wycieczki, a nie na użeraniu się z przypadkami złego korzystania.
>
> Aha, więc jeśli pięcioro dzieci nie potrafi posługiwać się nożami (i
> używają ich raczej do rzucania w ścianę, niż do krojenia mięsa), to cała
> klasa ma nakaz jedzenia tylko i wyłącznie łyżką?
> Przykład naciągany, ale poprzez analogię idealnie ilustrujący brak logiki
> w Twoich argumentach.
No i sobie wyobraziłam, co będzie, jak okaże się, że jakiś chłopiec ma
problem z trafianiem do pisuaru/muszli.... ;-)
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
153. Data: 2007-02-11 12:28:44
Temat: Re: Zielona szkoła i komórkiDnia Sun, 11 Feb 2007 12:51:30 +0100, Nixe w wiadomości
<news:eqn002$7r6$1@news.mm.pl> napisał(a):
> Idąc Twoim tokiem myślenia babcia może powiedzieć "U mnie w domu na kolację jada
> się tłusto i kalorycznie, więc nie marudź tylko jedz tę jajecznicę na maśle"
> pomimo, że matka dziecka propaguje inny styl odżywiania.
W sensie prawnym nic babci nie zrobisz.
--
Sz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
154. Data: 2007-02-11 12:34:20
Temat: Re: zielona szkoła i komórkiDnia Sun, 11 Feb 2007 13:00:08 +0100, Nixe w wiadomości
<news:eqn0g8$jkh$1@news.mm.pl> napisał(a):
> To w końcu Tobie, jako nauczycielowi powinno zależeć, by urozmaicić sposób
> nauczania, prawda?
Tak. I jeżeli trafię na chętnych do współpracy rodziców i dobrze wychowane
dzieci, tych atrakcji będzie wiele. Jeżeli zaś na każdym kroku będą
kwestionowane moje zasady, skupię się na pracy nad podstawami.
> No chyba, że robisz to z łaski i wielkoduszności, co trochę mi się gryzie z
> powołaniem.
Zawód nauczyciela to służba. Ale nie służalczość.
--
Sz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
155. Data: 2007-02-11 12:36:50
Temat: Re: zielona szkoła i komórkiDnia Sun, 11 Feb 2007 13:02:01 +0100, miranka w wiadomości
<news:eqn0jq$elh$1@inews.gazeta.pl> napisał(a):
> Jeszcze jest trzecie wyjście: kompromis.
Ale do tego kompromisu muszę być w pełni przekonany, a nie agresywnie i
kłótliwie zmuszony.
> Jak się chce i potrafi to nawet grupę nastolatków można utrzymać w ryzach.
> Trzeba tylko chcieć i potrafić.
Oczywiście. Czy kiedykolwiek twierdziłem inaczej?
--
Sz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
156. Data: 2007-02-11 12:42:34
Temat: Re: Zielona szkoła i komórkiSzerr <s...@g...peel> napisał(a):
>> No wybacz. Do kibelka też z młodzieżą wchodzisz?
> Nie. POZWALAM chodzić samodzielnie. Ale być może musi mnie o to pozwolenie
> spytać, prawda?
Nie.
--
.......:: s i w a ::.......
.:: JID:s...@j...org ::.
-#--#--#--#--#--#--#--#--#-
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
157. Data: 2007-02-11 12:55:46
Temat: Re: zielona szkoła i komórkiDnia Sun, 11 Feb 2007 12:53:59 +0100, Nixe w wiadomości
<news:eqn04n$89j$1@news.mm.pl> napisał(a):
> Aha, więc jeśli pięcioro dzieci nie potrafi posługiwać się nożami (i używają
> ich raczej do rzucania w ścianę, niż do krojenia mięsa), to cała klasa ma
> nakaz jedzenia tylko i wyłącznie łyżką?
Każdy chętnie zaakceptuje zasadę, że pięcioro dzieci nie ma prawa używać
noża, bo zamiast kroić mięso, rzuca nożem w ścianę. Trudno jednak
wytłumaczyć niektórym rodzicom, że pięcioro ich dzieci - w odróżnieniu od
pozostałych - nie umie korzystać z komórki, więc muszą mieć zakaz.
Zaczynają się targi typu: "Jak syn sąsiadki może, to dlaczego moja córka
nie może? Co to ona gorsza? Jak zasady to jedne dla wszystkich!"
I zamiast skupiać się na celach wycieczki, zaczynamy szukać optymalnych
rozwiązań dla drugorzędnych problemów, które mają wtedy tendencje do
spiętrzania się i komplikowania. Zakaz posiadania dla wszystkich eliminuje
zbędne dyskusje, a pewne potencjalne problemy z góry eliminuje z kręgu
naszej koniecznej uwagi, pozwalając skupić się na głównym zadaniu.
To są właśnie często dylematy osoby kierującej jakąkolwiek grupą. Pogodzić
indywidualne interesy z interesem grupy, z własnym interesem i
umiejętnościami, ze sprawnym osiągnięciem założonych celów. Z istnienia
tych dylematów laik w ogóle nie zdaje sobie sprawy. Dlatego w gestii
kierownika grupy, organizatora jakiegoś przedsięwzięcia musi pozostawać
uprawnienie do decydowania o całokształcie, o _wszystkich_ elementach czasu
i przestrzeni, uprawnienie do organizowania _całego_ środowiska
społecznego, w którym grupa będzie działać.
Tak naprawdę przecież wartością dla rodziców jest sama możliwość kontaktu z
dzieckiem. Jeżeli organizator wycieczki zapewni zadowalające formy
alternatywne, nie ma chyba problemu, prawda?
--
Sz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
158. Data: 2007-02-11 13:11:20
Temat: Re: Zielona szkoła i komórki
Użytkownik "Szerr" <s...@g...peel> napisał w wiadomości
news:11t0fyb0xl8kj.1oh2vupq2lrhm$.dlg@40tude.net...
> Dnia Sun, 11 Feb 2007 00:28:53 +0100, siwa w wiadomości
> <news:9uyx7i3ie9yf$.dlg@franolan.net> napisał(a):
>
>
>>> Na wycieczce dziecko nie ma "czasu wolnego". To wszystko są zajęcia
>>> zorganizowane. Dziecko cały czas przebywa pod opieką nauczyciela i cały
>>> czas z wolności, praw i przywilejów korzysta na ustalonych przez niego
>>> zasadach.
> Kierownik wycieczki nie jest wynajmowanym przez ciebie guwernerem,
> popychadłem jakimś, któremu będziesz dyktować, jakie zasady wolno mu
> przyjąć, a jakich nie. To nauczyciel organizuje wycieczkę, na którą
> _ewentualnie_ może zabrać twoje dziecko. To on - działając pod godłem
> państwowym i z mocy ustawy (agere ex lege) oraz realizując zadania
> wytyczone przez prawo - ustala regulamin wycieczki oraz wszystkie inne
> zasady, które dzieci będą obowiązywać. Ty co najwyżej możesz zgłaszać
> swoje
> potrzeby i przekonywać nauczyciela do swojego punktu widzenia - bez prawa
> do kłótliwego miotania się, gdy nauczyciel pozostanie przy swoim
> poglądzie.
> Możesz także nie podpisać zgody na wycieczkę. Wtedy twoje dziecko pójdzie
> normalnie do szkoły i będzie uczestniczyć w lekcjach z inną klasą.
>
O kurcze, moja corka od wrzesnia idzie do zerowki szkolnej, nie ma telefonu
komorkowego i pewnie jeszcze ze 2-3 lata miec nie bedzie.... ale tak czytam
i czytam powyzsze oraz wczesniejsze wypowiedzi i jakos wzbudzaja moj
niepokoj.... az zaczynam sie bac tej wszechladzy nauczycielskiej opisanej
przez Szerr.
Powinnam sie juz bac czy to tylko odosobniona opinia?
--
Pozdrawiam,
Dorota, mama Joasi (1.04.2001) i Pawelka (4.07.2003)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
159. Data: 2007-02-11 13:17:18
Temat: Re: Zielona szkoła i komórkiDnia Sun, 11 Feb 2007 12:48:39 +0100, miranka w wiadomości
<news:eqmvqo$cba$1@inews.gazeta.pl> napisał(a):
> Jeśli go racjonalnie wytłumaczy, (np. potrzebą wyciszenia się grupy), i
> przekona rodziców, to tak, ma prawo. Zakaz typu: "nie biorą, bo na MOICH
> wycieczkach NIKT nie będzie wydzwaniał do domu"
news:<1pb5bbcy1ozax.1hpxx8n1iyqfd$.dlg@40tude.net>
(od słów: W każdym ośrodku jest dla chętnych telefon stacjonarny...)
news:<1hbw17po4u9bh.abv30flhcfna.dlg@40tude.net>
(od słów: Natomiast dziecku, które tęskni wyjątkowo mocno...)
> Bo skoro nie potrafi rodziców przekonać, to znaczy, że SĄ bzdurne.
Niekoniecznie.
--
Sz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
160. Data: 2007-02-11 13:27:43
Temat: Re: Zielona szkoła i komórkiDnia Sun, 11 Feb 2007 14:11:20 +0100, do*ska w wiadomości
<news:eqn4mi$1ap$1@atlantis.news.tpi.pl> napisał(a):
> az zaczynam sie bac tej wszechladzy nauczycielskiej opisanej przez Szerr
Wszechwładzę to sobie już wyinterpretowałaś, a władzę nauczyciel mieć musi.
Między innymi po to, żeby chronić twoje dziecko przed krzywdą - nie
pozwalać na przezywanie, dokuczanie, kpinę, drwinę, krzywdzące plotki,
bicie, plucie, kopanie, wymuszenia itp.
Przez kilkanaście ostatnich lat polska oświata rezygnowała z zasady, iż w
klasie rządzi nauczyciel. Teraz w wielu szkołach w klasie rządzi klasowy
łobuz i chuligan, rozpuszczany przez pobłażliwych rodziców i hołdujący
dresiarskiemu systemowi wartości. Im prędzej się opamiętamy, tym lepiej dla
naszych dzieci.
Po tragedii w gdańskim gimnazjum wywiadu polskiej prasie udzielił m.in.
prof. Jenkins, brytyjski teoretyk wychowania.
- Od utraty szacunku dla nauczyciela już tylko krok od utraty szacunku dla
rodziców. A od utraty szacunku dla rodziców już tylko krok do utraty
szacunku dla człowieka w ogóle - powiedział.
Moje dziecko ma wpojone: w domu słuchasz matki, ojca, w szkole -
nauczyciela.
--
Sz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |