Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Samobójstwo - postepilog...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Samobójstwo - postepilog...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-05-29 09:35:32

Temat: Samobójstwo - postepilog...
Od: "vV." <w...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


...
Wróciłem do pracy, co rano wstaję o 6tej, robię sobie śniadanie,
po pracy idę gdzieś na obiad. Moja Dziewczyna w międzyczasie wprowadziła się
do mnie, więc co rano robię dwa śniadania.

Tylko że ja... jestem prawie nieobecny, wszystko dzieje się jakoś obok,
na niczym mi specjalnie nie zależy, a większość spraw jest po prostu tak
mało ważna...
Zbyt ulotna, żeby przykładać do nich wagę...

Wbrew pozorom niczego sobie nie olewam - wszystko o wiele mniej znaczy niż
kiedyś, ale to nie to samo... Po prostu - mogło mnie tu nie być, ale jestem,
mimo, że nie chcę, świat zmusza mnie do trwania...

W porządku, tylko po co miałbym się w to wszystko angażować,
potem znowu przegram i znów będzie bolało...

23 marca...
Tamta niedziela...

Wiesz, nie pamiętam niczego od momentu, kiedy skończyłem pisać list...
To był wieczór. Wracając z kościoła kupiłem butelkę czerwonego Martini,
tabletki miałem w domu...
To miało być w hotelu na obrzeżach miasta. Nieodłączny pech
- akurat rozpoczęli tam remont. Oczywiście to nie jedyny hotel w mieście,
ale tylko ten położony nieco na uboczu, a mi nie wiedzieć czemu, zależało na
spokoju i dystansie do świata...

Wróciłem do domu. Wychodząc wcześniej napisałem list. Zostawiłem włączony
komputer i nie zamknięte drzwi. Przeczytałem go jeszcze raz, nalałem sobie
martini do
kieliszka i zacząłem brać tabletki. Po jednej. Kilka opakowań psychotropów.
Musiało to
trwać dłuższy czas. Po kilku sztukach zacząłem tracić świadomość.
Rano znaleźli mnie nieprzytomnego, pustą butelkę po martini i opakowania po
lekach. Starczyło mi sił jeszcze, żeby dopisać parę słów, położyć się i
przykryć
kocem.

Obudziłem się w szpitalu. Podobno w poniedziałek wieczorem
- nawet coś próbowałem mówić...
Nie pamiętam niczego mniej więcej do czwartku. Jakieś 40 min. rozmawiałem
z psychiatrą, o czym - nie pamiętam. Szkoda tylko, że jak byłem u niego
później,
kiedy już byłem wszystkiego świadom, nie był zbyt skory do rozmów.
Przeczytał mój list i stwierdził, że musiałem go pisać tygodniami...
Nieważne...

Za to doskonale pamiętam tamtą niedzielę. Pamiętam jak wracałem z hotelu do
domu, jak przesiedziałem godzinę pod oknem Mojej Dziewczyny, jak mijałem
grupę
pijanych małolatów i czułem ulgę, że już nigdy ich nie spotkam...

Czy się bałem?
Właściwie to czego miałem się bać? Przyszłości, której nie będzie?
Jeśli mi nawet było czegoś żal, to już nie w tamtej chwili...
Bałem się raczej tego, co właściwie potem nastąpiło...
Tego, że jednak rano się obudzę i wszystko będzie po staremu...
Bałem się szpitala, tych wszystkich ludzi wokół...
Ale paradoksalnie, leki, które miały mnie zabić, pomogły mi znieść to
wszystko.
Po prostu nie zdawałem sobie sprawy z tego co się wokół dzieje. Nie pamiętam
płukania żołądka, tych wszystkich kroplówek, badań...

I trochę tak zostało...

Tylko świadomość wróciła. Teraz _wiem_, że tak naprawdę nie mam tu nic do
stracenia. Dostałem taki bonus (niekoniecznie synonim nagrody), z którym
zrobię, co zechcę w granicach tego na co pozwolą mi okoliczności.
Nie chciałbym tylko, żeby ktokolwiek był w to zamieszany,
bo przecież mnie tu tak naprawdę nie ma...
Świat sobie istnieje, wszystko toczy się dalej,
a fakt że ja tu jeszcze jestem nie wpływa znacząco na nic.
Dobrze, jeśli przy okazji nikt już na tym nie ucierpi...
To miało być moim celem - skoro nie udało mi się w ten sposób, to może w
inny...
Jeśli ma boleć, to niech boli, ale tylko mnie. I nikogo więcej...
Niech tylko stare rany się szybko zabliźnią i będzie dobrze...


To była chyba najgorsza niedziela w moim życiu. Pamiętam ją tak dokładnie,
że potrafię poczuć, to co czułem wtedy...
Był moment, kiedy zdawało mi się, że wszystko jest już tak obce,
jakbym przypadkiem znalazł się w miejscu, w którym nigdy wcześniej nie
byłem, gdzie tubylcy nie lubią obcych, skąd lepiej jak najszybciej się
wynosić...

Ale teraz - znacznie wyraźniej niż kiedykolwiek widzę,
jak bardzo ci wszyscy ludzie starają się przetrwać.
Żyć za wszelką cenę nie wiedząc po co. Żyć kosztem innych.
Maksymalnie zdeptać wszystkich po drodze, bo to ułatwi przetrwanie.
Wyeliminować rywali...
Jednak jeśli ktoś sam zechce się wycofać, to nie można mu pozwolić,
bo potem wyrzuty sumienia, plama na honorze, etc..

Albo jeszcze nie daj Boże wróci...
A co, jak będzie mu lepiej...

Więc za włosy i spowrotem na ring. Dopiero jak nie będzie miał siły się
podnieść, będzie można go zostawić.

Było tak kiedyś, że bardzo chciałem uwierzyć w ludzi.
W to, że są, gdzieś tam, tylko ich sobie trzeba odkopać,
wspaniali ludzie... Wspaniali... może, dopóki za szybą...
Każdy "wspaniały" prędzej czy później okazuje się biologiczną maszyną
nastawioną na przetrwanie, która zadepcze wszystko wokół,
byle tylko jakoś się urządzić...

Matko... tyle pretensji....
Ale to przecież niczyja wina. Taka konstrukcja - gdzieś tam w genach
zapisana.
Program, który być może celowo, został tak skonstruowany,
by wydawać się niedoskonałym a który powoduje, że świat ma kształt
taki jaki ma. Gdzie wcale nie ludzie są tym najwyższym dobrem.
Po prostu środkiem. Środkiem do osiągnięcia celu.
Jakiego celu? Nie wiem.
Ale chyba o to chodzi - gdyby to było wiadome, można by się
z tymi celami nie zgodzić, zrobić rewolucję, albo strajk...
A tak... wszystko trwa i działa...

A to, że ktoś tam, czasem, w kącie sobie popłacze...?
...kogo to obchodzi...?
Rano wzejdzie słońce, zakwitną kwiaty, ptaki będą śpiewać,
znów będzie pięknie...
Ktoś powie coś mądrego, innych to do głębi poruszy,
na tyle nawet, że przystaną, żeby chwilę pomyśleć,
po czym znowu wrócą do swych zajęć,
znów będą kopać tyłki innym ludziom...

A miejsce na przyjaźnie, miłość...?
Z miłości ludzie się zabijają, zabijają innych ludzi...
Przyjaźń? Drobna kwota pieniędzy potrafi zdruzgotać wieloletnią,
zakorzenioną wydawałoby się przyjaźń...

Ale to chyba też jest potrzebne. Potrzebne, bo daje pozory złożoności.
Komplikuje świat, przez co daje zajęcie, cel istotom,
których mózg został odmiennie niż innych zwierząt zaprogramowany.
One muszą mieć cel. Muszą wiedzieć po co żyją. Co z tego, że nie wiedzą?
Więc niech próbują się dowiedzieć - niech to będzie ich celem...

Krok po kroku, z każdym odkryciem samozachwyt będzie wzrastał,
co mobilizująco podziała na chęć odkrywania kolejnych tajemnic.
W efekcie ogólna dynamika postępu znowu wzrośnie...

Jejku, czemu ja to wszystko piszę.......?
Jestem mistrzem świata... w pisaniu nie na temat...
W życiu na przekór, w niestosowaniu się do ogólnie przyjętych norm i reguł.
Stać gdzieś z boku, przyglądać się, ale samemu nie brać w tym udziału,
bo znów ktoś skopie i trzeba będzie uciekać.
A walczyć nie chcę...

Ale tak się nie da... Przewrotnie tak nas wymyślono, że musimy jeść, spać,
że pada deszcz, a my nie lubimy moknąć...
A chęci to za mało, żeby z tym wszystkim sobie poradzić.
A co, jeśli chęci też brakuje...?

Oglądałaś "Makrokosmos"? Te ptaki...
mogą polecieć sobie dokądkolwiek, niczego ze sobą nie zabierając.
Są wolne.
A takie głupiutkie przecież...

Jestem mistrzem świata...
w dołowaniu innych ludzi...

Pozdrawiam Cię serdecznie...
Wojtek









› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-05-30 06:49:20

Temat: Re: Samobójstwo - postepilog...
Od: e...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

Autor: "vV." <w...@p...onet.pl>
> ...

> Ale to chyba też jest potrzebne. Potrzebne, bo daje pozory złożoności.
> Komplikuje świat, przez co daje zajęcie, cel istotom,
> których mózg został odmiennie niż innych zwierząt zaprogramowany.
> One muszą mieć cel. Muszą wiedzieć po co żyją. Co z tego, że nie wiedzą?
> Więc niech próbują się dowiedzieć - niech to będzie ich celem...
>
> Krok po kroku, z każdym odkryciem samozachwyt będzie wzrastał,
> co mobilizująco podziała na chęć odkrywania kolejnych tajemnic.
> W efekcie ogólna dynamika postępu znowu wzrośnie...
>
> Jejku, czemu ja to wszystko piszę.......?
> Jestem mistrzem świata... w pisaniu nie na temat...
> W życiu na przekór, w niestosowaniu się do ogólnie przyjętych norm i reguł.
> Stać gdzieś z boku, przyglądać się, ale samemu nie brać w tym udziału,
> bo znów ktoś skopie i trzeba będzie uciekać.
> A walczyć nie chcę...
>
> Ale tak się nie da... Przewrotnie tak nas wymyślono, że musimy jeść, spać,
> że pada deszcz, a my nie lubimy moknąć...
> A chęci to za mało, żeby z tym wszystkim sobie poradzić.
> A co, jeśli chęci też brakuje...?
>
> Oglądałaś "Makrokosmos"? Te ptaki...
> mogą polecieć sobie dokądkolwiek, niczego ze sobą nie zabierając.
> Są wolne.
> A takie głupiutkie przecież...
>
> Jestem mistrzem świata...
> w dołowaniu innych ludzi...
>
> Pozdrawiam Cię serdecznie...
> Wojtek

pytanie stare jak świat.

CO MI B U R W A JEST?

Jak rozbić ten "szklany klosz" który odgradza od "świata"?
Jak wydobyć się z "kokonu"?

"błazen" ma również odpowiedź na te pytania...
odpowiedź (jak prawie zawsze (z reszą)) tkwi w samym pytaniu...

piszesz:
"mózg został odmiennie niż innych zwierząt zaprogramowany"

"Przewrotnie tak nas wymyślono, że musimy jeść, spać,
że pada deszcz, a my nie lubimy moknąć...
pomyśl!

Kto zaprogramował mózg? - SŁOWA

Kto wymyślił potrzeby? - BIOLOGIA

Gdy SŁOWA oderwane są od BIOLOGII nie ma więzi DUSZY z CIAŁEM

Nie uzyskasz HARMONII dopóki CIAŁO i DUSZA się nie zjednoczą

PS. dlaczego ptaki są wolne? - bo nie znają SŁÓW

PSS. przeczytaj także temat: motocykl
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.sci
.psychologia&tid=5659277

"błazen królewski"
:-)
ksRobak

--
Kiedy nie znam dobrze jakiegoś problemu, piszę o nim książkę
i wtedy wszystko po drodze mi się wyjaśnia
[John Dewey]




--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-05-30 14:49:15

Temat: Re: Samobójstwo - postepilog...
Od: a...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

>
> ...
> Wróciłem do pracy, co rano wstaję o 6tej, robię sobie śniadanie,
> po pracy idę gdzieś na obiad. Moja Dziewczyna w międzyczasie wprowadziła się
> do mnie, więc co rano robię dwa śniadania.
>
> .....

Nie poczułeś się bardziej... ja wiem... wolny, bez ograniczeń, nie ma strachu
itd. ?

Co do pytań to proponuje S.Lem-a *Solaris*, *Głos pana*, *Kongres
futurologiczny* *Pamiętnik znaleziony w wannie* itp. - dziś tego chyba nikt nie
czyta a mnie one w jakiś sposób ukształtowały, w każdym bądź razie wizje tam
przedstawiane najbardziej w/g mnie wyjaśniają wiele rzeczy na tym świecie gdzie
ludzie są tak zajęci swoimi małymi i dużymi sprawami, tak zaplątani w wzajemne
zależności, że nie nie potrafią na świat popatrzeć tak z boku, obiektywnie....

Poza tym książki te to prawdziwy popis intelektu...

Pozdrawiam,
Arkadiusz

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-06-11 17:48:31

Temat: Re: Samobójstwo - postepilog...
Od: e...@a...pl szukaj wiadomości tego autora

Piszesz ładnie.
Piszesz?
Pewnie powinieneś. Podobno tak łatwiej.
Piszesz tak, że chce się jakoś tego dotknąć, zaznaczyć - widzę, wiem, tak, ja
też.
Dlaczego? Nie wiem. Z jakiegoś powodu zachciało mi się oznajmić, że
przeczytałam i dostrzegłam w tym wszystkim coś swojego. Często mam impuls, żeby
napisać, wylać coś z siebie na forum, ale siadam przed komputerem i nic mi się
nie chce w słowa układać. Bo wiem, że to niczego nie zmienia. Tak jak pisanie
listów do siebie. INTROSPEKCJA, POSZERZANIE ŚWIADOMOŚCI. Wszystko, byle tylko
uciec przed kontaktem z drugim (żywym, namacalnym, oddychającym) człowiekiem.
Tak tylko chciałam się przywitać.


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

gadzety psychologiczne w Matrixie było: uzależnienie
Nie lubię Was ...
Po kilkunastu latach małżeństwa - rozwód i refleksje
brak koncentracji
PTSD - kategorie?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »